Kiedy moja mama się dowiedziała, że praktykuję tantrę, złapała się za głowę i zaczęła mnie ostrzegać przed „tymi energiami”. A ja po jakimś czasie zauważyłam, że to nie energii bać się trzeba, ale wszechwiedzących guru, udających nauczycieli…
Są nauczyciele i nauczycielki, którzy są wspaniali, rozsądni i fantastyczni. I wcale nie jest ich tak mało na tym świecie. Raczej – jest ich większość. Ale żeby nie było – nie tylko z nich się składa świat tantry i duchowej seksualności…
Są też takie i tacy, którzy mają wszystkie ludzkie wady i pod płaszczykiem „oświeconej seksualności” lub „duchowego rozwoju” będą Ci sprzedawać swoje poglądy i uprzedzenia jako „duchowy przekaz” lub po prostu sycić żądzę widokiem gołego cycka. Nie wiadomo, co gorsze…
Oczywiście, w każdej dziedzinie są osoby, które swoimi działaniami psują renomę metodzie. Są źli lekarze i źli fryzjerzy. Jeśli ktoś zamiast zrobić Ci piękną fryzurę, ogoli Cię na łyso i jeszcze zażąda za to 1400 zł w żywej gotówce – wyśmiejesz go. Owszem, zostanie Ci na głowie słaba fryzura, ale przed całą resztą się obronisz. Bo wiesz, co chcesz mieć na głowie, a dobrych fryzjerów w tym kraju bez liku.
Z „duchową seksualnością” nie jest niestety tak prosto jak z dobrą fryzurą. Większość ludzi ma bardzo blade pojęcie o tym, co właściwie się składa na seksualność i jak się z tym obchodzić. A jeśli na dodatek ma to być seksualność duchowa lub tantra – to większości ludzi można sprzedać prawie wszystko, jeśli tylko okraszone kolorowymi szmatkami i dymkiem z kadzidła. I mało kto będzie protestował, bo tzw. większość na wstępie peszy każdy przejaw seksualności i mało kto jest na tyle śmiały, żeby obronić siebie. Zdrowy rozsądek niestety zawodzi. Bo skoro trafia się na warsztat tantry, to raczej nie chce wyjść na „zahamowanego” albo „z problemami”. Broń Boże z seksualnymi problemami!
Pokusiłam się o wykaz pewnych typów nauczycieli i nauczycielek, których radzę unikać.Uwaga! Ta klasyfikacja powstała na podstawie moich osobistych doświadczeń z różnymi osobami, mieniącymi się nauczyciel(k)ami tantry i/lub duchowej seksualności, a osoby pochodziły z różnych krajów, nie tylko z Polski, nie sądźcie więc, że cała Polska tantra jest zepsuta i lepiej jej unikać. Skąd! Dodaję również, że przerysowanie postaw i zachowań jest celowe. 🙂
No, to zaczynamy wyliczankę:
Lepcy
Bezczelnie Cię podrywają, nawet jeśli widzą, że Twój mąż stoi o krok od Ciebie, a wszelkie komunikaty typu „ręce przy sobie!” uważają za żarty i miłe droczenie się. Jawnie obmacują Cię lub rzucają jakieś „zabawne” komentarze, a w wszystko to w duchu „frywolności” i „przekraczania ograniczeń”. Dotykają przypadkiem – tak naprawdę chcieli Cię „przytulić do serca”! Tylko niechcący lepka łapa zjechała na Twój pośladek.
A jakiś czas później zapraszają Ciebie i Twoich znajomych na „świadome przytulanki” itp. i twierdzą, że każdy będzie się tam czuł bezpiecznie. Że wszystkie granice będą respektowane.
