Marzena Gabryk z Kosmicznego porodu zaprosiła mnie do rozmowy. Miało to być na żywo na instagramie. Pech chciał, że wycinało nam głos i rwało połączenie. W końcu nagrałyśmy to jako filmik (link tu), a ja jeszcze przejrzałam różne wersje pytań, które dostałam od Marzeny – i biorąc pod uwagę fakt, że zawiodłam trochę osoby zaproszone i oczekujące, postanowiłam przygotować też na kilka pytań odpowiedzi na piśmie. Kto nie lubi filmów, ten może sobie poczytać.
M: Dlaczego kobiety mają w sobie tak wiele zgody na ból: w miesiączce, w seksie, w porodzie?
Widzę to bardziej w ten sposób, że to społeczeństwo godzi się na ból kobiet i tresuje nas wszystkich, aby na ten ból się godzić i aby uważać go za coś normalnego. Spójrzmy na praktyki w leczeniu pochwicy, czyli sytuacji, w której zaciskają się mięśnie pochwy i można do niej niczego wprowadzić, ani palca, ani penisa, w zw. z czym niemożliwy jest stosunek genitalny. Jak dotąd była leczona? W terapii należało doprowadzić do momentu, aż mięśnie będą na tyle zrelaksowane, żeby mężczyzna mógł wprowadzić penis do waginy i dla swojej przyjemności odbyć stosunek, bo przecież zrelaksowana kobieta to nie to samo co podniecona kobieta, a podniecona ma szansę na przyjemność seksualną. Ale liczyła się przyjemność partnera. Myślę, że ten przykład unaocznia, co robi z nami i naszym sposobem myślenia wychowanie, formatowanie społeczne. Kobieta może się właśnie nie zgadzać, buntować, szukać dla siebie uzdrowienia bólu, ale tym samym wyłamuje się z jakiegoś porządku społecznego, więc może być uznana za gorszą, niezrównoważoną, egoistyczną, wariatkę czy seksmaniaczkę itp. Dlatego część kobiet zaciska zęby i dostosowuje się do wzorca. Ponadto część osób w ogóle nie wie, że miesiączka nie musi boleć – ile razy słyszałam od kobiet, że lekarz nie potrafiąc nic poradzić na ból miesiączkowy, polecał poród jako remedium na ból. Społeczeństwo w pewien sposób pochwala ból, który ma umocowanie kulturowe – biblijne stwierdzenie, że trzeba rodzić w bólu – jako kara za grzechy Ewy – rozciąga się na całą sferę kobiecej seksualności, kobiety na każdym kroku mają płacić za swoją „grzeszną seksualność” – ból miesiączkowy, porodowy czy w seksie jest idealnym narzędziem kontroli nad kobietami, podobnie zakaz aborcji. Ten ból to bat nad kobietami, narzędzie systemowej kontroli. I nie powiedziałabym, że kobiety się na niego godzą, tylko że są przymuszane do zgody, bo wmawia im się, że musi boleć, bo „taki już kobiecy los”.
M: Narracja, że poród musi boleć, nikogo nie szokuje. Dlaczego według ciebie wizja przyjemnego rodzenia jest taka wywrotowa?
W kulturze patriarchalnej kobieta ma pozycję niższą, podrzędną wobec mężczyzny. Jej zadaniem jest urodzenie człowieka szybko i skutecznie. Nie liczy się, jak ten poród będzie przebiegał, tylko wykonanie zadania. System nie liczy się z niewolnicą, po co niewolnicy patriarchatu przyjemność? Żeby chciała więcej przyjemności? Od tego system może się rozlecieć.
Wyobrażasz sobie szpitalną salę rodzących w ekstazie kobiet? Jak będzie się czuł ten biedny szpitalny personel, który będzie patrzył, jak mąż ssie sutki żony, czy masuje jej łechtaczkę, aby ułatwić jej i dziecku poród? Podejrzewam, że ludzie powiedzą, że to burdel, a nie porodówka. Dla wielu ludzi seks i orgazm to coś plugawego, przed czym trzeba chronić innych, szczególnie dzieci. Co z tego, że przyjemność seksualna, masturbacja ułatwia rodzenie, przyspiesza poród, chroni przed pęknięciem krocza? Dla wielu osób to obrazoburcze, wręcz świętokradcze, żeby do przyzwoitego porodu przedostała się masturbacja!
