Nie uważam, że jeśli raz się zgodzisz bez przekonania, to będzie to miało straszne konsekwencje. Ale jeśli to jest utarty schemat i Twój partner lub Twoja partnerka nie wie, że robisz to na odwal i dla świętego spokoju – to sądzę, że ten schemat może zacząć mścić się albo na Twoim związku albo na Twoim życiu seksualnym.
Moje NIE!
On/-a chce się kochać. Ty nie chcesz i mówisz NIE.
On/-a zdaje się tego NIE w ogóle nie słyszeć.
A czy słyszy, kiedy prosisz go / ją o wyrzucenie śmieci? Zrobienie zakupów lub wspólne zaplanowanie wakacji?
A czy słyszy Twoje NIE dotyczące innych kwestii? Czy w związku w ogóle dajecie sobie przyzwolenie na jakikolwiek NIE? Czy zawsze trzeba się zgadzać i myśleć to samo?
Jest Ci trudno odmawiać i w związku z tym zawsze godzisz się na seks, a potem czujesz się ciężko i źle?
A jak było w dzieciństwie, kiedy nie chciałeś/-aś dokończyć swojej porcji obiadu? Mogłeś wstać od stołu i pójść na podwórku, czy musiałeś/-aś tkwić przy stole, dopóki nie zjesz?
A jak jest w pracy – Twój szef może zarzucić Cię robotą, a Ty, mimo poczucia krzywdy, czujesz, że tak musi być?
Nie chcę się kochać o 5 nad ranem
Ostatnie nasze zajęcia z
Kursu samoświadomości seksualnej zeszły na temat mówienia nie partnerowi, który o 5 nad ranem staje się nagle zachciewa się kochać. Co zrobić w sytuacji, w której jesteś nieprzytomna/-y z niewyspania i tak daleka/-i od romantyzmu i podniecenia, jak Syberia od Riwiery?
Jedna ze strategii wielu kobiet to „machnąć ręką i niech ma”. Uwaga! To także czasem strategia mężczyzn! Oni też czasem czują się przymuszeni!
Dlaczego niektórzy z nas nie są asertywni i nie mówią nie, kiedy całe ciało krzyczy nie?
– bo boją się, że zranią odmową,
– bo mają przekonanie, że „mężczyzna musi dostać” / „mężczyzna musi chcieć”,
– cierpią mękę poczucia winy, nawet jeśli mówią nie,
– nie odmawiają na wszelki wypadek, żeby i im potem nie odmówiono,
– inne (dopisz swój powód).
Często więc nie mówimy tak seksowi, tylko emocjom. Emocje są ważne. Jeśli czujesz poczucie winy, złość, smutek czy strach – ta emocja pewnie jest na tyle trudna, że wybierasz, aby jej nie czuć. Wystarczy się po prostu milcząco zgodzić. I już – to jest wyjście! Nie ma co się z tego powodu dręczyć. To dość skuteczna strategia! Uciekamy przed tym, co nieprzyjemne.
Pytanie tylko – czy taki seks, którego nie chcesz, jest tym, czego oboje naprawdę pragniecie?
A może tylko jedna strona (ta dająca niechętne przyzwolenie) wie o tym, z czym się to wiąże?
Może ta druga strona nigdy się nie zastanawiała, co się kryje za tą lekką niechęcią, która potem jakoś znika? A może nie znika? Może zostaje? Może ktoś ją chce ukryć a ktoś jej nie chce zauważyć?
Jak odmówić w dobry sposób?
Moim zdaniem ważne jest, aby odmówić w sposób nie raniący i stanowczy.
Możesz np. powiedzieć: co Ty wymyślasz, jesteś zboczony? Jest 5 rano, a Ty chcesz seksu?!
Takiej reakcji raczej nie polecam. Jasne – może być ona skuteczna. Ale nazywanie partnera zboczonym może być raniące. Więc unikaj wszystkich ocen, typu: jesteś głupi, idiotyczny pomysł, żadna normalna osoba nie ma takich potrzeb o 5 rano itp.
