Mam 27 lat. Jestem partnerką od siedmiu lat, żoną od trzech lat. A kochanką mojego cudownego męża od roku. Dwa lata małżeństwa bez seksu? – Bardzo brałam do siebie nauki kościoła na temat czystości przedmałżeńskiej. Bałam się też ciąży, więc czekałam do ślubu – mówi Karolina. W końcu przyszła wymarzona noc poślubna. – Okazało się, że nie możemy skonsumować małżeństwa.
Mam najmniejszą pochwę świata, jestem dinozaurem, kosmitką, jestem nienormalna, to wszystko moja wina, nie jestem kobietą, nie zasługuję na żadnego mężczyznę, nigdy nie będę mieć dzieci, powinnam być sama – takie rzeczy przychodzą do głowy tysiącom kobiet, które mają pochwicę. Wiele z nich nawet nie wie, co im dolega.
Zdecydowaliśmy się na pierwszy raz. Wymarzyłam sobie, że zrobimy to na płatkach kwiatów. Paolo stanął na wysokości zadania: rozłożył prześcieradło na podłodze, zerwał kwiaty na łące, zapalił świece i rozsypał płatki. Było dokładnie tak, jak sobie wymarzyłam. Piliśmy czerwone wino… – opowiada mi 26-letnia Ala, drobna, ładna blondynka, historyk sztuki, i nagle dodaje: – Kiedy już mieliśmy zacząć się kochać, kiedy było tak blisko… zaczęłam wymiotować na niego, na te kwiaty. Największy paw w moim życiu. Byłam potwornie chora kilka dni. Mój organizm tak się bronił przed seksem. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to pochwica.
– Pochwica to niezależny od woli skurcz jednej trzeciej mięśni pochwy uniemożliwiający odbycie stosunku – mówi Monika Łukasiewicz, ginekolog-położnik.
Jak wyjaśnia, są różne stopnie pochwicy. Jeden mimo skurczu umożliwia włożenie do pochwy tamponu czy palca. W innym pacjentki mają nawet problem, żeby się umyć. Każde dotknięcie narządów płciowych jest dla nich odrażające.
Ewa: ból, pieczenie, strach
– Ciało niektórych pacjentek reaguje normalnie, dopóki nie ma prób wprowadzenia członka do pochwy – opowiada Anna Golan, psycholożka, terapeutka i seksuolożka kliniczna. – Mogą nawet osiągać orgazm w wyniku pieszczot. Jednak niektóre kobiety mają skurcze na samą myśl o seksie. Czasem tak silne, że w udach robią się zakwasy.
Skurczom mogą towarzyszyć inne objawy. Wie o tym 30-letnia Ewa, pracownik naukowy na wydziale nauk matematyczno-przyrodniczych jednego z uniwersytetów. Bardzo atrakcyjna. Na pytanie o pochwicę Ewa wymienia szybko: przy próbach seksu nie dało się wprowadzić penisa, pochwa piekła i bolała. Podobnie było podczas wizyty u ginekologa.
Na samą myśl o seksie Ewę zaczynały boleć mięśnie po wewnętrznej stronie ud, czuła fale gorąca, kłucie i rwanie w dole brzucha. W sporadycznych przypadkach, kiedy odczuwała podniecenie, towarzyszył temu ból podbrzusza. – Bałam się seksu, brzydziły mnie sceny erotyczne w filmach – wymienia dalej Ewa, bierze oddech i dodaje: – Na dokładkę do tego wszystkiego czułam lęk przed ogniem piekielnym.
Po pół roku terapii Ewa uporała się z lękami, traumą z poprzednich relacji z mężczyznami, chorymi przekonaniami o seksie, sobie i mężczyznach. Teraz seks jest możliwy.
Rekordziści: bez seksu przez 18 lat
W gabinecie dr Tomasza Leonowicza, ginekologa i seksuologa było już blisko 200 par borykających się z pochwicą. Rekordziści nie współżyli ze sobą aż 18 lat. – Nie wszystkim klasyczny seks z penetracją pochwy jest potrzebny do szczęścia. Ważniejsza jest dobroć, bliskość, ciepło itd. – mówi dr Tomasz Leonowicz.
