Zamknij na chwilę oczy i wyobraź sobie swoje ciało. Co czujesz, gdy na nie patrzysz? Czy twój biust jest zbyt obfity albo za mały?
Tyłek zbyt duży albo za obwisły? A brzuch i uda – za grube? Czy twój nos jest za szeroki? Czy chciałabyś być wyższa lub drobniejsza? Czy masz nadmiernie owłosione ciało?
Jeśli jesteś taka jak większość kobiet, odpowiesz twierdząco na niektóre z tych pytań. Prawie wszystkie uznajemy jakąś część swojego ciała za nie całkiem zadowalającą. Czasem dotyczy to całego ciała.
Kanon piękna z reklamy
Pomyślcie o wielkiej różnorodności kobiecych ciał: jesteśmy wysokie lub niskie, szczupłe lub grube, grubokościste i muskularne lub drobne i kruche; nasze oczy różnią się kolorem i kształtem; skóra przybiera najróżniejsze odcienie: od brązu, poprzez miedziany, do oliwkowego i różowego, a nasze włosy mają wszelkie możliwe barwy. A mimo to wszystkie jesteśmy oceniane według nierealistycznych standardów lansowanych przez przemysł reklamowy i kosmetyczny, standardów głęboko zakorzenionych w społecznych wyobrażeniach na temat tego, jaki wygląd i zachowanie nam przystoi. Kobieta, która niedawno rzuciła pracę, gdy szef postawił jej ultimatum: albo zacznie nosić żakiety, albo będzie musiała odejść, podsumowuje tę sytuację następująco:
„Wszyscy tyle mówią o różnorodności. W rzeczywistości musimy się dostosować do określonego wzorca, i to pokazuje, że różnice nie są szanowane. Wymaga się od ludzi, aby zrezygnowali z tego, kim naprawdę są.”
Ile godzin tracisz przed lustrem?
Kiedy pojawia się w nas przekonanie, że coś jest z nami nie w porządku? Co zmieniłoby się w naszym życiu, gdyby dane było nam zmienić swoje ciało i wygląd? Co podniosłoby naszą „atrakcyjność”? Większa grupa przyjaciół? Większa pewność siebie? Lepsza praca? Jakże możemy pracować nad tym, by czuć się lepiej we własnym ciele oraz bardziej kochać samą siebie, skoro zewsząd napływają różnorodne przekazy zawierające wskazówki na temat naszego wyglądu? Wyobraźcie sobie, co by się stało, gdybyśmy całą energię, którą zużywamy, próbując dostosować się do obowiązujących w społeczeństwie standardów piękna, skierowały gdzie indziej. Ileż rzeczy mogłybyśmy robić z naszym czasem. Naszymi pieniędzmi. Naszą energią.
Nastolatko, „dostosuj się”
Gdy wkraczamy w życie, czujemy się zazwyczaj wygodnie w naszych ciałach. Jako niemowlęta i dzieci uczymy się i poznajemy świat za ich pośrednictwem. Wchodząc w wiek dojrzewania, zaczynamy czuć się mniej pewnie w swojej skórze. Przekonujemy się na ogół, że jako dziewczęta jesteśmy cenione raczej za ciało niż za umysł. Dorastając, z wolna zaczynamy rozumieć, że aby dostosować się i zyskać popularność, musimy wyglądać i zachowywać się w określony sposób. Jeżeli temu nie sprostamy, będziemy cierpieć w samotności. Okres dojrzewania może być trudny dla wszystkich młodych kobiet, jednak szczególnie ciężki okazuje się dla tych, których wygląd zewnętrzny odbiega od ideału lansowanego w mediach. Jeżeli wyglądamy bardziej męsko niż inne dziewczęta, jesteśmy grube albo zaczynamy dojrzewać zbyt wcześnie lub późno, to w reakcji na nasilającą się presję otoczenia pojawia się chęć, by zmienić coś w naszym ciele. Nie potrafimy już cieszyć się nim takim, jakim jest.
Doświadczenia…
Zarówno nasz stosunek do wyglądu zewnętrznego, jak i to, jak się czujemy we własnym ciele, rodzą się w odpowiedzi na wiele sprzecznych często komunikatów, których źródłem jest z jednej strony społeczeństwo, z drugiej natomiast nasze osobiste doświadczenie ciała. Część z tych nacisków pochodzi z zewnątrz: chodzi tu na przykład o obrazy, którymi nieustannie nas bombardują media, część – od innych osób. Niektóre wypływają z nas samych, zależą od tego, w jaki sposób w kulturze, w której żyjemy, uwewnętrzniane jest kobiece doświadczenie.
