Seks po porodzie – jak często i z kim możesz o nim porozmawiać? Postanowiłyśmy zrobić to za Ciebie. Karo Aquabal, znawczyni kobiecej seksualności, przełamuje tabu i odpowiada na wszystkie intymne pytania.
Agnieszka Nabrdalik: Pretekstem naszego spotkania jest Dzień Zakochanych, wypadałoby więc porozmawiać o mamach spełnionych w miłości lub będących na dobrej drodze do seksualnego spełnienia. Zakochana mama czerpiąca przyjemność z seksu… Chyba mamy problem.
Karo Aquabal: I to poważny. W dodatku o bardzo złożonym podłożu. Źródeł tego problemu należy szukać w pokutującym od wieków przekonaniu, że macierzyństwo polega na absolutnym oddaniu siebie dziecku, a życie matki jest pełne poświęceń.
AN: Mowa o Matce-Polce.
KA: Zrobiłyśmy wiele, żeby odczarować ten stereotyp, ale same przed sobą boimy się przyznać do tego, że jest on wciąż żywy. Tak to już jest z przekonaniami – możemy zbuntować się przeciwko wizji Matki-Polki, zwalczać ją w sobie i w innych, postępować na przekór, a ona i tak będzie w nas tkwić.
AN: Zakamuflowana Matka-Polka utrudnia nam seksualne relacje?
KA: Z pozoru mogłoby się wydawać, że Matce-Polce nic do tego. Jednak życie seksualne jest ukryte głęboko pod kołdrą, pod którą kobiety wolą nie zaglądać, żeby nie zaburzyć własnego komfortu. Jako aktywne mamy wracamy do pracy, zapisujemy się na jogę, wychodzimy z dziećmi do kawiarni, spotykamy się z przyjaciółkami, wyrywamy czas, aby pójść do fryzjera – wszystko po to, żeby Matką-Polką nie być. I co się okazuje? Że to domaganie się prawa do czasu dla siebie, realizacji, hobby, spełnienia zawodowego, wcale nie daje nam satysfakcji. Mam trójkę dzieci, sama przez to przeszłam.
AN:Zrozumiałaś, że bez dobrego seksu nie będziesz szczęśliwą kobietą i matką? Wiesz, co pomyślą nasze Czytelniczki?
KA: Że tylko jedno mi w głowie? Że zamiast skupić się na dzieciach, szukam pretekstu do romansu? Mogą też pomyśleć, że jestem egoistką, rozpustnicą, a nawet złą matką. I doskonale je zrozumiem, bo sama tak o sobie myślałam. Od mojej rodziny słyszałam: „powinnaś być w domu”, „powinnaś poświęcić się dzieciom”, „powinnaś dbać o męża”. Przez długi czas próbowałam wszystko zrobić jak najlepiej – niańczyć dziecko, realizować się zawodowo, mieć czas na makijaż i książkę. Ale bycie idealną mamą wcale mnie nie uszczęśliwiało. To było koszmarne odkrycie. Nie chciałam uzależnić się od dzieci, a samorealizacja i próba spełnienia nie dawały mi satysfakcji. Tak zaczęła się moja praca z seksualnością – najpierw własną, a potem, gdy ukończyłam kursy sex coachingu – innych kobiet.
AN: Skąd wiedziałaś, że problem tkwi w seksualności?
KA: Każda mama czuje, że brakuje jej sił. Tęsknimy za stanem, w którym miałyśmy moc. Szukamy na oślep czegoś, co pozwoli nam znowu się tak poczuć – sportu, spa, podróży. Nie twierdzę, że to nie działa, ale wiem już, że największą moc przywraca energia seksualna. Możemy czerpać z wielu źródeł, dlatego łatwo się pomylić i zamiast pomóc – zaszkodzić. Zakochanie, motyle w brzuchu, namiętny seks, uniesienie – te stany wydają się skuteczne, ale nie tędy droga.
AN: Jak to? Nic tak nie uskrzydla, jak zachwyt mężczyzny – adorującego, czułego, zabiegającego o to, aby to nam było przyjemnie. Gdybyśmy miały to na co dzień, tryskałybyśmy energią!
KA: Ale to świat oderwany od rzeczywistości. Na co dzień mężczyzna, z którym mamy dziecko śpi w osobnym łóżku, przesiaduje do późna w pracy i przytula nas, gdy go o to poprosimy. Jestem jednak daleka od obwiniania mężczyzn, bo problem nosimy w sobie – w naszych przekonaniach, poglądach, blokadach. W tym, co myślimy o seksie, o roli matki, partnerki, żony. Dręczyło mnie przekonanie, że nie mogę być dobrą matką, mając bogate życie seksualne. Wychodząc na randkę czułam wstyd i poczucie winy. Musiałam nauczyć się empatii do samej siebie, aby sobie z tym poradzić. Była to droga długa i niełatwa, bo żyjemy wśród przekonań, które mówią nam, że nasze pragnienia są niewłaściwe.
AN: Miałaś swobodę w odkrywaniu własnej kobiecości i pragnień, bo rozstałaś się z partnerem.
KA: Stałam się samotną mamą, bo ówczesny partner nie chciał towarzyszyć mi w moich poszukiwaniach. Przerosło go to, czego dowiedziałam się o sobie. Między nami nie działo się dobrze, brakowało kontaktu, zrozumienia. Nie mieliśmy dojścia do swoich potrzeb. Musimy pamiętać, że odkrywanie seksualności niesie z sobą ryzyko. Możemy dojść do wniosku, że pragniemy zupełnie czegoś innego. Czegoś, co wcześniej było dla nas obce, dalekie, nie „nasze”. Po rozstaniu zaczęłam spotykać się z mężczyznami nie dlatego, aby znaleźć kolejnego życiowego partnera, ojca dla moich dzieci. Taka strategia byłaby jeszcze możliwa do społecznego zaakceptowania. Robiłam to dla siebie, dla własnej przyjemności, a to już może gorszyć. Tak wyglądała moja droga, ale swoją seksualność można również odkryć będąc w związku.
AN: Jak to się dzieje, że przed ciążą lubimy seks, a po porodzie najchętniej zapomniałybyśmy o jego istnieniu?
AN: Czy macierzyństwo musi być aseksualne?
KA: Skądże! Możemy mieć udane seksualne relacje, ale nie korzystałabym z porad w stylu: „zapal świeczkę”, „włącz nastrojową muzykę”, „daj sobie czas”. Młoda mama myśli wtedy: „Aha, trzeba poczekać, namiętność sama wróci”, tylko nikt jej nie powiedział, że to, co było zanim została matką, nie może wrócić, bo ona sama jest już zupełnie inną kobietą.
Więcej >> w najnowszym numerze magazynu „Aktywna Mama”
autor: Agnieszka Nabrdalik
źródło: http://aktywnamama.net.pl/mamy-potrzebuja-seksu