Czego potrzebujesz, aby zrobić z kobiety dziwkę?
Po pierwsze potrzebujesz kobiety, jakiejkolwiek, może być nawet nastolatka, a co.
Po drugie potrzebujesz słowa. Może to być: „kurwa”, „szmata”, „dziwka”, „zdzira”, „puszczalska” – słów mamy do wyboru, do koloru.
Po trzecie potrzebujesz kultury patriarchalnej.
I już, wystarczy, że dowolną dziewczynę czy kobietę określisz słowem „dziwka” albo „puszczalska”. Zrobione. W naszym świecie większość osób w to uwierzy. I już.
Właśnie o tym jest książka „Dziwki, zdziry, szmaty” – o mechanizmie, historii i skutkach robienia z kobiet i dziewczyn (ogólnie: osób) puszczalskich i szmat. Bo wystarczy być dziewczyną, aby zostać nazwaną szmatą. Pewnie każda z nas tego doświadczyła tyle razy, że nawet nie bardzo rejestruje kolejne ataki. Uderzanie w seksualność i reputację kobiety jest prostym i skutecznym sposobem na to, aby ją wyśmiać, umniejszyć, poniżyć a także oczernić i zniszczyć. Obserwujemy to w świecie polityki: Renacie Beger zebrało się za to, że lubi seks, a Angeli Merkel za to, że nie wygląda jak modelka. Jedna jest wulgarna i sprośna, druga brzydka, więc obie niech siedzą cicho. Tak to działa. Opisany w książce slut-shaming (szmat-wstyd) ma umacniać stare wzorce uciszania kobiet i rozmydlania przemocy, która się dzieje ze względu na seksualność. Pani w szkole mówi dziewczynkom, żeby się tak nie ubierały, bo ich ciała rozpraszają chłopców, za to gdy chłopcy ciągną za włosy i strzelają za gumki od staników, są rozgrzeszani, bo to przecież tylko końskie zaloty. Policjant pyta zgwałconą kobietę, jak była ubrana i jakiego koloru miała majtki, a jeśli nie była akurat ubrana w worek pokutny, to sama się prosiła o gwałt. Paulina Klepacz pisze o codziennym przerzucaniu winy na kobietę za to, że „nogi rozkładała” i zauważa, że nikt nie pyta „a po co penisa wkładał?”. Tak właśnie wygląda świat podwójnej moralności – jednej dla kobiet, które muszą się pilnować i „szanować”, a i tak nic nie ochroni ich przed etykietką „szmaty”, „oziębłej” czy gwałtem, jeśli ktoś ją sobie na ofiarę upatrzy – a drugiej dla mężczyzn, którzy nie są piętnowani za seks i wszystko, co się z nim wiąże i nie słyszą zewsząd, że muszą się szanować albo że są… żigolakami? Wiadomo, mężczyzna zdradza, bo taka jego natura, a kobieta, bo jest podła. A jeśli mężczyzna zdradza z kobietą, to też nie jego wina, bo jedna go kochanka uwiodła, a żona zaniedbała i nie upilnowała. Nie muszę już chyba dłużej wyliczać, bo znamy też świat.
Sęk w tym, że te mechanizmy nie zawsze widać. My znamy je tak dobrze, że prawie ich nie zauważamy. Dlatego wciąż i wciąż się powtarzają a mało kto się oburza, dostrzega przemoc, niesprawiedliwość, które uznane są za „odwieczne prawa natury”. Dlatego warto wziąć tę książkę do ręki i chociaż przekartkować, żeby unaocznić sobie, jak to działa. Żeby przeczytać historię kobiety, która jako nastolatka usłyszała od mamy, żeby raczej spodnie nosiła, bo ma grube nogi, a po latach zrozumiała, że to nie o nogi chodziło, tylko o strach mamy, że jak córka będzie chodzić w sukienkach, to ją ktoś zgwałci. Albo inną historię, której bohaterka od chłopaka, któremu właśnie odmówiła seksu, dowiedziała się, że jest puszczalska oraz z kim wcześniej spała, bo plotkę o jej rzekomych byłych partnerach seksualnych puściła w świat jej koleżanka.
