Miesiączka jest wielką nieobecną naszej kultury. To jedyna krew, która nie wiąże się ani z chorobą, ani nie jest wynikiem przemocy. To ciekawe, że właśnie tej krwi nie wolno pokazać, nie zobaczysz jej w kinie, na bilboardzie, nie przeczytasz o niej w książce.
O miesiączce, tabu krwi i kolorowych podpaskach – rozmowa z Natalią Miłuńską, redaktorką serwisu miesiaczka.com.
Natalia Miłuńska: Hmm, pomyślmy, co może być ciekawego w doświadczeniu, które dotyczy wszystkich kobiet, które przydarza nam się cyklicznie przez 40 lat życia…które budzi od zawsze w ludziach bardzo silne emocje, od zachwytu i ekstazy po lęk i zaprzeczenie…wokół którego powstały całe systemy tabu, jak i wspólne kobiece ceremonie i wspólna kobieca przestrzeń…no naprawdę, nie wiem, co jest w niej ciekawego…
A tak na serio – ciekawe jest to, że jest to doświadczenie, które mnie dotyczy. Dlatego chcę sama nadać mu sens – bądź odkryć go, jeśli jest. Ciekawa jest wiedza o kulturotwórczej roli miesiączki, o tym, jak w oparciu o kobiecy cykl powstały pierwsze ludzkie miary czasu. Ciekawa jest wiedza o tym, że światło księżyca w pełni wywołuje owulację i że kiedy nie było sztucznego oświetlenia kobiety miały miesiączkę w tym samym czasie, w nów – co dawało im wielką społeczną siłę. Jak się spotykały i celebrowały ten czas, co robiły razem. Jak religie, całe kultury „kręciły się” wokół miesiączki, jak ona i kobieta były punktem centralnym.
Ciekawe jest zobaczyć, jak miesiączka wpisuje nas w większy kosmiczny cykl, życia-umierania-odrodzenia, jak uczy przepływu i puszczania kontroli…
Ważna jest wiedza o tym, jak miesiączka stała się tabu, jak zbiegło się to z odsunięciem kobiet od władzy, z przypisaniem im podrzędnej roli. Jak dzisiaj miesiączkowe tabu jest wykorzystywane i utrwalane przez koncerny higieniczne…
Aż w głowie się może zakręcić tyle tego jest…
Rozumiem, że dzisiaj miesiączkę lubisz. Ale czy było tak zawsze?
Zawsze lubiłam miesiączkę, mimo że jako młoda dziewczyna doświadczyłam bardzo wiele bólu podczas miesiączek. Ale krew, spotkanie z nią, zawsze było czymś poruszającym. Pierwszą miesiączkę miałam dość wcześnie – miałam 11 lat. Pamiętam, że obudziłam się w białej, nakrochmalonej pościeli u mojej babci i na białej koszulce nocnej była krew – jasnoczerwona, piękna, dużo. To był taki moment katharsis – zachwytu nad życiem i szoku. A potem babcia zmyła ze mnie wszystko (w jak najlepszej wierze, oczywiście) i nauczyła mnie, że koniecznie, ale to koniecznie muszę ukrywać miesiączkę, że nikt z domowników nie może zobaczyć krwi, że mój młodszy brat nie może się nic dowiedzieć.
I wtedy pojawił się ból i towarzyszył mi przez kilka lat, dopóki nie odkryłam, skąd się bierze i jak mogę go przetransformować. Od kiedy to zrobiłam, po pierwsze nie miałam już nigdy bóli miesiączkowych, a po drugie poczułam wielką potrzebę, żeby podzielić się tym z kobietami: hej, dziewczyny, to nie musi w ogóle boleć! okres może być przyjemny!
Dziś wiem bardzo dużo o bólu miesiączkowym i podczas warsztatów, które prowadzę jest to często ważny temat.
Czy – będąc dziewczynką, nastolatką – rozmawiałaś z kimś o miesiączce? Nie tylko na zasadzie „boli mnie brzuch”, ale tak… poważniej?
Kobiety raczej nie przepadają za miesiączką. Ty tworzysz o niej stronę internetową, prowadzisz warsztaty. Patrzą na ciebie, jak na wariatkę? Masz przydomek „pani od miesiączki”?
Kobiety bardzo potrzebują wiedzy na temat ciała i miesiączki, spotykam się raczej z wdzięcznością, że chce mi się to robić. Oczywiście, miesiączka jest tabu w zachodnim świecie, więc kobietom trudno o niej mówić, trudno im spotkać się z tym doświadczeniem. Dlatego temat budzi silne emocje, ale staram się nie brać ich osobiście. Było momentami ciężko, przyznaję, ale nauczyłam się dystansu do takich emocji.
Jak to jest mówić w towarzystwie, gdzieś w świecie, między ludźmi o miesiączce? Przecież nawet w reklamach telewizyjnych krew jest niebieska, a miesiączka to „te dni”.
