Nikt nie sprawdził, czy kobiety z dużymi łechtaczkami cechuje w istocie hiperorgazmia. Istnieje natomiast inny ”eksperyment”, który niewątpliwie stanowi przyczynek do zagadnienia, kiedy i w jaki sposób funkcja staje się pochodną formy.
Dziewczynki o niezwykle dużych łechtaczkach poddaje się często zabiegom chirurgicznym – ich narządy bywają skracane, wciągane lub całkowicie usuwane podczas tak zwanej klitoridektomii.
Nie jest to zabieg, który normalnie kojarzymy ze wzniosłymi ideałami medycyny Zachodu, jednakże klitoridektomię stosuje się dość powszechnie. W moim kraju [USA] około dwóch tysięcy dzieci rocznie ulega takiemu „przystosowaniu”, czyli przerobieniu łechtaczki uznanej za nienormalnie wydatną. Nie istnieją oficjalne wytyczne w kwestii tego, kiedy właściwie mamy do czynienia z przerostem łechtaczki, „klitorimegalią”, wszelako wszystko, co wystaje ponad miękkie wargi sromowe, potencjalnie nadaje się do obcięcia; kiedy noworodek ma „dwuznaczne” genitalia, zabieg chirurgiczny to norma.
Tolerujemy nieokreśloność płciową u gwiazd rocka, ale nie u dzieci. Susan, dziewczynka, której moja matka zmieniała pieluchy, zapewne już we wczesnym dzieciństwie skończyła w rękach pediatry chirurga plastycznego, aby nigdy nie wprawić mamusi w zakłopotanie. Czasem oczywiście mała pacjentka przechodzi zabiegi celowe: udrożnienie zarośniętej pochwy, poprawienie wadliwej cewki moczowej, usunięcie nieprawidłowo wykształconych tkanek gonad. Niektóre z tych zabiegów są konieczne dla zdrowia dziecka, lecz w wypadku zmniejszenia łechtaczki z całą pewnością chodzi wyłącznie o wyobrażenia estetyczne.
Duża łechtaczka nikomu nie przeszkadza, a już na pewno nie dziecku, ale podobno wygląda śmiesznie, chłopięco i nieprzyzwoicie. Lekarze doradzają zatem rodzicom, aby załatwili sprawę, kiedy dziewczynka jest jeszcze za mała, aby doznać domniemanego urazu psychicznego, który wiąże się z zakłóceniem tożsamości płciowej. Lecz my pytamy: Co dzieje się z dziewczynkami, których łechtaczki chirurgicznie skrócono lub przyżegano? Czy utraciły doznania seksualne? Czy kobieta bez łechtaczki przeżywa orgazm?
Łechtaczka jest skomplikowana. To puszka Pandory, kufer z nadzieją i walizka pełna deszczu; toteż ostatnie badania jej możliwości, wykonywane ad hoc przy okazji przymusowego, chirurgicznego leczenia klitorimegalii, nie dają podstaw do wyciągnięcia jednoznacznych wniosków. Oto dwa przypadki.
Cheryl Chase jest analityczką komputerową nieco po czterdziestce. Nosi okulary w drucianej oprawie i krótkie włosy, często wkłada długie kolczyki i maluje usta jaskrawą szminką w morwowym kolorze. Jest w powściągliwy sposób atrakcyjna i piekielnie zdolna, ponadto płynnie mówi po japońsku. Jest również wściekła i sądzi, że pozostanie taka do śmierci.
Cheryl ma dwa chromosomy X, normalny żeński przydział, i dzisiaj wygląda jak najbardziej kobieco. Lecz z nieznanych powodów urodziła się z obojnaczymi gonadami, pół jajnikami, pół jądrami, oraz łechtaczką tak wielką, że z początku lekarze stwierdzili: To chłopiec. Parę lat później pracownicy innego szpitala ocknęli się: Zaraz, zaraz, dzieciak ma normalną pochwę, macicę i jajowody – to dziewczynka. Powiedzieli rodzicom: Poprzedni lekarze mylili się, macie córkę, a nie syna. Będziecie musieli nadać jej nowe imię, przenieść się do innego miasta i zacząć od początku. Ale najpierw udzielcie nam zgody na poprawienie jej narządów rodnych. Natychmiast.