Kolejna rzecz to stanowczość. Stanowczość to nie krzyk i nie złość. To pewność. Pewność, że czegoś chcesz lub nie chcesz. Jeśli nie chcesz się kochać, ale nie ma w Tobie głębokiego przekonania, że to OK odmawiać partnerowi – Twój głos może mówić nie, ale może być to słabe, niewiarygodne nie. Bo sam/-a w to nie nie wierzysz.
Rozumiesz, o czym mówię? Pewnie tak… To jest zupełnie OK! Możesz się wahać, możesz nie umieć, nie wiedzieć, czuć zagubienie – szczególnie jeśli w Twojej głowie króluje stereotyp, że to nie ładnie odmawiać. Ale niestety – to wahanie jest wyczuwalne. Nie znaczy ono, że Twoje nie jest niewiążące. Znaczy, że jest mało przekonujące. Ale na początek powinno wystarczyć.
Zawsze możesz powiedzieć NIE
Po pierwsze poczuj, czy skoro każdy może powiedzieć nie, to Ty również możesz? Wiesz, o czym mówię… Ten wewnętrzny przymus… strach, lęk, obawa, co będzie, jeśli powiem nie? Przecież to odrzucenie… Każdy potem będzie zraniony i smutny. Myślisz w taki sposób? Nie lubisz, jak Tobie ktoś odmawia?
Rozumiem. Na warsztatach, które prowadziłam, czasem temu zagadnieniu poświęcaliśmy duuużo czasu. Wiem, że mogę odmówić, ale… nie chcę, nie umiem, źle się z tym czuję, boję się, że to potem mi ktoś czegoś odmówi, boję się kłótni, boję się, że pójdzie do innej/-ego itp.
Czasem jest tak: sam/-a umiem mówić nie, ale nie drugiej osoby całkowicie zbija mnie z pantałyku. Jak to? Ty mi odmawiasz?! Po tym, jak ja Tobie prawie nigdy nie odmawiam?
Czasem taką seksualną odmowę można rozumieć na inny sposób: jako chęć separacji, odcięcia kontaktu, zemsty za coś innego, itp.
Czasem nam się wydaje, że skoro my się tutaj „poświęcamy w imię związku” to ta druga osoba nie ma prawa potem odmawiać! Uwaga, sądzę, że takie myślenie prowadzi też do zachowania typu: właściwie to ja też nie mam prawa odmawiać.
Dlatego, proszę, sprawdź ze sobą – na ile naprawdę dajesz sobie prawo do powiedzenia nie? Na ile dajesz sobie prawo do korzystania z tego nie? Na ile dajesz to prawo drugiej osobie?
I jeśli nagle odkryjesz, że inaczej jest w teorii niż w rzeczywistości – nie rób sobie wyrzutów. Dobrze, że to widzisz! To pierwszy krok do możliwej zmiany zachowania!
Seks gwarantuje życie
Skąd ten wzorzec uległości i pokory? Mogę jedynie przypuszczać, że jeśli nasze babcie i prababcie nie zgadzały się na seks, mąż mógł sobie wziąć „swoją własność” i często bezpieczniej było zawsze powiedzieć nie, niż narażać się na gniew „pana i władcy”. Ponieważ kobieta była własnością mężczyzny przez całe wieki, ten schemat może być zapisany głęboko w naszej podświadomości jako strategia na przeżycie.
Z drugiej strony mężczyźni często musieli się wykazać swoją męskością. Do dziś zresztą niektórzy czują się do tego przymuszeni. „Zaliczyć panienkę”, żeby koledzy nie wyśmiali mężczyzny jako geja czy impotenta. Albo mięczaka. Itd.
Po drugie powiedz prawdę…
Jak by wyglądała moja prawda o 5 nad ranem?
„Miło, że chcesz się ze mną kochać, ale teraz jestem nieprzytomna i chcę spać. Nie jestem podniecona, to by było dla mnie nieprzyjemne, chcę się kochać pięknie a nie byle jak. Teraz musiałabym się do tego zmusić. Zacisnąć zęby i myśleć o Anglii. Jeśli mam mieć przyjemność z seksu, to potrzebuję zgoła innych warunków.”
albo
„Zostaw! Chcę spać i więcej mnie nie wybudzaj!!!” Po czym wydaję groźny pomruk i szczelnie owijam się w kołdrę.
