Zastanawiałam się, czy artykuł o kubeczku menstruacyjnym nie powinien znaleźć się w kategorii „gadżety”, bo fajny z niego gadżecik. No, ale koniec końców nie jest to gadżet do seksu, więc tekst jednak trafi do kategorii „miesiączka”.
Także po to, żeby więcej osób dowiedziało się o tym wynalazku, który liczy sobie około stu lat, a nadal jest tak niepopularny, chociaż wygodny, praktyczny i w ogóle – w mojej opinii – najlepszy na czas krwawienia.
Gdy sama kupowałam swój kubeczek, co było kilka lat temu, zrobiłam to przez internet, bo kupić wtedy mooncup można było albo od „radykalnej queerowej lub feministycznej aktywistki” albo w sklepie internetowym. W drogeriach, aptekach czy kioskach, w których można kupić watę, podpaski i tampony – kubeczka nie można było uświadczyć. Inne kubeczki niż mój w realu zobaczyłam dopiero na Dniach Cipki. Ale wiadomo – na Dniach Cipki zobaczyć i kupić można wszystko, a już szczególnie gadżety, za które twoja joni będzie ci głęboko wdzięczna.
Mooncup, Ladycup, MeLuna, Divacup…
Gdy mówię o kubeczku, wiele dziewczyn robi duże oczy. Naprawdę coś takiego jest? I jest jakaś inna możliwość niż podpaski i tampony? Jest. Używam od lat i sobie chwalę. Wiem, że nie każdej przypadnie do gustu, ale… po przetestowaniu (chyba) wszystkich możliwości na czas krwawienia, włączając w to watę, zwiniętą chusteczkę higieniczną (używaną jako tampon – ach, to wyciąganie czerwonych szczątków chusteczki z waginy:P), podpaski jednorazowe (no, z tymi miałam do czynienia ostatnio w połowie lat 90. – kiedy jeszcze były bawełniane i fajne), podpaski materiałowe (takie wielokrotnego użytku, które się pierze po użyciu) oraz wiele marek tamponów (poczynając od reklamowanych OB, a kończąc na najtańszych z Tesco czy innych marketów), dochodzę do wniosku, że kubeczek to jest to. Chociaż, gdy pierwszy raz o tym usłyszałam, nie do końca wierzyłam w to, co mówiła moja koleżanka – a jakże! – anarchofeministka i punkówa; silikonowy kubeczek, którego używasz zamiast tamponów? Ale jak? Ale co? Ale weź mi wytłumacz, bo nie rozumiem! No i wytłumaczyła.
Powyżej kubeczek LunaCup
Mooncup, czyli kubeczek, to najczęściej kubeczek z miękkiego silikonu, który wygląda trochę jak smoczek na butelkę i jest podobny w dotyku. Taki kubeczek umieszczasz w pochwie, gdy masz okres, i krew ścieka do niego, a ty co jakiś czas wyjmujesz go, wylewasz krew (jeśli masz w domu kwiatki doniczkowe, to możesz je tą krwią zasilić, bo jest bogata w elementy odżywcze), opłukujesz go wodą i już. Przed i po miesiączce dobrze go wygotować.
Czy krew się przelewa?
W górnej części kubeczka są dwie (lub więcej) minidziurki (żeby dopuścić powietrze), przez te dziurki krew się może wylać, ale to mało prawdopodobne, żeby w kubeczku zebrało się aż tyle krwi. No, chyba że nie pamiętałabyś o nim przez całą dobę albo dwie. A krew wylewamy częściej. Zazwyczaj tak często, jak zmieniamy tampon, czyli co kilka godzin. Gdy idziesz na basen albo coś w tym stylu, zawsze możesz wylać krew w dogodnym momencie, nawet jeśli są jej tam tylko dwie kropelki.
Sama zauważyłam, że gdy rano wstaję z łóżka, muszę to robić ostrożnie, bo po długotrwałym leżeniu plackiem, krew z kubeczka (gdy jest jej dużo – pierwszego czy drugiego dnia) lubi się trochę wylać. Ale w żadnej innej sytuacji to nie następuje – tylko po nocy. Na basenie, w wannie itp. – żadna krew ze mnie nie wypływa. Za to, gdy wychodzę z wody, to od razu wylewam zawartość kubeczka, bo wiem, że będzie tam właśnie woda – w przeważającej ilości. Ale jakoś mi to nie przeszkadza.
Jak go włożyć? I jak wyciągnąć?
O, to dobre pytanie. Mój kubeczek ze sklepu internetowego przyszedł razem z instrukcją obsługi. I bardzo dobrze. Było tam napisane, że jeśli mam problem z włożeniem go, to dobrze użyć jakiegoś żelu poślizgowego. Zrobiłam jak było napisane i… śliski kubeczek wystrzelił mi z palców na pół pokoju. Nie mogłam go włożyć. Pierwszy raz – gdy zgniatasz w palcach miękki, a jednak twardy silikon, możesz mieć mały problem. To nie jest mini tampon, to kawałek silikonu o trochę większej średnicy, na tyle twardy, żeby mógł się potem sam w pochwie rozłożyć.