Zbyt często sposób doświadczania naszych ciał utrudnia nam akceptację samych siebie. Wiele z nas było ofiarami przemocy bądź nadużyć, które sprawiają, że nie czujemy się bezpieczne w naszych ciałach […] Właściwie wszystkie doświadczyłyśmy kiedyś niepożądanego zainteresowania ze strony mężczyzny: czy to w postaci komplementów, ironicznych uwag, czy też niespodziewanego, poniżającego obmacywania.
Doświadczenie przemocy u wielu z nas zrodziło poczucie, że nasze ciała – w swej obecnej formie – nie dają nam schronienia. W reakcji na to rodzi się pragnienie, by wyglądać jak kobieta z okładki kolorowego magazynu, i przekonanie, że idealne ciało uchroniłoby nas przed obniżeniem poczucia własnej wartości i dyskryminacją. Czasem pojawia się zachowanie polegające na odrzuceniu ciała: zaspokajaniu głodu akceptacji pochłanianiem kilogramów bezwartościowego jedzenia albo głodzenie się do tego stopnia, że na powrót przybieramy nierozwinięty, niedojrzały, dziewczęcy kształt.
Ilekroć jakąś cechę fizyczną lub szereg cech obciąża się negatywnie, rani to nasze ciała. Jeśli mamy widoczną ułomność lub też jesteśmy osobami „z nadwagą”, od wczesnego dzieciństwa stykamy się z negatywnymi reakcjami innych. Możemy przestać lubić nasze ciała, stracić do nich zaufanie lub nawet je znienawidzić na skutek przekonania, że to one nas zdradziły, a nie – społeczeństwo, w jakim żyjemy.
Wiele z nas uświadamia sobie tę bolesną prawdę, że wygląd zewnętrzny decyduje o stosunku innych ludzi do nas, o naszych szansach na miłość czy zatrudnienie. Kilka lat temu w sprawie wytoczonej przeciwko sieci marketów Publix w USA jedna z powódek zeznała, że przesunięto ją na niższe stanowisko z powodu otyłości.
Parcie na „piękno”
Na przestrzeni dziejów każde społeczeństwo ustanawiało własne kanony piękna, ale w żadnej epoce nie było tyle presji ze strony mediów na to, jak powinnyśmy wyglądać. Okładki kolorowych czasopism, filmy, programy telewizyjne i wielkie bilbordy zewsząd zarzucają nas obrazami głoszącymi, że „uroda” jest wszystkim. Ale czy jest owo „piękno” i na czym polega dążenie do bycia „piękną”? Dominujący w kulturze zachodniej współczesny ideał kobiety to szczupła, silna, zgrabna, wysoka, gładkoskóra, młoda dziewczyna. Lista zabiegów, którym musi się poddać kobieta, żeby go osiągnąć, ciągnie się bez końca, choć – paradoksalnie – absolutnie konieczne jest zarazem, by wyglądała całkowicie naturalnie! Pomimo zmian, jakim uległa moda i nastawienie do kobiet, dzisiejszy ideał kobiecej urody nie odbiega za bardzo od tego, który uosabia oryginalna, jasnowłosa lalka Barbie. Zniekształcone ciała Barbie może nam się wydać zabawne jako karykatura narzucanego przez media ideału kobiecej urody. Jednak dla milionów małych dziewczynek lalka ta stanowi wzór, do którego uczą się dążyć od najwcześniejszego dzieciństwa.
Im jesteś „brzydsza”, tym więcej kupisz
Dawniej nie było tylu co obecnie przedsiębiorstw zajmujących się sprzedażą „urody” i tylu kobiet, pragnących kupić ich produkty. Oferuje się nam niezliczoną ilość artykułów i programów, które mają zmienić nasz wygląd. Gdzie nie spojrzeć, wszędzie czyhają podobne przekazy: bez tych dżinsów (i chudego ciała w nie obleczonego) nigdy nie znajdziesz faceta; bez białych, mocnych, błyszczących zębów nie odniesiesz sukcesu. Nacisk na konieczność dostosowania się to skutek działań rynku. Jego sukces zależy od tego, czy zdoła nas przekonać, że nie wyglądamy dobrze. Rynek wspierają pracodawcy i ci, którzy sprawują władzę w miejscu pracy czy zamieszkania.