Zanim Ala spotkała Paolo, z którym jest cztery lata, pojechała na stypendium do Włoch. Postanowiła, że czas skończyć z dziewictwem. Jej wcześniejszy chłopak uznał, że z Alą „jest coś nie tak”, bo nie było seksu. Nie dało się włożyć członka do pochwy. Zostawił ją.
Jedna impreza miała wszystko zmienić. Ala upiła się z przystojnym umięśnionym Włochem. – Gdy wylądowaliśmy w łóżku, kompletnie wytrzeźwiałam. On był w szoku. Powtarzał, że nigdy go coś takiego nie spotkało i pierwszy raz w życiu mu nie wyszło. W końcu usłyszałam, że muszę mieć najmniejszą pochwę świata. Czułam się okropnie – wspomina Ala. Kilka miesięcy później poznała Paolo.
Niektórzy lekarze wyśmiewają problem. Proponują tabletkę gwałtu
Jak zauważa dr Tomasz Leonowicz, skala problemu procentowo nie jest duża. – Według różnych danych pochwica dotyka 1-3 proc. populacji. Jak się jednak weźmie pod uwagę, ile jest kobiet w Polsce, to okazuje się, że pochwicę ma nawet 100 tys. Polek – mówi dr Tomasz Leonowicz.
Zosia ma 33 lata. Starszego o 16 lat narzeczonego poznała ponad 8 lat temu. – Był moim pierwszym facetem, takim z którym chodzi się na randki. Były codzienne spotkania, wyznania miłości i pierwsze próby współżycia, tylko że nieudane – opowiada. Partner jednak był bardzo wyrozumiały i cierpliwy. Zosia zaczęła szukać pomocy.
I wtedy zaczął się koszmar. Trafiała do ginekologów, którzy nie mogli jej zbadać, więc ją wyśmiewali. Zalecali jej upicie się, a nawet pigułkę gwałtu.
– Jedna pani doktor zbadała mnie na siłę. To był koszmar – mówi Zosia. Pięć lat temu sama się zdiagnozowała. Trafiła w internecie na hasło pochwica, objawy pasowały. Rozpoczęła wędrówkę po psychologach. Żaden nie potrafił jej pomóc. Od seksuologa usłyszała, że nie podejmie się terapii, bo jest zbyt skomplikowana i długotrwała.
W swoim mieście Zosia znalazła psychiatrę-neurologa-seksuologa w jednej osobie. – Lekarz okazał się znawcą tematu, opowiadał o swoich sukcesach w wyleczeniu wielu pochwiczanek. Zaufałam mu – mówi Zosia i wzdycha. Ponad rok, raz w tygodniu, chodziła na terapię. Lekarz wmawiał jej, że była molestowana seksualnie, tylko nie potrafi sobie tego przypomnieć albo nie chce mu powiedzieć, kto to był. – Potem zaczęły się „ćwiczenia z ciałem” w gabinecie lekarskim. Molestował mnie, a gdy nie pozwalałam, wmawiał, że nigdy nie pozbędę się pochwicy, jak nie przejdę tych „ćwiczeń”, i że to moja wina, że nie robię postępów – opowiada Zosia. W końcu przerwała terapię, wykończona psychicznie i finansowo. Później znalazła panią psycholog-seksuolog. Sześć miesięcy – zero efektów.
Pochwica – skąd to się bierze?
Skąd się bierze ta choroba? Wiele pochwiczanek zostało wychowanych w bardzo konserwatywnych i religijnych domach. Uczono je, że seks to coś złego, prymitywnego, a w najlepszym wypadku strata czasu.
– Wszystkie pacjentki mają zwiększony poziom lęku, a 80 proc. osobowość neurotyczną – mówi dr Tomasz Leonowicz. Kobiety boją się przede wszystkim bólu i ciąży. I to nawet te, które mówią, że chcą dziecka. – One często podświadomie obawiają się ciąży, porodu, a także odpowiedzialności związanej z wychowaniem – mówi Leonowicz.