Miesiączka jest wielką nieobecną naszej kultury. To jedyna krew, która nie wiąże się ani z chorobą, ani nie jest wynikiem przemocy. To ciekawe, że właśnie tej krwi nie wolno pokazać, nie zobaczysz jej w kinie, na bilboardzie, nie przeczytasz o niej w książce. Bohaterki filmów czy powieści nie mają miesiączki (chyba, że boją się niechcianej ciąży). Reklamy jednorazowych podpasek i tamponów wzmacniają ten przekaz – „dzięki nam będziesz bezpieczna – bo nikt się nie dowie, nie zorientuje, że masz miesiączkę”. Podlegamy silnemu społecznemu warunkowaniu – mamy się wstydzić okresu, brzydzić krwi. I żyć tak, jak byśmy nie miały miesiączki.
A to ma wielki wpływ na nasze zdrowie i samopoczucie. Miesiączka jest częścią cyklu i kiedy zaprzeczamy jej, zaprzeczamy również tej cykliczności. Nikt nas nie uczy, że cykl obejmuje nie tylko macicę, ale też całe nasze ciało i psychikę. Że ten cykl można poznać, współpracować z nim, brać pod uwagę na przykład przypływy i odpływy energii do działania, których doświadczają kobiety.
Podpaski mają być cienkie jak papier, sterylnie białe i niezauważalne dla otoczenia.
Twoje są kolorowe, wzorzyste, w kropki i kwiatki. No i – do prania. Czy ktoś w ogóle chce je kupować? Przecież podpaski to coś, co trzeba dyskretnie wyrzucić, a nie prać i wywieszać do suszenia na balkonie.
Tak, są kobiety, które je kupują i używają. Nawet jest ich coraz więcej. Robią to z kilku powodów. Po pierwsze, kiedy raz spróbują, komfort używania jest taki, że nie chcą wracać do jednorazówek. Dzwonią i mówią: obejrzałam dziś z bliska jednorazówkę – to sama folia!
Zatem po pierwsze – dla zdrowia. Jednorazówki nie są sterylne (to obniżałoby ich chłonność), za to są bielone chlorem, co powoduje wielkie zanieczyszczenia środowiska oraz zanieczyszczenie podpasek. Dodatkowo te cienkie są nasączone poliabsorbentami o silnym działaniu – zastanawiałaś się kiedyś, co to są te pochłaniające wilgoć granulki? Producenci nie muszą informować o składzie na opakowaniu. A coraz więcej kobiet ma problemy ze zdrowiem intymnym, ale nie łączy nawracających zapaleń i podrażnień joni z jednorazówkami.
Trzecia ważna sprawa, to że używanie takich wielorazowych podpasek pomaga zmienić nastawienie do miesiączki. Ona przestaje być comiesięczną uciążliwością, a zaczyna być ważnym czasem, takim momentem spotkania ze sobą, ze swoją kobiecością.
Gdybyś spotkała dziewczynkę, która właśnie dziś dostała pierwszą miesiączkę, to co byś jej powiedziała?
Przede wszystkim zaczęłabym od słuchania. Jakie ta dziewczynka ma pytania, czego potrzebuje. W tym roku bardzo chce coś zrobić dla dziewczynek, między innymi przygotowuję kilka tekstów specjalnie dla dziewczynek i ich mam. Na stronie najwięcej wejść mam w dziale „Pierwsza miesiączka” – dziewczynki komentują, zadają pytania. Widzę, że bardzo, czasem rozpaczliwie, szukają wiedzy i wsparcia.
Są, były kultury w których dziewczynki były przygotowywane do pierwszej miesiączki. Nie kończyło się na wręczeniu paczki tamponów i zdaniu: współczuję, stałaś się kobietą. Na przykład w plemieniu Cree od ósmego, dziewiątego roku życia lat dziewczynki część każdego dnia spędzały ze specjalnie wybraną Babcią, reprezentantką Starszyzny, która uczyła je mitów tego plemienia, co to znaczy być kobietą, ziołolecznictwa. Ale też samoobrony, którą ćwiczyły na chłopcach z plemienia. I dopiero potem był czas na ceremonie.
I kobiety, i dziewczynki bardzo podważają swoją wartość, nieustannie się oceniają, porównują. To jest prawdziwy problem.
Dlatego, gdybym miała powiedzieć coś dziś dziewczynkom, to byłoby: jesteś dobra, jesteś wartościowa, nic ci nie brakuje. Masz w sobie piękno, siłę. Cykl, który zaczyna się w twoim ciele ma sens, jest mądry, możesz się od niego uczyć. Nie jesteś sama – jestem z Tobą i pomogę ci go odkryć.
Chyba to jest najważniejsze.
Czy możesz opowiedzieć o jakimś obyczaju – z którejkolwiek kultury – związanym z
miesiączką, który jest ci bliski?
Bardzo bliski jest mi zwyczaj spotykania się przez kobiety w Czerwonym Namiocie – szałasie, domku menstruacyjnym i wspólne celebrowanie miesiączki. Wspólny taniec, medytacja, masaż, ucztowanie, opowiadanie swoich historii. Takie szałasy i namioty były znane kobietom na wszystkich kontynentach, w wielu różnych epokach.
Natalia Miłuńska, właścicielka firmy Naya, produkującej naturalne podpaski, prowadzi serwis o miesiączce: miesiaczka.com. Z wykształcenia jest antropolożką kultury, zajmuje się wiedzą o miesiączce i uczy o niej kobiety. Prowadzi warsztaty dla kobiet. Jest członkinią Stowarzyszenia Kobiet Dakini.