Koleżanka mnie straszyła, że będę musiała uprawiać seks ze starym brodatym facetem! – śmieje się jedna z uczestniczek przytulanek-głaskanek, które od roku organizuję we Wrocławiu.
-Żartujesz?
-Nie – kręci głową ona. – Naprawdę tak mówiła. Ale co tam, postanowiłam zaryzykować.
-Jeszcze nie byłem na takich fajnych przytulankach – mówi inny uczestnik. – Właściwie to byłem tylko raz, ale nie czułem się tam za dobrze. Była jakaś presja. A tutaj jest luz. Świetnie je prowadzisz – chwali mnie.
-Dzięki! – cieszę się, że mu się podoba.
Artykuł powstał dla wszystkich, którzy chcieli wiedzieć, co my tam robimy. Oraz dla tych, którzy ciągle zapisują i nie przychodzą, bo się wahają. 🙂 Oraz dla tych, co są po prostu świata ciekawi!
-Koleżanka mnie straszyła, że będę musiała uprawiać seks ze starym brodatym facetem! – śmieje się jedna z uczestniczek przytulanek-głaskanek, które od roku organizuję we Wrocławiu.
-Żartujesz?
-Nie – kręci głową ona. – Naprawdę tak mówiła. Ale co tam, postanowiłam zaryzykować.
-Jeszcze nie byłem na takich fajnych przytulankach – mówi inny uczestnik. – Właściwie to byłem tylko raz, ale nie czułem się tam za dobrze. Była jakaś presja. A tutaj jest luz. Świetnie je prowadzisz – chwali mnie.
-Dzięki! – cieszę się, że mu się podoba.
Cóż, mi też się podoba, stworzyłam miejsce swoich marzeń. Miejsce, w którym – może obce sobie osoby, może z różnych miast, może z różnymi poglądami na życie, pracę czy politykę – spotykają się mniej więcej raz na miesiąc i wspólnie się bawią: tańcem, masażem, dotykiem, życzliwym wysłuchaniem, przytuleniem. Czasami, po pierwszej części spotkania, którą prowadzę, lubię usiąść gdzieś z boku i patrzeć, jak kilkanaście osób wzajemnie się głaszcze albo przytula. Serce rośnie!
Jak to wygląda? Zobacz śmiało!
Po pierwsze, to nie wierzę, że całkiem obcy ludzie na wejściu rzucą się sobie w ramiona. 🙂 Jasne, możemy mieć jakieś sympatie i miłości od pierwszego wejrzenia. Ale niekoniecznie tę wielką miłość poczujemy do wszystkich obecnych na sali, czyli np. dwudziestu osób. Dlatego też najpierw robimy przez kilka minut „gadające kółko”.
Ot, siadamy na materacach na podłodze i trochę poznajemy. Kto jak się nazywa, skąd przyjechał, co lubi robić w wolnym czasie… To kółko nigdy nie wygląda tak samo. Raz, w pewien bardzo leniwy wieczór, zamiast usiąść – polegiwaliśmy na materacach, dotykając się… stopami. 🙂 Było z tym trochę zaskoczenia i dużo śmiechu. Innym razem każdy opowiadał jedno kłamstwo o sobie. Wychodzi to dość spontanicznie, więc nie powiem Ci, co będzie na następnym spotkaniu…
Zasada dobrowolności
Gdy już znamy swoje imiona i czujemy sympatię do kogoś, kto tak ja my lubi np. górską wspinaczkę, jazdę na motocyklu albo gotowanie wg 5 przemian, zaczyna się część ruchowa.
Mniej więcej to wtedy mówię, że wszystko, co odbywa się tutaj przez cały wieczór, jest całkowicie dobrowolne i jeśli ktoś nie ma na coś ochotę, np. tańczenie, przybijanie piątek – nie tylko dłonią, ale też stopą albo łokciem – czy cokolwiek, co się pojawi, nie musi tego robić. Może chwilę zaczekać, aż jedno się skończy i drugie zacznie. Może wyjść do toalety lub usiąść pod ścianą i zobaczyć „co tam na fejsie słychać”. Bo nie ważne, co robisz, lub czego nie robisz – ważne, że z nami jesteś!