Próbowałam dłuższą chwilę go włożyć i w końcu jakoś mi się to udało. Po jednej miesiączce już byłam zaznajomiona z tym, jak zwinąć, jak włożyć i jak wyciągnąć. A pierwsze wyciągnięcie też było problematyczne. Kubeczek się tak zassał, że musiałam go rozbujać, żeby zechciał się odessać. Większość kubeczków (oprócz mojego, któremu końcówka się oderwała po roku użytkowania) jest wyposażona w ogonek, pętelkę lub kulkę, za którą się go ciągnie, żeby wyjąć (jak tampon ze sznureczkiem). Ale nawet jak wam się ta końcówka urwie, to i tak można go bez problemu wyjąć po prostu dwoma palcami. Aha, w porównaniu z tamponem to taka różnica, że wkładając i wyciągając kubeczek, robicie to dwoma palcami – chyba że któraś z was umie jednym, ale ja nie potrafię.
Czy obryzgam całą łazienkę krwią?
To częste pytanie – czy przy wyciąganiu pełnego krwi miękkiego kubeczka nie zaleję całej łazienki krwią? Nie. Możesz to zrobić nad muszlą klozetową – wtedy, nawet jeśli coś się rozleje, to nie na posadzkę ani dywanik. Może miałam szczęście, może jestem sprytna, a może to po prostu niemożliwe, żeby krew nagle „eksplodowała”, zalewając łazienkowe lustro, wannę i twoją wyjściową białą sukienkę. Jeśli zrobisz to pomału, z uwagą – nic nie zalejesz. Owszem, naturalna wilgoć pochwy i ciepła mokra krew lubią się „ciągnąć” taką niby nitką i kilka kropli krwi może ci zostać na wargach, ale to tylko kilka kropli, a nie całe Morze Czerwone. Więc jeszcze raz – rób to powoli, a wszystko będzie OK.
A jak mam to zrobić w supermarkecie?
Tam, gdzie toalety nie mają osobnej umywalki umycie kubeczka nie jest tak komfortowe jak w domu. Ale – po pierwsze – robisz to tylko raz na kilka godzin, po drugie – możesz kubeczek obetrzeć papierem, chusteczką itp., i spokojnie go umyć pod zbiorczą umywalką. Zdarzyło mi się tak robić i stwierdzam, że nie jest to nic trudnego. Ale naprawdę dużo miejsc ma umywalkę w toalecie, a prawie zawsze masz do dyspozycji też toaletę dla osób na wózkach, w której umywalka jest tam, gdzie potrzeba. I po kłopocie.
Czy coś czuć?
Kiedy masz kubeczek w sobie – nie czujesz go. Być może ten wystający silikonowy ogonek może cię łaskotać u ujścia pochwy, ale możesz go skrócić nożyczkami, jeśli ci to przeszkadza. Czujesz go tylko przy wkładaniu i wyjmowaniu. I tyle. Z powodzeniem możesz uprawiać seks oralny z kubeczkiem wewnątrz, nie powinien przeszkadzać. Ale uwaga – jeśli Twój partner/partnerka ofiaruje Ci energiczną penetrację palcami (albo jakimś gadżetem), to może rozbujać Twój kubeczek do tego stopnia, że krew się z Ciebie wyleje. Do seksu waginalnego polecam raczej wyjęcie kubeczka – chociaż kto wie, może znajdziecie w jego obecności jakąś przyjemność (chociaż bujanie pewnie będzie skutecznie utrudniało utrzymanie krwi wewnątrz).
Po co mi kubeczek?
Używam, bo lubię. Podoba mi się wiele rzeczy. To, że nie muszę biegać po sklepach tuż przed okresem (albo już w trakcie), bo nie mam w domu ani pół paczki tamponów – a było to częste – bo mój kubeczek, wygotowany i gotowy leży i czeka w szufladzie, aż przyjdzie mój czas krwawienia. Od kilku lat nie wydałam na miesiączkowe środki higieniczne ani grosza (no dobrze, kupiłam sobie jedną szmacianą śliczną podpaskę, nie mogłam się oprzeć jej urokowi), a kubeczek ma wystarczyć na 5-10 lat. Jednorazowe podpaski i tampony mogą być szkodliwe dla zdrowia, a tampony przesuszają waginę (czego świadoma stałam się dopiero po zastosowaniu kubeczka), chłonąc nie tylko krew, ale i naturalną wilgoć. Lubię swoją krew i wolę ją wylać do umywalki lub doniczki, a taką możliwość mam tylko, gdy używam kubeczka.
Porównanie różnych marek kubeczków: http://www.youtube.com/watch?v=uRQdVFqNd84&feature=relmfu
Powyżej porównanie różnych kubeczków ze strony wKubek – już martwej w sieci.