Do tego dochodzi strach przed uszkodzeniem ciała w czasie stosunku. – Pacjentki przypisują bardzo duże znaczenie błonie dziewiczej. Przy pierwszym stosunku oczekują krwi i wielkiego bólu – mówi Anna Golan. – Miałam pacjentkę, którą mama straszyła seksem. Opowiadała, że w trakcie stosunku będą działy się straszne rzeczy. W ten sposób chciała ochronić córkę przed trudnościami, które sama przeżyła, kiedy zaszła w ciążę w młodym wieku i nie mogła liczyć na ojca dziecka – opowiada Anna Golan.
Przyczynami pochwicy często są również urazy psychoseksualne: gwałt, molestowanie lub uraz podczas pierwszych kontaktów seksualnych.
– Zdarzają się, i wcale nie są to rzadkie sytuacje, że za pochwicą stoi ukryty homoseksualizm. Taka kobieta nieświadomie broni się przed kontaktami z mężczyzną – mówi dr Tomasz Leonowicz.
Sytuacja Zosi po nieudanych terapiach jeszcze się pogorszyła. W 2009 r. pojawiły się u niej problemy ginekologiczne spowodowane tym, że żaden lekarz nie mógł jej zbadać. Znalazła ginekologa, który zrobił to za pomocą USG, konieczny okazał się zabieg. Dowiedziała się, że jeśli szybko nie zajdzie w ciążę, to za jakiś czas może to być niemożliwe. Natrafiła w internecie na informacje o terapii. – Po niecałych 50 dniach przeżyłam cud. Kto tego nie doświadczył, nie zrozumie, ile dla mnie znaczyło, gdy udało mi się pierwszy raz poczuć w sobie 7 cm palca – mówi Zosia.
Leczenie trwa długo – polega na skojarzeniu terapii psychologicznej, psychiatrycznej i ginekologicznej. Czasem do tego dochodzi terapia małżeńska. Najszybsze postępy zazwyczaj robią pacjentki, które mają potrzeby seksualne i chcą czerpać przyjemność ze zbliżeń. – W większą cierpliwość muszą się uzbroić te, które deklarują, że dla nich seks mógłby nie istnieć, ale chcą, żeby był on możliwy ze względu na potrzeby partnera czy chęć zajścia w ciążę – mówi dr Tomasz Leonowicz.
Jeśli pacjentka ma bardzo niskie libido, lekarz powinien sprawdzić, jakie są tego przyczyny. Mogą za tym stać leki, zaburzenia hormonalne, inne choroby jak na przykład depresja.
Karolina: Noc poślubna z twarzą w poduszce
Karolina jest dentystką, ma długie czarne włosy, egzotyczną urodę, świetną figurę. Kiedy wchodzi do kawiarni, mężczyźni się za nią odwracają. Przedstawia się: – Mam 27 lat. Jestem partnerką od siedmiu lat, żoną od trzech lat. A kochanką mojego cudownego męża od roku.
Dwa lata małżeństwa bez seksu? – Bardzo brałam do siebie nauki kościoła na temat czystości przedmałżeńskiej. Bałam się też ciąży, więc czekałam do ślubu – mówi Karolina. W końcu przyszła wymarzona noc poślubna. – Okazało się, że nie możemy skonsumować małżeństwa.
Próba penetracji była bolesna. Czułam pieczenie, kłucie, ogromne napięcie mięśni brzucha, pośladków, ud – opowiada Karolina i wzdycha: – Noc, która miała być wyjątkową, po błogosławieństwie Boga i Kościoła, zakończyła się cichym szlochem w poduszkę.
Karolina już wcześniej domyślała się, że ma problem. Nie mogła używać tamponów, a ginekolodzy mówili jej, żeby wróciła po pierwszym współżyciu, bo przebadanie jest na razie niemożliwe.
