ajakalexa
Siedziała cicho wciśnięta w samym rogu tylnego siedzenia taksówki. Zaczynało świtać. Wracały z dyskoteki razem, by było taniej. Dziewczyny cały czas gadały, zaczepiały kierowcę taksówki i śmiały się z jego dowcipów.
Bez ceregieli flirtowały z nim, za każdym razem chichocząc jak nakręcone. Zachowywały się niczym lekko podchmielone nastolatki, które pierwszy raz zostały wypuszczone z domu na nocną imprezę. Wyglądało to żałośnie. Nie chciała w tym uczestniczyć.
Czuła się źle. Nie, nie dlatego że trochę więcej niż zwykle wypiła. Jeden czy dwa drinki więcej to nic. Nie mogła przecież sobie odmówić tej chwili słodkości podczas tych wymyślnych wieczorów z koleżankami. Lubiła pić drinki. Nie czuła się teraz komfortowo. Zazwyczaj wszystkie takie wieczory wyglądały podobnie. Wychodziły w piątkę, wybierały dobry klub z dobrą muzyką i szalały prawie do rana. One szalały, ona zazwyczaj na początku trochę tańczyła, potem siedziała przy stoliku. Delektując się tym słodkim, kolorowym napojem z palemką, patrzyła na tych wszystkich pożal się boże facetów uganiających się w tańcu za koleżankami. Wyglądali niczym koguty stroszące pióra tak, by byli zauważeni przez wybrankę, jak w trakcie godów. Dziewczyny to bawiło. One tańczyły, kokietowały, flirtowały. Z nią nikt nie tańczył. Ona siedziała sama, jakby była niewidzialna. Tylko popijała drinki.
Z zamyślenia wyrwało ją trzaśnięcie drzwi taksówki. Ostatnia z koleżanek wysiadła, a ona została teraz sama. Usłyszała pytanie:
To gdzie teraz?
Posłusznie podała swój adres i taksówka ruszyła. Jechała powoli, pogoda raczej nie sprzyjała szybkiej jeździe. Dopiero teraz zwróciła uwagę na jego głos. Był taki ciepły i spokojny. Coś ją w tym głosie zaintrygowało. Zaczęła go obserwować. No dobra, teraz rozumie dziewczyny, był faktycznie bardzo przystojny. Starszy od niej, lekko szpakowaty brunet. Długo mu się przyglądała. Zwróciła uwagę na jego ręce – delikatne, ale takie męskie. Pewnie chwytały drążek zmiany biegów, ale jednocześnie z wyczuciem, delikatnie się po nim przesuwały, aby pchnąć go w odpowiednią stronę i z odpowiednią siłą. Nie mogła oderwać od nich wzroku. Pomyślała sobie, iż byłoby cudownie, gdyby te dłonie z taką delikatnością mogły przesuwać się po jej nagim ciele, gdyby mogły choć raz z taką czułością pieścić ją i dotykać. Zrobiło jej się ciepło i miło na samą myśl o tym. Uśmiechnęła się do siebie. Zdziwiła się, bo raczej nie często miała takie fantazje. Usłyszała ciche chrząknięcie i spojrzała wyżej. Miał piękne oczy, a biło z nich takie ciepło, że… Zaraz, jego oczy, patrzy w jego oczy…
Chwil trwało zanim się zorientowała, że on też ją obserwuje. Dyskretnie, we wstecznym lusterku. Ich wzrok spotkał się, a ją przeszedł dziwny dreszcz. Widział, że go obserwuje. Speszona spuściła wzrok i odwróciła się w stronę szyby. Jej twarz oblała się rumieńcem, to na pewno, miała tylko nadzieję, że w półmroku on tego nie zauważy.
– Zabawa się udała? – spytał nagle.
– Tak. Może być. – odparła lekko zaskoczona, czemu nawiązuje z nią rozmowę.
– Dojechaliśmy chyba na miejsce.
Rozejrzała się. Faktycznie. Tak była pochłonięta w swoich obserwacjach i fantazjach, że nie zauważyła, że stoją pod jej domem. On podał kwotę do zapłaty. Wyciągnęła portmonetkę, by zapłacić i z przerażeniem spojrzała, że nie ma tyle gotówki. Wszystkie drobne jakie miała wydała na drinki.
– Wie pan, trochę mi głupio, nie mam tyle przy sobie – szepnęła.
– To mamy problem – jego głos nawet teraz brzmiał tak zniewalająco.
– Jakby pan poczekał chwilkę, to ja zaraz przyniosę – zaproponowała niepewnie.