😛
Gdy wysłałam niusletter o tej tematyce od razu dostałam odpowiedzi: Mój mężczyzna traci humor, kiedy odmawiam, nie wierzy mi, że to zła godzina itp…
Dlaczego tak się dzieje? Trudno mi mówić o ludziach, których nie znam, ale sądzę, że jeśli para umie się wzajemnie usłyszeć w rozmowach na wiele tematów, to i usłyszy się w tym kontekście.
Może po prostu nie zdajemy sobie sprawy, że wymuszając seks i godząc się na niego z niechęcią, honorujemy ten schemat, który pokazuje, że nie trzeba się słuchać, że nie trzeba mieć wzajemnej zgody, że wystarczy pomarudzić, pofochać się, żeby coś ugrać. Że wtedy ten seks nie jest narzędziem miłości, tylko starym schematem z życia naszych przodków, który daje satysfakcję jednej tylko osobie – tej bardziej napalonej, której chuć ma uzasadnić egoistyczne zachowanie. Jeśli Ty czujesz niechęć czy wręcz wstręt do seksu w danej chwili, a Twój partner czy partnerka mimo tego że o tym wprost mówisz – nadal napiera – to widocznie albo nie zależy mu / jej na tym, żebyś czuł/-a się w seksie dobrze i komfortowo, albo po prostu nie zdaje sobie sprawy, co robi!
Teraz, kiedy to już wiesz, może zdecydować, co dalej z tym zrobicie.
Wielokrotnie na różnych warsztatach szczególnie od kobiet słyszałam, że mówią nie, ale mają potem takie poczucie winy, że wolą się już zgodzić i „przecierpieć”. Co robimy z pięknej sfery, jeśli świadomie dodajemy do niej cierpienie? Słyszałam też historię związku, w którym kobieta zawsze się na seks godzina. Z niechęcią. Ona nie przystawała na niego z radością. Nie, kochała się, ale był zła. Pewnego dnia już nie miała siły tłumić złości. W trakcie seksu wyskoczyła z łóżka i zerwała związek. Była naprawdę wściekła!
Oczywiście, emocje nie zawsze są tak mocne jak w tym przykładzie. Ale one gdzieś w nas pozostają. Czy godzisz się, a potem masz ukryty żal do siebie lub do partnera/-rki? Czy może obwiniasz się o brak asertywności? Czy masz jakieś pretensje nie wiadomo o co, gdy nagle znajdujecie się na proszonym obiedzie albo w sklepie? Masz ochotę na uszczypliwości, złośliwostki, dogadywanie, krytykowanie? A może tego doświadczasz? Może to stare emocje dają o sobie znać?
Babcia mojej koleżanki dała jej taką radę: jak jest źle w związku, to trzeba zacisnąć zęby.
Czy seks również chcesz uprawiać z zaciśniętymi zębami?
Jak sądzisz, jakie mogą być długofalowe konsekwencje niechętnego przyzwalania?
Nie, nie mam na myśli tego, żeby teraz natychmiast wszystko zmienić, bo robisz źle!
Mam na myśli to, aby szczerze i z uwagą przyjrzeć się mechanizmom, na które wygodnie przymknąć oko. Serio – do czego to prowadzi? Jak można zrobić inaczej? Czy pomoże rozmowa? A jeśli rozmawiacie i nie pomaga – to dlaczego? Czy nie umiecie się usłyszeć? Czy w innych dziedzinach życia też nadajecie na innych falach? Może brak porozumienia w łóżku to oznaka czegoś większego?
Od ludzi, którzy czują się przymuszani do seksu słyszałam o takich emocjach, jak: gniew, wściekłość, obrzydzenie – do siebie lub partnera/-rki. Lęk, że jak odmówię, to się skończy rozwodem. Jak te emocje mogą wpływać na Twój związek i Twoje życie seksualne?
Co się kryje za strategią „zrobię to wbrew sobie, ale dla świętego spokoju”? Czy chcemy mieć piękne życie i piękny seks, czy święty spokój?