Zaczęła szukać z mężem sposobu, żeby sobie pomóc. Jeździli na romantyczne wycieczki, pili wino, używali lubrykantów… nic nie pomagało. Jako 25-letnia dziewica poszła do znanego ginekologa. – Stwierdził oskarżycielsko, że jeśli dalej tak będę postępować, moje małżeństwo długo nie potrwa – opowiada Karolina. – Byłam przerażona, że nigdy nie będę się kochać z mężem, nie urodzę dzieci, nie poczuję się stuprocentową kobietą.
Odpowiedź na to, co jej jest, Karolina znalazła w internecie. Po 201 dniach codziennych ćwiczeń udało się.
Ania: Jestem kosmitką, dinozaurem!
Podczas terapii pacjentka uczy się technik relaksacji. Po różnych tego typu ćwiczeniach wprowadza stopniowo coraz większe przedmioty do pochwy – dildo różnych rozmiarów. Później, kiedy kobieta się mniej boi, do tych ćwiczeń zostaje włączony partner. – W czasie terapii zachęcamy partnerów do bliskości fizycznej- mówi Anna Golan.
Każda kobieta pokonuje lęki w swoim tempie. Wyjątkowo zdarza się, że wystarcza tylko kilka spotkań, a czasami trwa to ponad rok.
Ania, wesoła blondynka. Przez 11 lat nie mogła uporać się z vaginismus. W wieku 17 lat poznała chłopaka, który obecnie jest jej mężem. Maciek był ministrantem, nie chciał się spieszyć. Po dwóch latach zdecydowali się na seks, ale członka nie udało się wprowadzić nawet na pół centymetra. Próbowali jeszcze wiele razy. Zawsze z tym samym skutkiem. – Ból pojawiał się w chwili zetknięcia miejsc intymnych i był rozdzierający – mówi Ania.
Wtedy tłumaczyła to sobie na wiele sposobów: nie mają doświadczenia, boi się zajścia w ciążę, seks przed ślubem to grzech itd. Już jako 24-letnia dziewica czuła, że jest jedynym żyjącym dinozaurem, kosmitką. Gdy chłopak poprosił ją o rękę, uchwyciła się nadziei, że skoro po ślubie seks to nie grzech, to na pewno się uda. Myliła się.
– Rodzina coraz natarczywiej dopytywała o dzieci, a ja byłam już przekonana, że nie będę ich mieć. Wiele razy mówiłam mężowi, żebyśmy się rozstali, że nie będzie problemu z unieważnieniem małżeństwa i niech znajdzie sobie normalną dziewczynę. Na szczęście był mądrzejszy ode mnie – opowiada Ania.
Kiedy miała 29 lat, trafiła na forum, na którym ktoś pisał, że jest człowiek doradzający, jak wyjść z pochwicy. Powiedziała o tym mężowi, ale przez pół roku znajdowała mnóstwo wymówek, żeby nic nie robić. – Mój mąż nie wytrzymał i powiedział, że zaraz skończy 30 lat i chciałby sobie w końcu pobzykać – mówi Ania. Po 10 miesiącach terapii, dokładnie w rocznicę ślubu, wreszcie odbyli pierwszy stosunek. – Nie był to seks pełen uniesień, nie skończył się orgazmem, ale dla nas to była najpiękniejsza, niezapomniana chwila. Później nabieraliśmy coraz większej wprawy, aż do kolejnego cudownego dnia, w którym doszło do pełnej satysfakcji. Nie da się słowami opisać tego, co wtedy czuliśmy. To było niezwykle – mówi Ania. Wkrótce potem przeżyli kolejną taką chwilę – okazało się, że Ania jest w ciąży.
Cel? Odczuwać w końcu przyjemność
Pochwica jest w 100-procentach uleczalna. Po terapii współżycie jest możliwe. Tylko, że czasem kończy się ono po kilku stosunkach. Tak się dzieje np. jeśli para marzyła jedynie o ciąży. Dla nich cel został osiągnięty, więc nie zmuszają się do czegoś, co ich nie interesuje.
