Kiedyś rozmawiałam z kobietą, która powiedziała, że nigdy nie chodziła sama do kina. Dlaczego? Bo miała przekonanie, że do kina można chodzić tylko z chłopakiem i kiedy kobieta idzie do kina sama, to jest po prostu jej porażka. Jej deklaracja mnie nie zdziwiła, mimo że sama przez całe lata bywałam w kinie sama.
Wtedy już wiedziałam, jak ogromny wpływ na nasze życie mają przekonania. Co ciekawe – najbardziej wpływają na nas te przekonania, z których nie zdajemy sobie sprawy.
A jakie przekonania nosisz w sobie Ty?
Seks jest brudny.
Mojemu partnerowi nie będzie się podobało moje ciało.
Mężczyźni wolą seks od miłości (więc trudno o partnera na całe życie).
Takie stwierdzenia mają realny wpływ na nasze życie. Bo kłamstwo powtarzane tysiąc razy, staje się prawdą. Przekonanie jest jak program komputerowy, a my działamy pod wpływem tych programów. Od dzieciństwa „instalowane są nam także wirusy” – przekonania, których w ogóle nie potrzebujemy, ale które mamy i… możemy o tym nie wiedzieć. Czy któreś z przekonań z powyższej listy Cię zastanowiło, uderzyło, zezłościło? Być może to jeden z tych „wirusów”, o którym nic nie wiesz.
Kultura, w której żyjemy, raczej nie traktuje seksualności jako części zdrowego człowieczeństwa. Seksualność jest podejrzaną cechą każdej osoby – nawet dorosłej. W trakcie życia przejmujemy wiele negatywnych sądów o seksie, własnym ciele i relacjach miłosnych i nie zauważamy tego. Wiele osób twierdzi, że niektóre sprawy są „naturalne i przyrodzone”. W kulturze, w której nikt przez stulecia nie poddawał w wątpliwość sądu o rzekomej nieczystości kobiet, twierdzenie, że kobieta z natury jest nieczysta, wyglądało na stwierdzenie faktu – przecież tak uważali wszyscy! Weźmy kilka takich obiegowych opinii: „mężczyźni to świnie”, „kobiety są zawistne”, „przyjaźń między kobietą i mężczyzną nie istnieje” – ile razy to słyszałaś? A to: „miesiączka to największe utrapienie kobiet”, „mężczyzna, aby zadowolić kobietę, musi mieć dużego”, „po dziecku życie seksualne legnie w gruzach”, „seks jest dla młodych”?
Dla jednych te zdania są prawdziwe, dla innych fałszywe. Ale to nie znaczy, że ktoś ma rację, a ktoś się myli. To znaczy, że nasze doświadczenia są odmienne. Najczęściej przydarza nam się to, w co wierzymy. To, co już znamy. Jeśli Twoja matka miała w zwyczaju ostrzegać Cię przed mężczyznami, narzekać na mężczyzn, w tym na Twojego tatę, „zainstalowała Ci wirusa”, którego możemy przypisać do kategorii ogólnej – „mężczyźni to świnie”. Wychowanie w Polsce mogło Ci zainstalować wirusy takie jak „seks jest niebezpieczny”, „zajdę w niechcianą ciążę”, „rozkosz jest grzechem”, „jeśli będę aktywna w seksie, mężczyzna uzna mnie za ladacznicę”, „jeśli nie będę kryła tego, że jestem seksualna, koleżanki mnie odtrącą jako ladacznicę”.
„Wirusy”
Być może teraz zaczynasz się zastanawiać, jakie „wirusy” w sobie nosisz. Czasami to nasze życie pokazuje nam, że możemy mieć jakiś „wirus”. Marzysz o ślubie, ale wciąż spotykasz nieodpowiednich mężczyzn? Uwielbiasz seks, ale czasem po seksie jesteś smutna i zdołowana? Kochasz swoje ciało, ale wzdraga Cię myśl, że ktoś mógłby pieścić Cie oralnie? W pełni siebie akceptujesz, ale nigdy do końca nie rozbierasz się w sypialni i gasisz wszystkie światła? O jakich nieuświadomionych przekonaniach mogą informować właśnie takie zachowania?
Jedna rzecz jest istotna: jakikolwiek byśmy nie miały przekonań, każdego możemy się pozbyć! To da się zrobić. Wystarczy je zidentyfikować, obejrzeć, spróbować zrozumieć, skąd się wzięły, a potem zastanowić, czy nadal chcemy je mieć. Te, których nie chcemy, możemy zastąpić innymi. To ważne – nie można zostawić pustki po przekonaniu, bo w tę pustkę wróci to, co już znane.
