I tak, uprawiałam seks w ciąży, również z dużym już brzuszkiem. Dzieciaczek kopał, mnie rosły piersi i wyglądały naprawdę pięknie. Czułam coraz większy ciężar z przodu, uciskanie narządów, ale moje potrzeby seksualne nie zanikły.
Zawsze zastanawiała mnie opinia, że macierzyństwo to grób życia seksualnego i przesłania świat kompletnie i bez reszty. Wykarmiona takim przekazem trochę się tego obawiałam – czasu, który nastąpi po urodzeniu dziecka i nie miałam specjalnego zaufania do losu. Tym bardziej, że nigdy nie przyłapałam rodziców na niczym bardziej intymnym, niż przytulenie się – przez cały okres, kiedy z nimi mieszkałam, od kiedy pamiętam. Być może dla mojej mamy, dla mojej babci, życie seksualne właśnie wtedy się skończyło. Tyle przekaz. Ale dla mnie to był dopiero początek.
Zostałam matką raczej znienacka, chociaż dzieci chcieliśmy mieć na pewno. Mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że właśnie wtedy zaczęła się u mnie moja prywatna rewolucja seksualna. Od urodzenia dziecka musiało minąć trochę czasu, może rok, zanim doszłam do formy. Karmiłam dziecko przez ponad 1,5 roku, a jest to doświadczenie ni mniej, ni więcej, tylko seksualne. Ale korzyści z karmienia jest tyle, że odmawianie tego sobie i dziecku jest zmarnowaniem szansy na zbudowanie więzi. A już na pewno nie rozumiem odmawiania sobie karmienia dziecka przez próżność. Mój biust jest przez to trochę większy, to prawda. Ale duży biust ma swoje uroki, a na pewno jest bardziej atrakcyjny seksualnie.
I tak, uprawiałam seks w ciąży, również z dużym już brzuszkiem. Dzieciaczek kopał, mnie rosły piersi i wyglądały naprawdę pięknie. Czułam coraz większy ciężar z przodu, uciskanie narządów, ale moje potrzeby seksualne nie zanikły. Zmieniały się co najwyżej. Jestem przekonana, że moja córka cieszyła się z naszej wspólnej przyjemności i być może również dzięki temu, że z mojego ciała do jej ciałka płynęły fale hormonów przyjemności, jest radosnym dzieckiem.
Seks po urodzeniu dziecka był rewelacyjny. Z czasem zauważyłam, że wspinam się po metaforycznej drabince doznań, przeżywania. To ciekawe, bo wydawało mi się, że moje ciało już nie jest takie, jak kiedyś. No właśnie – tylko dla mnie. Mężczyźni niekoniecznie uznają za atrakcyjne to, co widzą na okładce CKM-u: warto z nimi o tym rozmawiać. I to, co się działo w momencie orgazmu, było niczym w porównaniu z tym, co czułam przed ciążą. Oceaniczne doznanie w porównaniu do cieknącej w kranie wody. Byłam spazmem, cała pulsowałam, robiło mi się ciemno w oczach, drętwiałam. Wierzę, że to właśnie dzięki urodzeniu dziecka, seks przestał być płytki. Miłym skutkiem ubocznym jest również to, że stałam się bardziej pobudliwa, nie potrzebuję już tyle czasu, że jestem bardziej uwrażliwiona na bodźce. To jakby wejście na inna orbitę odczuwania i wierzę, że to jeszcze nie koniec podróży.
Nie jestem już z ojcem mojego dziecka. To była moje decyzja; oprócz seksu to nie był dobry związek. I bardzo się cieszę, bo między innymi dzięki temu poznałam różnych mężczyzn, również na płaszczyźnie zupełnie platonicznej. Ciągle szukam tego jednego, ale to nie przeszkadza mi dużo z nimi rozmawiać. Zaprzyjaźniać się, jeśli mogę. I dzięki temu wiem, że faceci są fajni. Albo, że są fajni faceci. I na tym świecie dzieją się różne rzeczy. I wiele z nich kręci się wokół seksu. Ale dlatego, że seks ma wiele wspólnego z energią twórczą, ogniem, pasją, kreatywnością. Że z tej samej energii korzystamy, kiedy robimy coś, co idzie z serca. Wyleczyłam się z problemu „dużych” piersi, nie takiego ciała. Piękno jest w oczach tego, który widzi. A macierzyństwo to nie tylko podróż do dojrzałości, nowa tożsamość – to nowa świadomość ciała, głębsze jego doświadczanie, większa wrażliwość na jego potrzeby. Czuję teraz więcej, widzę świat inaczej i nie oddałabym tego za nic.
Tekst ukazał się w ramach konkursu Matka-Polka pisze o seksie!