Ja po prostu dbam o naszą WIĘŹ!
Mam wrażenie, że powody do zgody na takie zbliżenie częściowo wbrew sobie – są takie: Nie chcesz „odrzucać” partnerki czy partnera i godzisz się. Bo ta część, która się godzi za wszelką cenę, prawdopodobnie sądzi, że najważniejsza jest więź. Bliskość. Jedność. Że nie można mówić nie – bo wtedy ta więź się zacznie przerywać. Bliskość zniknie. Nie będzie jedności.
Czy jednak tak jest?
Osoba, która się godzi wbrew sobie, może tego nie widzieć, ale może robić się zła. Złość to pierwsze uczucie, które sygnalizuje, że granice zostały przekroczone. Że coś zaszło za daleko. Ale głupio być złym na partnera w trakcie seksu, prawda? Więc warto tę złość zignorować, schować. I gdy taka sytuacja się powtarza i powtarza, to złość przykrywa wszelkie inne uczucia i emocje. I nagle się możesz zorientować, że nienawidzisz tego partnera / tej partnerki i tego związku. Gdzieś w głębi serca wciąż ją / go kochasz, ale Twoja złość osiągnęła taki rozmiar, że w ogóle tej miłości nie czujesz…
A czy można inaczej?
Czy można wiedzieć, że ważna jest więź i właśnie dlatego powiedzieć NIE? Powiedzieć: to, co jest między nami jest dla mnie tak piękne i ważne, że nie chce robić tego teraz byle jak, wbrew sobie przymuszać się do seksu z Tobą i niszczyć naszą więź? Wolę kochać się pięknie i z zaangażowaniem, ale nie teraz, bo teraz nie chcę?
Możesz powiedzieć NIE, możesz zrobić inaczej!
Wiem, bo robiłam to nie raz, że można powiedzieć NIE i czuć się z tym bardzo dobrze. Serio.
Co więcej – mówiłam nie nie tylko przed seksem, ale i w trakcie, gdy nagle czułam, że mam już dość. Ponieważ w moim związku porozumienie było dobre, mój partner rozumiał to. Nie potrzebował tłumaczenia. A ja nie potrzebowałam się usprawiedliwiać.
Pamiętam taki jeden raz, gdy kochaliśmy się na kuchennym blacie. Na pewnym poziomie bardzo mi się to podobało. Było ekscytujące! Ale tamtego dnia kochaliśmy się wiele, wiele razy i moje ciało miało już dość. Nie powiedziałam jednak o tym. Bo przecież głowa chciała! Mój partner wtedy spojrzał na mnie i powiedział: wiesz co, czuję, że Ty już nie chcesz, mam rację? Nie czuję, żeby Ci to nadal sprawiało przyjemność.
Zeszliśmy z blatu. Wiem jednak, że nie każdy może być tak empatyczny. Dlatego warto komunikować się ze sobą w czasie rzeczywistym. Skoro czuję, że nie, to mówię, że nie. Proste.
Druga strona mówienia NIE
Ale są też związki, w których partnerzy szantażują się brakiem seksem lub kupują coś za seks.
Inaczej jest, jeśli raz na jakiś czas mówisz nie, a inaczej, kiedy za każdym razem mówisz lub słyszysz nie. Jeśli Twój mąż od dwóch tygodni tłumaczy się dużą ilością pracy i zmęczeniem – to może być to prawda, ale Ty możesz czuć się z tym źle. Jeśli przez dwa tygodnie dzień w dzień słyszysz nie – możesz być sfrustrowana. Czasem chodzi o pracę i zmęczenie, a czasem nie. I możesz to wyczuwać. Albo czuć lęk, który podsyca czarne scenariusze.
Może on/-a ma romans?
Może już mu się nie podobam?
Może się mści za to, co powiedziałam/-em albo zrobiłam/-em?
Może mnie już nie kocha?
Może chce mnie za coś ukarać?
