Polskie bagno pseudodyskusji o przerywaniu ciąży mnie odstręcza. A mimo to jeszcze raz zabiorę głos. Tym razem – przywołując obraz mężczyzny.
Przeciętny mężczyzna raczej lubi kobiety. Zazwyczaj nawet bardzo. Nawet na tyle, że czasami decyduje się z nimi na seks. Tak już jest, że seksualne przyciąganie między kobietami i mężczyznami raczej występuje.
Czasem dwie obce osoby czują tak wielkie przyciąganie, że od razu idą ze sobą do łóżka.
Są jednak tacy, co wolą poczekać. Zobaczyć, czy to tylko namiętność, czy może coś więcej.
Są tacy, którzy chcą poczekać nawet do ślubu. Różnie bywa.
Ale faktem jest, że wielu mężczyzn naprawdę lubi seks z kobietami. I dość często go uprawia. Czasem w miłości, czasem bez miłości, czasem z nudy lub dla zabicia czasu, czasem dla zabawy. Czasem jest to seks piękny, namiętny, dziki i duchowy. Czasem taki sobie, bez szału. A czasem beznadziejny.
Faktem jest też, że nie ma w stu procentach pewnej antykoncepcji. I że nie wszystkie pary myślą o antykoncepcji. Zdarza się, że niektórzy mężczyźni „nie lubią prezerwatyw” i utrzymują, że uprzedzą swoją partnerkę przed wytryskiem, innymi słowy stosują metodę „zdążę wyjąć”.
Faktem jest także to, że nawet najlepiej zabezpieczony stosunek może doprowadzić do ciąży.
I faktem jest to, że nie każdy mężczyzna chce zostać ojcem. Czasem dlatego, że matką miałaby wtedy być kobieta, którą dopiero co poznał. A czasem po prostu nie chce mieć dziecka ze swoją żoną, bo nie chce mieć dziecka z nikim i nigdy.
I co się dzieje wtedy, kiedy mężczyzna jest w kropce?
Otóż wtedy może przytomnie sięgnąć po antykoncepcję po stosunku.
A jeśli jest już na nią za późno – może prosić swoją partnerkę (seksualną lub życiową), aby ta ciążę przerwała.
Może prosić, może apelować, może błagać. Może załatwić pieniądze na nielegalny zabieg. Może ją zwieźć na Słowację, do Niemiec czy wręcz do Londynu. I często tak robi.
Mężczyzna często przy tej kobiecie jest nie tylko w czasie płodzenia, ale także w czasie sztucznie wywołanego poronienia. Jak mój kolega przy koleżance. On lat 38, ona 24. Albo drugi kolega lat 19, ona też 19. Albo jeszcze inny. I jeszcze inny. I jeszcze inny.
Historie o aborcji to także historie mężczyzn, którzy w wieku 19 albo 39 lat nie byli gotowi na dziecko z wpadki. Albo tych, którzy mieli „miłość na jedną noc”. Albo tych, którzy mieli już dwoje dzieci i nie chcieli kolejnego, bo „nie”.
Oni też czują ulgę, gdy „problem zostanie rozwiązany”.
Pamiętacie z lektury szkolnej Zenona, który dał swojej kochance, Justynie, pieniądze na zabieg?
Kobiety nie zachodzą w ciążę w wyniku masturbacji
Więc dlaczego społeczeństwo z przerywania ciąży rozlicza jedynie kobiety?
Założę się, że gdyby część tych kobiet usłyszała: „Błagam Cię, miejmy to dziecko, ja je już kocham i cieszę się, jak wariat! Błagam, zatrudnimy nianię, będę Cię nosił na rękach, będę je nosił na rękach, karmił, przewijał, a jeśli będzie trzeba, to oddam za nie życie” – zdecydowałaby się urodzić.
Często kobieta tego nie słyszy. Często słyszy wręcz: „to Twój problem!” „Nawet nie pokazuj mi się na oczy z brzuchem”. „To Ty się puściłaś, nie licz na alimenty, ja tego nie chciałem, musisz mieć aborcję”. Albo: „Moja żona nie może się o tym dowiedzieć!”
Mało która ciąża wzięła się z in vitro. Większość to jednak efekt seksualnego tańca kobiety i mężczyzny. Jednak cała odpowiedzialność za przerywanie ciąży spada na kobiety, tak jakby ta ciąża była wynikiem masturbacji, a nie stosunku.
Więc jeśli masz tendencję do osądzania kobiet, zachowaj w tym równowagę i zacznij osądzać także mężczyzn. Zastanów się, co na tę aborcję powiedział mężczyzna, który do ciąży doprowadził? I zastanów się, czy to nie on ponosi nie 50%, ale np. 95% odpowiedzialności, bo uprzejmie poinformował, że „zdąży wyjąć” albo że on się „o wszystko zatroszczy”. A potem okazało się, że gówno prawda. Więc zafundował swojej seksualnej partnerce „szybkie rozwiązanie wstydliwego problemu”. I nic go nie obchodziło „prawo do życia”, o którym może bredzić z sejmowej mównicy lub nawet kościelnej ambony.
Założę się, że gdyby mężczyźni – zamiast ciążowego brzucha – mieli np. status na fejsie typu „Adam jest w ciąży z Basią” (i ciekawe co na to jego żona), to „nielubienie prezerwatyw” nie byłoby tak popularne, a metoda „zdążę wyjąć” przyprawiałaby o palpitacje serca i nieprzespane noce nie tylko „rozhisteryzowane” kobiety. Sądzę też, że szybko okazałoby się, że prawo do aborcji Polsce nagle postrzegane jest jako prawo człowieka, a nie „mordowanie niewiniątek”, bo nagle stałoby się potrzebne mężczyznom. Jak przewrotnie zauważyła Gloria Steinem: „Gdyby mężczyźni zachodzili w ciążę,
aborcja byłaby sakramentem”. Póki co jednak brzuchy rosną kobietom. I to na kobietach spoczywa piętno „wygodnickich, egoistycznych bab” lub wręcz „morderczyń”.
Są na świecie także kobiety, które przerwały ciążę, chociaż bardzo tego nie chciały. I mam takie przypuszczenie, że wiele z tych niechcianych aborcji wzięło się stąd, że mężczyzna umył ręce i zostawił swoją seksualną partnerkę, bo „to kobiecy problem”. A tak w ogóle to „nie wiadomo, czy to moje, bo ona się puszcza ze wszystkimi”.
A że nie mamy na fejsie automatycznych statusów typu „Jarek w ciąży z Beatą”, to statystyczny Jarek może na tym samym fejsie hejtować Beatę i nazywać ją, jak chce. Bo przecież to nie jego problem. On by urodził i kochał jak swoje…
Mój kolega bardzo zazdrościł swojej dziewczynie, że to ona czuje to poruszające się w jej brzuchu dziecko i apeluje o stworzenie aplikacji, która pozwalałaby i ojcu czuć kopiące dziecko. Ja zaś apeluję, aby od razu po stworzeniu innej potrzebnej aplikacji, wszystkie przerwane ciąże automatycznie znalazły się w brzuchach mężczyzn, którzy chociaż raz w swoim życiu uprawiali seks z kobietą (więc wiedzą, że ciąże nie biorą się z masturbacji), ale mimo wszystko sprzeciwiają się, abyśmy mieli prawo wyboru. Wtedy wszyscy byliby zadowoleni.