Odwrócił się w jej stronę i spojrzał na nią z uśmiechem. Boże, co za mężczyzna. I te oczy, tyle w nich ciepła.
– Może pójść z panią? – spytał ciepło.
Chwilę na nią patrzył. Czuła się jakoś dziwnie. Ten głos był zniewalający. Nie mogła wydobyć z siebie głosu. Skinęła tylko głową.
Szli po schodach w milczeniu. Przez moment poczuła się niczym księżniczka. Niczym dziewczyna, która prowadzi do domu boskiego mężczyznę. Jej mężczyznę. Przypomniało jej się to, o czym myślała w taksówce. Gdyby to była prawda. Ten głos, oczy, dłonie. Dlaczego nie?
Podeszli pod jej drzwi. Szukając kluczy od mieszkania, od niechcenia zadała pytanie:
– Może wejdziesz na kawę?
– Chciałem zaczekać tutaj, ale… mogę skorzystać z zaproszenia – odpowiedział z uśmiechem. Sama nie wierzyła w to, co robi.
Weszli. Zdjęli kurtki. Zaprosiła go do pokoju, po czym sama poszła zrobić kawę. Gdy wróciła, stał przy regale i oglądał stojące w ramkach zdjęcia. Spojrzał na nią. Ich spojrzenia znowu się spotkały. Podeszła do stołu i postawiła filiżanki z kawą. On podszedł i stanął za jej plecami. Poczuła jego oddech na swoim karku.
– Czy słodzisz? – spytała z lekko drżącym głosem.
– Nie – usłyszała jego odpowiedź tuż przy swoim uchu. Tembr jego głosu sprawił, że jej ciało przeszedł dreszcz.
– Czy ci zimno? – spytał cicho lekko muskając ustami jej ucho.
– Nie – odparła.
Nie mogła opanować drżenia ciała. Widział to. Poczuła jak od tyłu ją obejmuje. Zabawne, że wcale się nie bała. W końcu był to obcy mężczyzna, ale ona czuła jakby ją zaczarował głosem, spojrzeniem, ciepłem i spokojem. Czuła się dobrze, bezpiecznie, jakby się znali od wielu, wielu lat.
– Nie, ja po prostu nigdy… – chciała mu wytłumaczyć, że nie należy do kobiet, które spraszają obcych mężczyzn do domu, że to nie tak, że… tak… tak… pragnie tego…
– Ciii… wiem… ciii… – zaszeptał jej wprost do ucha nie zwalniając uścisku ramion.
Jego usta zaczęły powoli przesuwać się po jej karku, co spotęgowało drżenie jej ciała. Jednocześnie poczuła ciepło i wewnętrzny spokój. Była gotowa, wiedziała co za chwilę się wydarzy. I chciała tego. Tak, nawet bardzo.
On, cały czas całując jej kark, zwolnił uścisk. Jego dłonie wędrowały teraz po jej bluzce w dół. Szybko wślizgnęły się pod spód bluzki i zaczęły pieścić jej skórę. Jego ciepłe dłonie przez cienki materiał biustonosza zaczęły drażnić jej sutki, które w krótkim czasie stały się twarde. Cały czas jego usta pieściły i całowały jej kark. Teraz jego dłonie powoli, ale stanowczo zaczęły kierować się w dół ku jej bioder. Rozpiął jej spodnie i wsunął dłoń w poszukiwaniu jej muszelki, tego ciepłego miejsca i płatków rozkoszy. Znalazł. Jego dłonie zaczęły pieścić jej łechtaczkę namiętnie. Nagle jej ciało wygięło się lekko, poczuła jego palce w tym ciepłym miejscu, które teraz zrobiło się wilgotne i gotowe na kolejne pieszczoty.
Jednak on przestał i wycofał ręce. Delikatnym, lecz stanowczym ruchem podniósł ją i wziął na ręce. Przytuliła się do niego jak spłoszony ptak, który dopiero co wyleciał z gniazda. Jej policzki płonęły, ciało drżało, a oddech miała przyspieszony. Wyszedł do przedpokoju i poszedł w głąb mieszkania.
– Sypialnia tutaj? – zapytał szeptem, pokazując drzwi zamkniętego pokoju.
Skinęła głową, a on otworzył drzwi. Delikatnie położył ją na łóżku. Stanął przed nią i szybkim ruchem zdjął koszulę, potem spodnie i bokserki. Jej oczom ukazało się wysportowane i muskularne ciało, wspaniałe i męskie. Mruknęła z zadowolenia. Nachylił się nad nią i zdjął z niej bluzkę i biustonosz, a następnie spodnie i figi.