Wiedzący / wiedzące
Czyli ci, którzy/które „wiedzą”. Dostali/ły przekaz. Przyśniło im się. Wyczuwają. Przypominają sobie z poprzednich wcieleń. Nie kwestionuję tego, że komuś się może wyśnić coś naprawdę. Sęk w tym, że wielu „wiedzących” wie różne rzeczy, które – oględnie mówiąc – są dyskusyjne. Natomiast tego „przekazu” nijak nie da się sprawdzić. I tak jedna z „osób wiedzących” na YT opowiadała o tym, że gwałcona lub molestowana kobieta… w zasadzie jest sobie winna, bo – uwaga! – w innym wcieleniu zapewne była gwałcicielem i teraz zbiera swoją karmę. Z takim nauczycielem/ką nie da się dyskutować. Na każde: skąd to wiesz? – usłyszysz: zaufaj mi, ja wiem. Na każde: chyba ci się coś pomyliło: – Och, Ty po prostu mnie źle rozumiesz…
Próbujący / próbujące
To ci, co to przez całe życie na przykład sprzedawali zegarki, a w pięćdziesiątej wiośnie życia odkryli swoje wielkie umiejętności uzdrawiania i teraz próbują „uzdrawiać” na warsztatach, na wykładach, na spotkaniach – i biorą grubą kasę za prowadzenie warsztatu, który napisali na kolanie, jadąc na zajęcia. Niewiedzę i brak kompetencji maskują ważnymi minami i/lub duchowym bełkotem. Zanim wybierzesz się do danego nauczyciela/lki (szczególnie, jeśli jego stawki nie należą do niskich), sprawdź jego/jej kwalifikacje! Poczytaj to, co sam o sobie pisze, w jakim to jest tonie, co piszą inni. Podziel to przez 2, a nawet 4, bo to, że ktoś napisał ładną stronę www i/lub nagrał fajne wideo, niekoniecznie znaczy, że swoją wiedzę potrafi przekazać. To, że ktoś jest mistrzem/mistrzynią reiki lub trenerem biznesu, nie robi z niego od razu świetnego nauczyciela/lki tantry – to nie te kwalifikacje! Sprawdź też, szczególnie jeśli doświadczyłaś/łeś przemocy seksualnej, czy dana osoba ma chociaż podstawowe umiejętności pracy z klientami z takim doświadczeniem.
Kursowi / kursowe
Nauczyli/ły się czegoś na jednodniowym kursie, np. jakiegoś rodzaju masażu i potem organizują warsztaty, na których przyjmują w wielkiej sali dziesiątki osób, i z wyżyn swojego autorytetu dzielą się z nimi „wiedzą i doświadczeniem”. Raz poznałam naprawdę sympatycznego nauczyciela, który pokazywał całej grupie jakieś ćwiczenia w prowadzeniu energii, nawet nie umiejąc dobrze stanąć w przysiadzie – co w danym ćwiczeniu było kluczowe! – więc sposób, który proponował, przyczyniał się do niszczenia kolan (gdyby ktoś to ćwiczenie chciał potem sam wielokrotnie powtarzać). (Ta sama uwaga raz jeszcze: dowiedz się, gdzie i jak długo Twój nauczyciel się uczył. I czy uczył się tego, co sam wykłada, czy może „czegoś bardzo podobnego, co w zasadzie jest tym samym”. Tygodniowy warsztat tantry nie zrobi z nikogo nauczyciela. Czuję różnicę między nauczycielami, którzy mają około 50 lat i praktykowali przez ostatnie 30, i tymi, którzy praktykowali przez ostanie 3, a wcześniej zajmowali się reiki, lomi lomi lub… sprzedażą zegarków oraz – czytali (!) o tantrze).
Nie jest to pełne spektrum typów, a także typy mogą się ze sobą łączyć. Ktoś może być jednocześnie lepki, wiedzący i próbujący… Ciekawe, jak szybko grupa od niego ucieknie?
A tak na serio – nikt nie jest doskonały i bardzo często ludzie, którzy mają jakieś niedostatki, jednocześnie mogą być ciepli, serdeczni i naprawdę sympatyczni – jak wspomniany nauczyciel od kolan. Niestety, mogą też niechcący wyrządzić nam mniejszą lub większą krzywdę.
„Oświecone pranie mózgu”, czyli przypadek pani X
Wyobraźmy sobie, że na najgorszego sortu nauczycieli uzurpatorów trafia pani X. Pani X ma 30 lat i właśnie przeżyła gwałt, depresję, rozwód albo inny kataklizm życiowy. Na takim warsztacie może się dowiedzieć, że sama jest winna gwałtowi, bo „taka karma”. Może też zostać ponownie molestowana, bo „to tylko świadome przytulanki” u nauczyciela, któremu się wydaje, że wszyscy na niego lecą. Może zostać oskarżona o to, że jest poblokowana i zahamowana, bo np. nie będzie chciała uczestniczyć w jakichś ćwiczeniach nago lub masować partnera, który jej się trafił drogą losowania (i obleśnie się do niej uśmiecha już na wstępie). Historię perypetii pani X możemy tylko rozwijać.