Sądzę, że gdy ludzie są ze sobą blisko, to nie wstydzą się i nie boją, że partner/-ka się obrazi, gdy zasną w trakcie seksu. Gdy jestem zmęczona a Ty bardzo chcesz się kochać, to może i ja znajdę ochotę na kilka minut, ale jak zasnę w trakcie to mnie nie budź, dobrze? – czy wyobrażasz sobie, że mówisz coś takiego? Czy ten komunikat wydaje Ci się OK?
Jest dla mnie ważne, żeby odróżnić NIE, które wynika z tego, że akurat teraz nie chcę i NIE, które wynika z zemsty, szantażu, mszczenia się, karania partnera/-ki za to, co robi lub czego nie robi w innych sferach życia itp.
Może właśnie tego boją się osoby, które słyszą nie? Że nie chodzi o to, że jest 5 rano, ale o to, że tydzień temu się pokłóciliście? O to, że zbiłeś jej ulubiony wazon? O to, że nie ugotowałaś obiadu? O to, że nie lubisz jej/jego rodziców? Albo że głosowałaś/eś na inną partię w wyborach?
Odmawiam…
Odmowa seksu to nie jest odrzucenie partnera (chyba że faktycznie w ten sposób się na nim mścisz czy pokazujesz swoją władzę), zgoda na seks wbrew sobie to w pewien sposób odrzucenie siebie, swoich potrzeb, umniejszanie siebie i swojej mocy. Kto o Ciebie lepiej zadba – niż Ty sam/-a?
Nie uważam, że jeśli raz się zgodzisz bez przekonania, to będzie to miało straszne konsekwencje. Ale jeśli to jest utarty schemat i Twój partner lub Twoja partnerka nie wie, że robisz to na odwal i dla świętego spokoju – to sądzę, że ten schemat może zacząć mścić się albo na Twoim związku (emocje, emocje!) albo na Twoim życiu seksualnym (równia pochyła?).
…i już…
Jeśli takie odmawianie nie mieści Ci się w głowie, a czujesz, że nie masz ochoty na wymuszony seks, to może warto odmówić i zobaczyć, co będzie dalej? Tylko zmiana schematu coś tu przyniesie. Można mieć świadomość, że robi się coś wbrew sobie, że może to na dłuższą metę szkodzić wszystkim, ale dopóki nie spróbujesz inaczej, to się nie przekonasz, że można inaczej i że to inaczej może być całkiem dobrym rozwiązaniem! Podobnie jak z udawaniem orgazmu. Znam kobiety, które po lekturze portalu przestały udawać, poważnie porozmawiały ze swoimi partnerami i co się stało? Stały się nagle prawdziwe orgazmy i prawdziwe zadowolenie obu stron!
Serio, czy Ty byś chciał/-a, żeby Twój partner/Twoja partnerka uprawiała z Tobą seks z litości, żeby tylko odwalić robotę? Czy na takiej jakość w seksie Ci zależy?
A Ty jakie masz powody i jak się czujesz, gdy to czytasz?
Możesz mi o tym napisać.
Lub skomentować ten artykuł.
Dla wszystkich niepewnych swojego TAK i NIE mam piękną pieśń Anei Szewczyk – śpiewaj ją każdego dnia, a jestem pewna, że Twoja pewność mówienia NIE wzrośnie!
Za dużo pytań, za mało odpowiedzi. Nie wierzę w to co czytam.
A co jeśli moja partnerka zgadza się tylko raz na miesiąc? A i ten seks to raczej dno. Czuję jakby robiła to z przymusu. Mam swoje potrzeby, mi wystarczyłoby 2 razy w tyg. Dla niej się powstrzymuję, ale gdy już ona się zgadza to mnie to wkurw… że ona chce to zrobić na odwal. Ona się dziwi, że ja się obrażam. Nie chcę już tak a kocham ją. Rozmawiałem z nią, ona mówi że nie ma takich potrzeb. Na początku związku było cudownie, nawet nie prosiłem jej o seks, wystarczył mały znak i sama chciała – chodzi mi o to że to było widać po seksie że ona chce seksu. Po zamieszkaniu razem było coraz gorzej. Inne strefy życia się nie zmieniły pomagam jej we wszystkim o co poprosi. Wytłumacz mi co mogło pojawić się w głowie kobiety po zamieszkaniu razem że ona stała się aseksualna.