I jeszcze jedno: niektóre przekonania wyglądają na „pozytywne”, inne na „negatywne”. Ja bym je raczej podzieliła na te, które na obecną chwilę są dla Ciebie korzystne i niekorzystne. Dlaczego? Bo wszystko to, czym się nawet nieświadomie kierujemy w życiu, ma za zadanie nas ochronić.
Rozbieramy przekonania
Przyjrzyjmy się przekonaniu „Seks ma ogromną, wręcz nierozerwalną siłę łączenia ludzi”.
Co się będzie działo, jeśli będę wierzyła, że to twierdzenia jest prawdziwe?
Będę dobierać partnerów/partnerki seksualne z uwagą.
Będę hołdować wstrzemięźliwości seksualnej (a może wręcz ascezie – z obawy przed połączeniem z nieodpowiednią osobą).
Będę hołdować zasadzie „seks po ślubie”.
Będę uprawiać seks z miłości lub głębokiego przekonania, że z daną osobą chcę mieć więź, głębokie, nierozerwalne połączenie.
Będę się skłaniać ku monogamii/ograniczeniu partnerów, jeśli nie będę chciała mieć zbyt dużo więzi.
Obecnego partnera/partnerkę będę starała się utrzymać za wszelką cenę (w końcu jesteśmy połączeni głęboko, wręcz nierozerwalnie, musimy więc ze sobą być).
Będę trwać w nieszczęśliwym związku / relacji z daną osobą (przecież seks nas połączył i musimy być razem).
Będę skłaniać się ku utrzymywaniu kontaktu z byłymi kochankami – jesteśmy mocno i na zawsze połączeni.
Będę mieć wymagania w stosunku do partnera/partnerki, aby wspólnie dbać o więź, bo przecież jesteśmy połączeni, niejako „skazani na siebie”.
Co się będzie działo, jeśli odrzucę to przekonanie?
Zaneguję to, że seks wytwarza więź między ludźmi.
Zaneguję to, że więź seksualna ma jakikolwiek wpływ na życie.
Będę zrywać z beznadziejnymi partnerami / kochankami – kwestia zerwania to moja decyzja.
Będę mniej uważnie dobierać partnerów seksualnych.
Będę swobodnie dobierać partnerów seksualnych.
Przekonanie: „Mężczyźni wolą niezobowiązujący seks od długotrwałego związku”.
Co się będzie działo, jeśli będę wierzyła, że to przekonanie jest prawdziwe? (Ha – a czy nie jest prawdziwe? Przecież filmy, książki, rodzice, a nawet sami mężczyźni przyznają, że właśnie tak jest. :P)
Wierząc, że mężczyźni wolą flirt, seks od związku, mówię „tak”:
-swobodzie seksualnej,
-seksowi dla seksu i przyjemności bez budowania więzi,
-akceptacji tego, że nie mam jednego, wiernego partnera, tylko wielu kochanków (lub że mam niewiernego partnera, lepiej taki niż żaden),
-konkubinatowi, seryjnej monogamii, poliamorii,
-eksperymentom,
-związkom z kobietami,
-zabawie seksualnością, radości z wieloma osobami,
-uległości, upokarzaniu, rezygnacji ze swoich marzeń o związku, małżeństwie,
-przyjmowaniu światopoglądu mężczyzny,
-zmuszaniu siebie do seksu wbrew swojej woli (żeby utrzymać mężczyznę lub się mu przypodobać),
-wielu partnerom, którzy wzbogacają mój świat seksualności,
-różnorakim doświadczeniom,
-patriarchatowi (w takim ujęciu, że to mężczyzna rządzi, korzysta, ja dostaję tylko ochłapy w postaci seksu, nawet jeśli marzę o trwałym związku, miłości, małżeństwie; gdy zajdę w ciążę – to będzie tylko mój kłopot, on umyje ręce, bo nie jest zainteresowany tworzeniem rodziny),
-sojuszowi z kobietami przeciwko mężczyznom (złym mężczyznom, nieodpowiedzialnym mężczyznom, mężczyznom-playboyom);
Odrzucając przekonanie, że mężczyźni wolą flirt, seks od związku, mówię „tak”:
-małżeństwu, długotrwałym związkom,
-zaangażowaniu,
-budowaniu domu, tworzeniu rodziny z tą samą osobą/tymi samymi osobami (w przypadku poliamorii),
-braniu miłości od mężczyzny (bo teraz wierzę, że mężczyzna jest zdolny dać miłość, a nie jedynie tylko rozkosz),
-mojemu prawu do powiedzenia „nie” w seksie, na który nie mam ochoty (nie muszę mężczyzny wabić ani utrzymywać seksem),
-patriarchatowi (w takim ujęciu, że kobieta stworzona jest do miłości, trwałych relacji z mężczyzną, małżeństwa, opieki nad rodziną),
-wysiłkowi w budowaniu intymnego związku,
-obopólnej odpowiedzialności za związek (gdy wierzyłam, że mężczyzna nie jest odpowiedzialny za związek, bo on tego nie szuka i chce tylko seksu, zwalniałam jego z tej odpowiedzialności, zwalniałam też siebie, bo po co się starać, jeśli to i tak nie wyjdzie).