„Dziwki, zdziry, szmaty” to książka ujawniająca odmęty obłudy, w której żyjemy i skalę przemocy, której doświadczamy. Stworzona przez trzy Polki: Kamilę Raczyńską-Chomyn, Aleksandrę Nowak i Paulinę Klepacz, pokazująca kontekst światowy i historyczny, ale bardzo mocno osadzona w polskich realiach, co uważam za wielką zaletę. To głos polskich kobiet, które mówią: dość! Dość przemocy, dość wyśmiewania, dość poniżania i zawstydzania kobiet za to, że są kobietami i mają ciało. Całość wydała Czarna Owca, dzięki czemu książka jest dostępna w wielu księgarniach i bibliotekach.
W pierwszej części książki czytamy o tym, czym jest slut-shaming (szmat-wstyd), czyli to ubliżanie kobietom z powodu ich seksualności i wyglądu, karanie, piętnowanie i zawstydzanie ich za to. W drugiej dokonujemy przeglądu historii slut-shamingu, w trzeciej dowiadujemy się do czego prowadzi. W większości analiza zjawiska poprowadzona jest w wywiadach, które składają się na książkę. Autorki rozmawiają z wieloma kobietami: od artystek po polityczki i od seksuolożek po działaczki Aborcyjnego Dream Teamu, aby rozpatrzeć slut-shaming (szmat-wstyd) w różnych kontekstach. A w czwartej, ostatniej części, dostajemy opisy seksualnych doświadczeń wielu anonimowych kobiet, które podarowały je autorkom oraz erotyczne zdjęcia i rysunki. Można powiedzieć, że ta część książki jest zmysłowa i gorąca, jednak to za takie bezpośrednie mówienie o swojej seksualności na kobiety spada szmat-wstyd. Wiele z nas więc pewnie bałoby się wysłać takie opowieści… Tutaj mamy więc teorię i historię slut-shamingu razem z przepisem na to, jak go rozpuścić: otóż dać kobietom prawo do mówienia na głos o seksualności i pragnieniach i cieszenia się razem z nimi z tego, że mają takie życie seksualne. Zamiast piętnowania, upokarzania i i całego tego szmatowstydzenia.
Według mnie to ważna i potrzebna książka. Dlatego też chciałabym, żeby miejscami była napisana prostszym językiem lub miała więcej przypisów (słowniczek, który jest na końcu, zauważyłam dopiero, gdy doczytałam ostatnie strony), bo część osób może mieć problemy ze zrozumieniem, a bardzo bym chciała, żeby taką książkę mogła przeczytać np. moja mama i pojąć ją w mig, bo treści w niej ujętych naprawdę potrzebujemy. Tymczasem znalazłam sporo miejsc, w których mogłaby się pogubić. Podobnie żałuję, że sam termin slut-shaming pozostał angielski, bo myślę, że łatwiej byłoby nam skończyć z tym zjawiskiem, gdybyśmy wszyscy rozumieli, czym ono jest. Mam nadzieję, że niedługo ukujemy jakiś spolszczony termin, który szybciej trafi do wszystkich osób, bez względu na wiek i stopień znajomości angielskiego. Sama, jak widzicie, pobawiłam się słowotwórczo i próbowałam slut-shaiming oddać jako: szmat-wstyd i szmatowstydzenie a także stworzyłam: dziwkostraszenie, dziwkorobienie, dziwkomówienie, uszmacenie, ukurwienie, kurwooskarżenie, kurwopomówienie, kurwozawstydzanie, szmatorobienie. Najbliżej oryginału byłoby zdzirozawstydzanie, zdzirowstydzenie lub szmat-wstydzenie… Nie wiem, może Wam przychodzą jakieś słowa na myśl? Napiszcie w komentarzach.