– Często pacjentki oczekują, że wraz z rozwiązaniem problemu pochwicy pojawi się fantastyczny seks. Dlatego zawsze uprzedzamy, że pierwszy stosunek nie musi być wyjątkowy. Czasami, po rozwiązaniu pierwotnego problemu, pacjentki decydują się na kontynuowanie terapii, a nowym celem jest nauczenie się czerpania przyjemności z seksu – mówi Anna Golan.
Co czuje mężczyzna, który nie może kochać się z żoną? – Jedziesz na superwakacje. Będziesz mieć plażę, drinki, rewelacyjny hotel. Ale masz świadomość, że ani razu nie będzie ci dane kochać się ze swoją drugą połówką. To mnie dobija od siedmiu lat! – mówi Marcin, którego żona jest na terapii od miesiąca. – Mam piękną, zgrabną żonę. Wyobraź sobie, jakiego uderzenia testosteronu dostaję co noc, kiedy kładziemy się do łóżka.
Oczywiście zdarza mu się podziwiać ładne dziewczyny. Choć zaznacza, że nigdy nie pomyślał o zdradzie.
Jego żona Magda powoli zauważa pierwsze efekty terapii. Już się nie martwi o wszystko, częściej bywa uśmiechnięta. – Kiedyś miałem wiele marzeń, które chciałem spełnić. Dziś mam tylko jedno marzenie: uprawiać seks – przyznaje Marcin.
Dr Tomasz Leonowicz obserwuje, że po wyleczeniu pochwicy nieraz zaczyna się konflikt w związku. Okazuje się, że choroba pomagała utrzymać relację między partnerami. – Nakazywała ona mężczyźnie, typowi „pielęgniarza” opiekować się kobietą, współczuć jej. Równocześnie pozwalała mu podnieść swoje ego, żyć w przekonaniu, że jest dobry i wyjątkowy, bo ktoś inny nie zniósłby tego – mówi dr Tomasz Leonowicz.
Polubić siebie, uporządkować przekonania
W przypadku Ali terapia trwała ponad rok. Dziewczyna miała za zadanie m.in. obejrzeć swoje narządy w lusterku i je narysować w naturalnej wielkości. Po raz pierwszy zobaczyła, jak wygląda „tam na dole”. Potem przyszła kolej na dildo. – Dzień w dzień wkładałam sobie go o milimetr dalej. Zaczynałam od tych mniejszych, a potem wybierałam coraz większe – mówi Ala i po chwili dodaje: – Właściwie to tak straciłam dziewictwo. Ćwiczyłam wieczorem, a rano obudziłam się w plamie krwi. Okazało się, że miałam bardzo grubą błonę dziewiczą.
– Czasami wydawało mi się, że się nie uda. Dochodziłam do punktu, którego nie mogłam przeskoczyć, żadnych postępów – wspomina Ala. Przełomem była decyzja przeprowadzki z Paolo do Włoch. Wcześniej to on dla niej przeniósł się do Polski i pracował za głodową pensję w pizzerii.
Ala w trakcie terapii miała za zadanie znaleźć stwierdzenia i poglądy, które nie są oparte na faktach, i zamienić na takie, które są prawdziwe. To ćwiczenie było kluczowe. Okazało się, że źródłem wielu chorych przekonań była jej mama. Dodatkowo dzięki terapii Ala odzyskała dobry kontakt z ojcem. Wcześniej widziała go tak, jak mówiła o nim matka: potwór i pijak. Zdarzało się, że nawet nie przyznawała się do niego na ulicy.
Pierwszy stosunek Ali udało się odbyć pół roku temu.
– Podstawą do uwolnienia się od pochwicy jest zmiana sposobu myślenia i swojego negatywnego obrazu zaburzającego widzenie rzeczywistości. Akceptując siebie ze wszystkimi wągrami i krostami, jesteśmy w stanie traktować się jak przyjaciela. Dlatego wiele kobiet mówi, że to właśnie dzięki wyleczeniu pochwicy zaczęły wreszcie żyć – podsumowuje Andrzej Setman, autor książki „Nie… chcę żyć”, który organizuje zjazdy kobiet chorych na pochwicę.
Imiona bohaterów na ich prośbę zostały zmienione.
Źródło: Wysokie Obcasy