Zapewne liczba skutków jest większa – różne osoby mogą dostrzec różne skutki takich przekonań w naszym życiu. Co wydaje mi się ważne, to fakt, że wiele osób może widzieć plusy i zatrzymania i odrzucenia danych przekonań. Myślę, że wiele kobiet widzi plusy przekonania „mężczyźni wolą seks”, ja widzę przyjemne konsekwencje tego przekonania: możliwość eksperymentowania, zbierania doświadczeń oraz wolność seksualna wydają mi się czymś cennym. Jednocześnie widzę też minusy tego przekonania, choćby możliwość zostania samej z dzieckiem, jeśli dojdzie do jego poczęcia. Nie podoba mi się także pomysł antymęskiego sojuszu czy fakt rezygnacji z marzeń o szczęśliwej przyszłości w długotrwałym, pełnym miłości i obopólnego zaangażowania związku.
Teraz, gdy mam to wypisane czarno na białym, mogę lepiej zrozumieć, do czego może prowadzić mnie to przekonanie. Zauważam, że odrzucając je, biorę na siebie wysiłek budowania intymnego związku, współodpowiedzialność za ten związek oraz że muszę mieć umiejętność przyjmowania miłości. Tak więc, odrzucając przekonanie, podejmuję wyzwanie, któremu mogę nie sprostać. Jest więc korzyść z przekonania, że to mężczyźni nie chcą budować związków – wtedy to wina spada na nich, a ja mogę być biedną ofiarą i płakać w poduszkę, jeśli marzę o miłości, ale jestem sama. Ale, będąc sama, nie muszę się wysilać, trwając u boku mężczyzny. Na pewno nie doznam porażki w związku. Bo związek nie istnieje. Za to mogę fantazjować, jaki by był, gdyby był.
Często to samo przekonanie przynosi nam i korzyści, i straty. Dlatego więc czasem nie chcemy jakiegoś puścić, tylko kurczowo się go trzymamy. Bo – czy jeśli odrzucę przekonanie, że seks bardzo mocno łączy, to czy nie stanę się naraz bardzo „rozwiązła”? To przekonanie chroni mnie przed etykietką „ladacznicy” oraz bagatelizowania seksu, jednocześnie tracę możliwość kochania się z tymi, którzy mi się po prostu podobają (ale nie widzę w nich kandydatów na męża czy przyjaciela). W zależności od tego, czego pragniemy w życiu, to przekonanie może być dla jednych w całości korzystne, dla innych tylko w pewnej części.
Warto więc, badając przekonania, wybrać z nich wszystko, co w nich ważne i stworzyć jakieś nowe, zawierające wszystkie pożądane elementy. Jeśli ważna jest dla mnie możliwość eksperymentowania i cieszenia się seksualnością, mogę stworzyć takie przekonanie: W długotrwałej, głębokiej, miłosnej relacji jest miejsce na eksperymenty i seksualną radość. Z przekonania, że mężczyźni wolą seks od miłości, mogę zrobić takie: Mężczyźni pragną miłości i związku równie mocno, jak pragną seksu.
Teraz widzimy, że nasze przekonania mają w sobie także elementy cenne, które są połączone z tymi niewartościowymi. Wczepione w naszą nie/świadomość tym, co nam się w nich podoba, nie chcą odchodzić, mimo że pozornie nam nie służą.
Na koniec pragnę podziękować Gosi Lewandowskiej, która tę długą wyliczankę skutków przekonań stworzyła ze mną na warsztacie u Karo Aquabal. 🙂