Na poziomie jednostki: żeby pozwolić sobie na przyjemny poród, trzeba mieć w sobie akceptację dla przyjemności, własnego ciała, waginy, seksu itp. Nie każdy ją ma. Trzeba też o tym wiedzieć, że poród może być przyjemny, a nawet dziś jest to wiedza prawie tajemna. Dlatego też pisałam o porodach w książce Uniesienie spódnicy, bo chciałam pokazać, że przyjemny poród, dobry poród jest tak samo możliwy, jak bolesny. Wystarczy nie przeszkadzać rodzącej i traktować ją z szacunkiem, pozwolić na rodzenie po swojemu, i już samo to może oszczędzić dużo bólu. Ale wiele z nas tak bardzo uwierzyło, że nie potrafi rodzić, że poród jest traumą, jest przepychaniem rozłożonej parasolki przez dziurkę od klucza…
Przyjemny poród to wizja, która niszczy wszystko, do czego się przyzwyczailiśmy przez setki lat: nie ma kary za seks, bo poród nie boli, nie ma biblijnego bólu i cierpień kobiet za grzech Ewy, czyli w pewien sposób podważa to słowo boże, przyjemny poród to sposób na oszukanie boga czy też obnażenie kłamstwa słowa bożego. Wizja bolesnego i traumatycznego porodu też była przez stulecia tym batem, który wisiał nad kobietami, za to że się „puściły”, że zachciały doznać seksualnej przyjemności. Jak będziemy kontrolować kobiety – te „wyuzdane baby, zdziry, te nimfomanki”, jeśli efektem przyjemnego stosunku ma być przyjemny poród, może nawet w orgazmie? Przyjemny poród stawia na głowie to, do czego przyucza nas społeczeństwo, patriarchat – kobieta jest gorsza, więc ma cierpieć i rodzić w cierpieniu, nic jej się nie należy, przyjemność jest tylko dla mężczyzn, którzy są lepsi, że „kobiecy los to pasmo cierpień” a orgazmy i przyjemności to coś dla mężczyzn.
Poród to pierwsze doświadczenie człowieka wychodzącego na świat. Bardzo ważne. Można powiedzieć, że poród w pewien sposób programuje nas na życie. To społeczeństwo, w którym żyjemy, uważa przyjemność za coś egoistycznego, grzesznego, niepotrzebnego. Liczy się praca, sukces, wyniki, ale przyjemność to nieważnego. Niewolnice powinny rodzić innych niewolników w cierpieniu. Przyjemność to rewolucja, przyjemność matki i łatwy poród dla dziecka, które rodzi w przyjemności, programowałaby dziecko na to, że życie jest lekkie, łatwe, dobre. Od tego – być może – niewolniczy patriarchalny system by się załamał.
M: W moim odczuciu wciąż zbyt mało się mówi o tym, że trudne doświadczenia porodowe, zwłaszcza takie, w których rodzącej odbiera się godność, traktuje ją instrumentalnie, czy wręcz stosuje wobec niej przemoc położniczą, mają kolosalny wpływ na dalsze życie kobiety i postrzeganie przez nią własnej seksualności. Osobiście, marzy mi się, aby kobiety – wyszły na ulice, by domagać się poszanowania swoich praw prokreacyjnych, wyszły skandować, że domagają się poszanowania świętości swoich porodów i tworzenia w nich przestrzeni na przyjemność. Czy myślisz, że taka rewolucja ma szansę się wydarzyć? Czy postulat przyjemnych porodów będzie kolejnym etap po odczarowaniu bolesnych stosunków seksualnych, bolesnych miesiączek?
Świętość porodów. Mówi się, że życie jest święte i że trzeba je chronić. Ale właśnie jako społeczeństwo nie chronimy porodu ani rodzącej. Czuję, że nie uznajemy świętości porodu, uważamy go za coś głupiego i dopiero narodzone dziecko ma wartość, a nie jego droga przychodzenia na świat. Dziecko jest efektem, poród jest drogą. Cała kultura patriarchalna jest nastawiona na efekt i cel uświęca środki, dlatego właśnie nie chronimy świętości porodu. W porodzie może się wydarzyć wszystko – ty nazwałaś to przemocą położniczą, redaktorka mojej książki Uniesienie spódnicy gwałtem medycznym. Niektórym moim koleżankom poród odebrał godność, inne odczuły go jako gwałt. Jakoś to zupełnie mi się nie łączy z całą tą historią o polityce prorodzinnej i ochronie świętego życia. Czy postulat przyjemnych porodów będzie kolejnym po odczarowaniu bolesnego seksu i bolesnych miesiączek? Myślę, że dla wielu osób już jest. Jesteś jedną z tych kobiet, która robi rewolucję seksualną, światopoglądową. Jednak wciąż jest nas garstka. Możemy się teraz wspólnie zastanowić, co możemy zrobić, aby to był naprawdę postulat polityczny, aby przyjemny poród nie był uważany za fanaberię, tylko za fakt. Ja napisałam 1/3 książki o tym, jak rodzimy i jak możemy rodzić. Wiem, że wiele moich czytelników i czytelniczek było zszokowanych opisami przyjemnych, bezbolesnych porodów. Pytali mnie: czy to na pewno w Polsce? Czyli wierzymy, że gdzieś daleko tak może być, ale też zakładamy, że w Polsce się nie da. Może ktoś zrobi kampanię podobną do Okresowej Koalicji, tylko że o porodach?
Marzena Gabryk wspiera w przygotowaniach do przyjemnego porodu. Propaguje ideę ekstatycznego rodzenia, w którym przyjemność jest najpotężniejszym i najbardziej holistycznym stanem otwierającym rodzącej kobiecie dostęp do jej źródła mocy i pomagającym dziecku w harmonijnym przyjściu na świat. Jest mamą dwóch synków, których urodziła ekstatycznie. Znajdziesz ją m.in. na stronie rodzimywekstazie.pl.