Ale przede wszystkim jest to książka o normalności wyboru. O tym, że każda dziewczyna i kobieta ma niezbywalne prawo decydować o swoim życiu, o tym, czy rodzić i wychowywać, czy rodzić i oddać do adopcji, czy też – przerwać ciążę. W Polsce prawo to zostało nam odebrane prawie 20 lat temu i wiele z nas ma przeświadczenie, że dobrze się stało, że kobieta nie powinna decydować sama. Ale prawo do wyboru mają nasze sąsiadki: Białorusinki, Rosjanki, Ukrainki, Czeszki, Słowaczki, Niemki, Szwedki. Mają je kobiety w całej Europie i w wielu krajach świata, nawet tak egzotycznych jak Indie, Urugwaj czy Zambia. I dla nich fakt, że mogą decydować same, jest czymś naturalnym i normalnym. Bo prawo do wyboru (pro choice) uważane jest za podstawowe prawo człowieka.
Autorki piszą, że wszystkie ważne światowe organizacje, takie jak: Europejski Trybunał Sprawiedliwości, Organizacja Narodów Zjednoczonych, Światowa Organizacja Zdrowia, Parlament Europejski – wszystkie one stoją po stronie kobiet, po naszej stronie. Pokazują kwestię aborcji z zupełnie innej perspektywy niż ta, do której przyzwyczaiły nas media. Bez kontrowersji krzyku i skandalu. Po ludzku, spokojnie, rzetelnie. Warto przeczytać.