„Pojechałem metrem, czyli subwayem, do kina mojego obrządku. Sporo stało i siedziało mężczyzn w różnym wieku, różnej urody, wszystkich ras. Niektórzy stali w loży obserwacyjnej pod ścianą. Zdaje się, że tam macają portfele na dupie. W rzędach krzeseł przeważnie zaangażowani w namiętności, ale pojedyncze. Z ekranu dochodzą jakby lądowania rakiet, jękliwe dojazdy do orgazmu, tryskają spermy, i dalsza akcja, z innymi cielskami. Już mnie wczoraj intrygowało, że różni przechodzą wzdłuż krańcowych krzeseł i wnikają w wejścia po bokach ekranu. Poszedłem – zajrzałem – ktoś tam stał dziwnie. Wróciłem, bo przecież nie wiadomo, czy to nie służbówka. Ale znów widzę ruch – w wejściu po drugiej stronie ekranu. Polazłem. Wchodzę za ekran, do ciemnego nastrojowego pomieszczenia, a tam cienie chłopów. Mają się ku sobie, podchodzą. Jeden – widzę z daleka – wspaniały, prawie nagi – nie żałuje nikomu patrzenia na siebie. W ręku trzyma kartę, przekłada, macha, myślałem, że może ogłoszenie, ile kosztuje, ale tak po ciemku ogłaszać? Nie, okazało się, że to notatki, osobiste.
Przedsionek nieba czy piekła. Słychać jęki rozkoszy zza ekranu i jednocześnie te na żywo. Nagi pokazywacz siebie po nie za krótkim seansie wylądował z sykiem, elegancko, bo powoli ponaciągał na siebie koszulę, majki, spodnie, poszedł. Na jego miejscu zakrólował młody, dosyć wysoki Azjata, ten pozwolił siebie dotykać jak najmocniej. I też – oblepiany pożądliwością – sam jej ulegając, dojechał na tle jęków i żłopań z ekranu do swojej stacji. Zjawił się cień małego Chińczyka, ten siedział i patrzał, bo są tam i krzesła. Ja wdałem się z kolei w rozgogolonego Niemca, który mi na koniec powtarzał
-danke
-danke
-danke
W pewnej chwili zaczęły mi się buty ślizgać, wiadomo, po czym. To aż tyle tego. Można się przewrócić.
Jedni wracali w krzesła patrzeć na film, inni się przesiadali, inni zachodzili za kulisy. Orgia tu idzie na ekranie, przed ekranem i za ekranem non stop. Czas używania nieograniczony. 6 dolarów do kasy i otwiera się furtka z prętów jak do subwayu.
Człowiek wychodzi stamtąd nasycony, wymaglowany, usatysfakcjonowany i nierozpoznany. […]
Nowy Jork działa na mnie – w całości, pod wielu względami – coraz bardziej narkotycznie.
Dokupiłem sobie jeszcze męskie porno i imitację gumową męskiego wdzięku za 5 dolarów. […] W hotelu zakonnic, w świetnym moim pokoiku rozpakowywałem ananasy, banany, ciastka, seksualia i mówiłem do siebie
co za prezenty!
co za prezenty!
[…] W kinie homo-porno dwóch przede mną na sali łajdaczyło się, przed nimi siedział ktoś ich na obrotach głowy podglądający, tak się podniecił, że się stopniowo rozebrał do naga. Film, a raczej dwa filmy szły, dwaj ci zrobili swoje, poszli, filmy szły dalej, różni wchodzili, wychodzili, szli za kulisy. Nagi siedział, siedział, a zasnął na dobre i na długo. W kinie porno damsko-męskim też jeden podniecał się bez przerwy i bez krępacji, aż po wyładowaniu kilkakrotnym wyszedł.
[…] Chodziłem po ulicach. Odnalazłem jeszcze inne dwa porno-homo. Kino-rewie. Pierwsza rewia taka sobie, druga świetna, bo nareszcie typy na pokaz. Na finał taniec trzech z klaskaniem o uda, ale nie rękami. […] Chcą mnie koniecznie nakierować na film Skolimowskiego, bo o Polsce, a w Polsce nie idzie. Ale ja nauczyłem się teraz zwlekać, a później nie mieć już czasu. Ludzie by nie wpakowali w polksizmy, w biblioteki, w literatury, malarstwo współczesne, a ja chcę życia ulicy, Ameryki, tej amerykańskiej. W homo-porno czarni, żółci i biali, nawoływanie się Rosjan
pajdiom, pajdiom
[…] Oczywiście pornografia na dłuższą metę nudzi, czy raczej nuży. Ale po przerwie znów zajmuje.”
Miron Białoszewski, Tajny dziennik, s. 808-809, 828