Położył się obok niej, a ona zamknęła oczy i oddała się jego pieszczotom. Całował ją czule, a jego dłonie pieściły delikatnie jej ciało. Zaczął od ramion i skierował się w stronę biustu. Jego język rozkosznie bawił się jej sutkami. Następnie zaczął całować jej brzuch, biodra, aby w dalszym etapie pieszczot i ciepłego dotyku zejść na wewnętrzną stronę ud. Zataczając koła pocałunkami, kierował się do łechtaczki, do jej serca rozkoszy. Podłożył dłonie pod jej pośladki, a językiem odnalazł jej płatki, jej centrum. Jego język pracował delikatnie i zwinnie. Najpierw powoli, potem coraz głębiej i szybciej. Jej ciało wygięło się, a ona zaczęła cichutko pojękiwać. Chciała się wycofać, odsunąć go, ale on stanowczo kontynuował, lepiej wiedząc, że to nie koniec, chcąc dać jej pełnię zaspokojenia. Lekko ssał jej wargi sromowe i kręcił kółka językiem. Jej jęki stały się głośniejsze, w skroniach jej pulsowało, a ciało wiło się z rozkoszy. Zacisnęła pięści, ściskając prześcieradło, wygięła biodra w górę, chcąc poczuć go mocniej. Krew w niej pulsowała coraz szybciej. Krzyknęła z pożądania, jej delikatne ciało naprężyło się niczym rażone prądem. Na chwilę zastygła, po czym opadła na łóżko.
Pieszcząc delikatnie dłońmi jej całe ciało, biodra, brzuch, podciągnął się w górę na wysokość jej twarzy. Spojrzał jej w oczy. W tym spojrzeniu wyczytała jego pragnienie, ale i pytanie: czy może, czy ona na pewno tego chce? Oplotła rękoma jego szyję i kark, lekko go przyciągając do siebie.
– Tak – wychrypiała szeptem rozpalona już do granic wytrzymałości i złożyła na jego ustach namiętny, mocny i głęboki pocałunek. On jakby tylko na to czekał. Stanowczo i pewnie, ale niezwykle delikatnie rozchylił jej biodra i wszedł w nią. Przylgnęła do niego z całej siły. Zadrżała. Nie bolało. Poczuła go w sobie. Był twardy, nabrzmiały. Serce łomotało w niej, a przez ciało przeszedł ogrom gorąca. Powoli, bardzo powoli zaczął nim poruszać. Jakby wiedział, że ona… jakby wiedział, że pierwszy raz…
Jęknęła. Czuła zapach jego skóry, smak jego potu. Rosło w niej pożądanie. Wplotła dłonie w jego włosy, po czym przejechała pazurkami po jego karku i plecach, niczym kotka. Jej dłonie zjechały niżej i zacisnęły się na jego pośladkach. Uniosła nogę i oplotła go nią na wysokości jego bioder. Po kilku ruchach przyspieszył. Delikatnie wsuwał i wysuwał go, ale nie do końca. Czuła jak w niej pulsuje. Coraz szybciej, coraz głębiej. Całe jej ciało przeszyła ogromna fala gorąca, wiedziała, że zaraz nastąpi ten moment. Tak, tego chciała, tu i teraz, poczuć to. Jego oddech przyspieszył, słyszała go przy swoim uchu. Krzyknęła. Jej ciało przeszył nagły i silny dreszcz. On jęknął głośno. Doszedł w niej. Opadł na nią na chwilę, by po chwili odprężony położyć się obok niej.
Podparł się na łokciu i leżąc na boku obserwował ją. Jego dłoń dotykała jej skóry, pieściła biust, ramiona, gładziła włosy. Delikatnie otarł jej łzy z policzka. Pogłaskał ją po twarzy. Uśmiechnęła się do niego niepewnie, ale on widział w jej oczach tę radość i zadowolenie. Nachylił się nad nią i złożył na jej ustach długi, mocny i namiętny pocałunek. Leżeli tak jeszcze długo. Nawet nie wiedziała, kiedy zasnęła.
Gdy otworzyła oczy słońce było już wysoko. Leżała w łóżku sama. Zastanawiała się, czy to wszystko było tylko snem, czy przytrafiło się jej naprawdę. Wstała, ubrała się i poszła do pokoju. Na stole, obok pustej filiżanki po kawie, leżała karteczka. Wzięła ją i przeczytała. „Było pysznie. Dziękuję. Mam Twój adres. Do zobaczenia wkrótce”
A więc to nie był sen.
Tekst ukazał się w ramach świątecznego konkursu.