Rodzice się zgodzili. „Od razu usunęli mi łechtaczkę – opowiada Cheryl zduszonym głosem, cedząc przez zęby. – Dokonali cięcia w miejscu, gdzie rozdzielają się odnogi i wiązka nerwów wchodzi w trzon łechtaczki. Zostało mi trochę tkanki poniżej spojenia łonowego, ale nie jest unerwiona. Więc nic nie czuję„. Jest aktywną seksualnie lesbijką, ale nigdy nie doświadczyła orgazmu. Próbowała wszystkiego. Pisała do lekarzy, żebrząc o pomoc, prosząc, by znaleźli resztki włókien nerwowych, które można by wskrzesić, odbudować. Większość zignorowała jej błagania.
(…) Zasięgała opinii u chirurgów, którzy wykonują operacje transseksualne, zamieniają mężczyzn w kobiety i kobiety w mężczyzn, usiłując przy tym zachować reaktywność seksualną pacjentów. Powiedzieli jej: Nic z tego, wycięli pani wszystko, co moglibyśmy wykorzystać. „Wolałabym urodzić się w miejscu, gdzie nie istnieje medycyna – mówi Cheryl – niż znosić to, co mi zrobili”.
Martha Coventry jest redaktorką i pisarką, ma około 45 lat i dwoje dzieci. Jest to wysoka, wiotka osoba o krótkich, ciemnych, sprężystych lokach. Miło z nią przebywać, gdyż w jej towarzystwie każdy czuje się lubiany. Jej matka, aby zapobiec poronieniu, w okresie ciąży przyjmowała duże dawki progesteronu, toteż Martha również urodziła się z mięsistą łechtaczką, która miała 1,5 centymetra długości, trzykrotnie więcej niż przeciętna. Nie był to duży przerost, niemniej rodzice postanowili, że z tak wydatnym narządem nie powinna chodzić do szkoły i ryzykować werbalnego ostrzału rówieśników. Marthę „przycięto” więc, kiedy miała sześć lat. „Ucięli mi ją u samej podstawy – mówi. – Gdybyś mnie teraz zobaczyła, dostrzegłabyś, że czegoś brakuje„. Choć jednak ciała już nie ma, duch nadal żyje. „Blizny emocjonalne istnieją, ale nie stałam się zgorzkniała – wyznaje Martha. – Powód jest prosty; wciąż odczuwam łechtaczkowe doznania. Jestem orgazmiczna”.
Cheryl i Martha to aktywistki działające na rzecz zaprzestania chirurgicznych zabiegów kosmetycznych u dziewczynek mających interseksualne narządy płciowe. Wraz z innymi działaczkami tworzą wpływową grupę w Kongresie, dążąc do wprowadzenia ustawy zakazującej wykonywania klitoridektomii u pacjentek zbyt młodych, by wyrazić zgodę… lub wrzasnąć: „Co chcecie mi zrobić? Co??? Gdzie???”. Daleko jeszcze do uchwalenia odpowiednich ustaw, lecz Cheryl Chase i jej koleżanki stopniowo przekonują pediatrów, że znane zalecenie Hipokratesa: „Przede wszystkim nie szkodzić”, stosuje się także do nich, gdyż nigdy nie wiadomo, jak zareaguje łechtaczka, gdy zacznie się ją kroić.
U niemowlęcia nawet stosunkowo duża łechtaczka ma bardzo niewielkie rozmiary, a ponieważ mieści w sobie tyle nerwów i naczyń krwionośnych, łatwo ją uszkodzić. Nie istnieją długofalowe badania dzieci poddanych klitoridektomii, sprawdzające, jak potoczyły się ich seksualne losy. Dysponujemy jedynie opisem pojedynczych przypadków. Zarówno łechtaczkę Marthy, jak i Cheryl amputowano u podstawy, ale jedna śpiewa, a druga nie. I nikt nie wie dlaczego. Niektórzy chirurdzy twierdzą, że stosowane obecnie techniki zmniejszania łechtaczki o niebo przewyższają brutalne rzeźnictwo uprawiane w przeszłości – lekarze ci nie dysponują jednak dowodami. Nie przedstawiono też dotąd żadnych dowodów, jakoby życie z dużą łechtaczką stanowiło dla dziewczynki i jej rodziców nieprzezwyciężony problem duchowy.
Fragment pochodzi z książki Natalie Angier „Kobieta. Geografia intymna”.
Druga część tekstu, pt. „Obrzezanie” kobiet znajduje się tutaj.