Pani X więc może po kilku miesiącach takich warsztatów głęboko wierzyć, że rozwija się duchowo i przechodzi swoje blokady, bo już nie tylko się masuje z każdym, jak leci, ale i grzecznie flirtuje z lepkim nauczycielem. Może też mieć głębokie przekonanie, że nauczyła się wszelkich zasad tantry i przeżywa głęboką przemianę. A tak naprawdę stała się zmanipulowaną ofiarą samozwańczych mistrzów tantry, którzy praktykują rzadko, bo za dużo czasu idzie im na PR-owe działania w internecie. Że są mierni? Może i są. Ale za to wszyscy ich znają. A kolejni uczniowie wkładają im kolejne setki i tysiące do portfeli.
W „świecie duchowym” bardzo łatwo o nadużycia. Wiele rzeczy jest zupełnie niemierzalnych, więc też niektóre osoby z przyzwyczajenia lub innych powodów wyłączają myślenie. Szczególnie te, które są zagubione i poszukują drogowskazu. Ludzi autorytetów, którzy pewnie pokażą im drogę i działanie i jeszcze ich w tym przypilnują. Nauczycieli, którzy nie mają parcia na rozstawianie po kątach i przeprowadzanie własnej woli, mogą wręcz uznać za nijakich. A fakt, że tantra często angażuje w praktyki dotykające trudnych tematów, intymności, nagości, seksu, gniewu i innych emocji, sprawia, że jeszcze łatwiej o całkowite zmącenie i zatracenie punktów odniesienia.
Jak odróżnić dobrego nauczyciela / nauczycielkę tantry od „wszystkowiedzącego mistrza”, którego lepiej unikać?
Nauczyciele uzurpatorzy przejawiają pewne demaskujące zachowania. Lubią mówić lub pokazywać swoim zachowaniem, że:
1. Jestem najlepszy/najlepsza. Ten, kto naprawdę umie, nie musi na każdym kroku podkreślać, że jest najlepszy na świecie i że wszystko wie. Wręcz przeciwnie. Ten, który dużo wie, pozwala na niewiedzę i wątpliwości sobie i innym.
6. Wypierasz to. Niektórzy nauczyciele/lki wiedzą wszystko o Tobie. A szczególnie o Twoich poprzednich życiach. Czują to. Widzą. Przyśniło im się, albo powiedział im to anioł zesłany od Pana. Masz problem z kasą? W poprzednim wcieleniu okradałeś banki i teraz musisz to odpracować. Nie udaje Ci się w związkach? To dlatego, że w czasach średniowiecza byłeś rozpustnikiem i nie szanowałeś kobiet, a teraz musisz to odcierpieć. Jeśli chce Ci się śmiać, gdy to słyszysz i wiesz, że to wierutne bzdury, możesz usłyszeć, że „coś wypierasz”. Jeśli czujesz, że to oni Ci coś wpierają, broń się! Jasne, nie raz coś wypieramy, ale czy koniecznie gwałtem trzeba nam to uświadamiać i wpierać? Nie sądzę…
Nie jest to lista zamknięta… To tylko kilka alarmujących zachowań. I znów – nikt nie jest całkowicie wolny od błędów, irytujących zachowań itp. Być może i Twój ukochany nauczyciel/ka od czasu do czasu wykazuje jakieś „demaskujące” zapędy. Czy należy ją/go od razu skreślić jako uzurpatora/rkę? To zależy tylko od Ciebie.
Ale jeśli czujesz, że ktoś na jakichś warsztatach lub w innych sytuacjach przypiera Cię do muru, twierdząc, że jesteś poblokowaną, zahamowaną osobą, że coś wypierasz, że masz mnóstwo niedostatków, które musisz natychmiast naprawić (albo na następnym warsztacie za kolejne 2 tys. euro), bo jeśli tego natychmiast nie zrobisz, to czeka Cię tylko okropna i ponura przyszłość, to…
no właśnie…
Czy będziesz gotowa/-y podjąć swoją własną niezawisłą decyzję, żeby ochronić siebie przed zapędami tego czy innego nauczyciela lub nauczycielki?