Podobno „nie mieć brzucha” jest sexy, ale czy jest to seksualne?
Powiedzenie i rozumienie słów „nie mam brzucha”, „nie masz brzucha” jest naprawdę ciekawe w tym kontekście, że ludzie raczej mają brzuchy, podobnie jak mają nogi czy głowy. Gdyby nie mieli brzucha, to między nogami i żebrami ziałaby dziura. A dziury nie ma. Jest tam brzuch. W każdym razie ja sprawdziłam i jestem pewna, że mam brzuch, czyli tę część ciała z pępkiem. Mam i lubię go. Wiem, że część osób może nawet chce zapomnieć, że taka część ciała jak brzuch w ogóle istnieje. Zastanawiają mnie powody. I cała ta kampania na rzecz nie posiadania brzucha. Myślę sobie, że w brzuchu przecież jest czucie, przyjemność, kreacja, życie, seksualna anatomia, u kobiet także macica (pozdrawiam kobiety, które jej nie mają) – bardzo wrażliwa i „magiczna” część ciała związana z cyklem, płodnością, rodzeniem itd. „Nie mieć brzuch”a to w pewien sposób wyrzec się: czucia, wrażliwości, przeżywania przyjemności, a nawet trawienia. To także zrzeczenie się seksualności, płodności (czy niepłodności). Podobno wypukły brzuch nie może uchodzić za sexy… A brzuch kobiety w ciąży lub po ciąży płaski nie jest… Dlaczego wypukły brzuch – dowód na płodność i seksualność kobiet – jest przeciwnością tego, co uznawane za „sexy”?
A co Wy o tym myślicie? Ja ostatnio wolę mówić niż pisać, więc moje refleksje znajdziesz w nagraniu poniżej.[/vc_column_text][/vc_column][/vc_row]
Cóż.. każda /każdy z nas ma brzuch. Z dodatkami jak brzuch z mięśniem piwnym (u facetów), brzuch do całowania i głaskania (u kobiety), brzuch specjalnej troski i opieki (dla ciężarnych) itd itp. A tylko czasem zdarzą się osobniki z kaloryferem zamiast brzucha… ale to tylko kolejna odmiana brzucha. Cóż… nalepiej to pogłaskać brzuszek a zwłaszcza od drugiej połówki 🙂