Uwaga na zdrowie
Wiele z nas poświęca swój cenny czas, pieniądze i energię emocjonalną, próbując przystosować swoje ciało do standardów, które mają niewiele wspólnego z tym, kim w istocie jesteśmy, czy z tym, jak naprawdę wyglądamy. Zarówno ekonomiczne, jak i psychologiczne koszty mogą być ogromne. Narażamy bowiem własne zdrowie, któremu zagrażają niebezpieczne chemikalia w kosmetykach, produktach do pielęgnacji włosów, depilacji, dezodorantach do higieny intymnej (zob. Alpha Hydroxy Acids in Cosmetics, w: FDA Backgrounder: Current and Useful Informations from the Food and Drug Administration, BG-97-4, 19 lutego 1997.), niedożywienie na skutek niskokalorycznych diet, choroby skóry spowodowane solarium i słońcem. Nosimy ubrania i buty, które nadmiernie krępują swobodę ruchów. W niesterylnych warunkach robimy sobie tatuaże albo przekłuwamy części ciała i zdobimy je kolczykami, narażając się tym samym na niebezpieczeństwo zakażenia wirusowym zapaleniem wątroby lub HIV. Poddajemy się wielce ryzykownym zabiegom chirurgii plastycznej, żeby radykalnie zmienić kształt oczu, nosów, twarzy, piersi lub ud (nawet warg sromowych).
Wiele z nas przyczynia się do utrwalania popularnych mitów i fantazji dotyczących wyglądu. Nie tylko próbujemy w ten czy inny sposób się do nich dostosować, lecz także osądzamy inne kobiety według tych samym narzucanych przez społeczeństwo kryteriów. Przypatrujemy się sobie w szkole, na ulicy, w miejscu pracy, w sali gimnastycznej i porównujemy. Nieustannie bierzemy udział w „konkursie piękności”.
Wygląd a relacje z innymi kobietami
Decyzje co do wyglądu zewnętrznego mogą wpływać na nasze uczucia do innych kobiet. Zastanówmy się nad tym. Jeśli bezustannie stosujemy diety i ćwiczymy, żeby być szczupłe, to jak postrzegamy osoby grube? Jeśli usuwamy owłosienie z nóg, ramion, twarzy czy innych partii ciała, jaki jest nasz stosunek do kobiet, które tego nie robią? Żadna z tych praktyk sama w sobie nie jest ani dobra, ani zła. Wszystkie dokonujemy wyborów, które uważamy za najlepsze dla siebie. Mimo to często nie zastanawiamy się, jaki wpływ będą one miały na nasze relacje z innymi kobietami. Czasami wysiłki zmierzające do zmiany wyglądu i dociągnięcia do ideału oddalają nas od kobiet, które – z wyboru czy nie – odstają. Te, które się od nas różnią, określamy jako „inne”, niespełniające norm, lub też zaliczamy je do „mniejszości”, i świadomie lub nie, marginalizujemy.
Samoświadomość
Większość z nas czyni czasami jakieś ustępstwa na rzecz dominujących wzorców z powodów ekonomicznych lub społecznych. Jeśli jednak nauczymy się rozpoznawać takie sytuacje, w których staramy się zmieniać swoje ciało tylko po to, by dostosować się do czyichś wymagań, wówczas zaczniemy inaczej budować wzajemne relacje. Kiedy uświadomimy sobie, jak wygląda idealny wizerunek ciała i co nas popycha ku jego naśladowaniu, nauczymy się dostrzegać różnice między naszym prawdziwym „ja” a kompromisami, na które idziemy ze światem zewnętrznym. Zyskamy poczucie większej wolności i będziemy dokonywać własnych wyborów.
Jest wiele możliwości rozpoczęcia tej podróży. Możemy wypróbować metody pozwalające nam czuć się atrakcyjnymi i akceptowanymi w sposób szanujący naszą integralność. Zdobić ciało tak, by nie narażać zdrowia. Nauczyć się doceniać zwyczajne przyjemności, których źródłem jest nasze ciało. Szukać możliwości rozkoszowania się zmysłowością, spacerując, pływając, tańcząc, biorąc gorącą kąpiel albo stosując masaż. Więcej energii koncentrować na rozwijaniu nowych aspektów osobowości, angażując się w sprawy otoczenia, ucząc się i dzieląc wiedzą z osobami, które są wokół nas. Rozmawiać z innymi kobietami o własnych wyobrażeniach na temat ciała i zacząć kwestionować okrutne założenia tkwiące u podstaw obowiązujących kanonów kobiecej urody. Zrozumiemy wtedy, jak to się stało, że zaakceptowałyśmy te ideały, i dlaczego nasza gotowość wcielania ich w życie tylko dodaje im mocy.
Tekst pochodzi z książki Nasze ciała, nasze życie, s. 19-22.