Część ruchowa się kończy po kilkunastu minutach i przystępujemy do krótkiej, ale treściwej lekcji określana własnych granic. Mówienia „tak” i „nie”. To zazwyczaj odbywa się w parach. Możesz to zrobić z kimś, z kim przyszłaś na spotkanie lub z kimś z nieznajomych. Nie ma to wielkiego znaczenia, a jeśli przyszłaś sama – a wiele osób właśnie przychodzi samodzielnie, bo np. właśnie się wprowadzili do Wrocławia i chcą poznać jakichś przyjaciół – robi to z kimś obcym, kto właśnie z chwili na chwilę staje się mniej obcy.
Uzbrojeni w tę wiedzę, że każdy może powiedzieć: „tak”, „nie” – godząc się na coś lub nie, ale także „nie wiem” – które również zawsze traktujemy jak „nie” – idziemy dalej.
Czasami robimy w małych grupach koncert życzeń. Wygląda to tak, że każda z osób w grupie ma swoje 5 minut i mówi, co by chciała od grupy otrzymać. Ktoś chce, żeby mu pomasować plecy, inny, żeby go głaskać po twarzy, jeszcze inna, że chce słyszeć „kocham Cię”. Wtedy grupa – jeśli to dla każdego OK, przez 5 minut mówi danej osobie: kocham Cię. W ten sposób uczymy się wyrażać nasze pragnienia, a ktoś inny, kto ma na to ochotę, spełnia je.
Ćwiczenia z dotyku na rozgrzewkę
Czasem w ogóle ich nie potrzeba. Pamiętam jedno spotkanie, kiedy zakończyłam prowadzenie, gdy po koncercie życzeń cała sala leżała na jednym materacu, mrucząc i nurzając się w błogości w jednym wielkim przytulaku. 🙂 Ale czasem proponuję jakieś „głaskanki” trochę na dystans. Tak, żeby każdy indywidualnie mógł powiedzieć, na ile chce zbliżenia z ludźmi. Czy mamy się zatrzymać na odległość dwóch kroków, czy mocno go przytulic całą gromadą. Lub czy chce być głaskana – jak, które części ciała tak, a które nie. A te osoby, które np. mogą kogoś pogłaskać, ale same nie są gotowe na to, żeby głaskało je naraz np. 18 osób (osobiście uwielbiam tą zabawę!), po prostu nie wchodzą do naszego „błogiego kółka”. Bo panuje zasada dobrowolności. Nie ma żadnego parcia ani przymusu, że „każdy musi”.
Tantryczna praktyka
Na każdym spotkaniu pokazujemy też jakąś jedną tantryczną praktykę. I tutaj – jeśli wydaje Ci się, że tantra to jakaś skomplikowana pozycja wyuzdanego seksu to – cóż, możesz się rozczarować. 🙂 Chociaż nasze spotkania przypominają nieco to, co dzieje się na niektórych spotkaniach tantrycznych, bo jest dużo ruchu, śmiechu i dotyku, to na pewno nie jest to spotkanie, na które mogą przyjść jedynie „tantrycy i tantryczki”. Z tego, co się orientuję, żeby popatrzeć komuś w oczy lub pogłaskać po twarzy – chyba nie trzeba mieć jakiś szczególnych zdolności, tym bardziej w tantrze. Praktyki, które się pojawiają, są zazwyczaj bardzo proste. Co nie znaczy, że zawsze łatwe – bo jeżeli np. czujesz się nieco skrępowana, patrząc komuś intensywnie przez 5 minut w oczy – to może być dla Ciebie małe wyzwanie. Ale jakoś już wtedy, po tej godzinie lub dwóch śmiechu i wspólnej zabawy, w parze, którą każdy sobie dobiera sam, tak jak chce, jest się z taką osobą, której chce się popatrzyć w oczy lub pogłaskać ją po twarzy itp. A jeśli przychodzisz z własnym mężem czy żoną – jest to praktyka dość pożądana.
To, czy robisz coś, czy nie, zależy tylko do Ciebie. Jeśli nie masz ochoty, możesz usiąść gdzieś z boku i przegryźć jabłko albo coś w tym stylu. 🙂
Improwizacje do północy
Mniej więcej w tym momencie kończy się część spotkania prowadzona i zostają jeszcze 2-3 godziny na to, aby pobawić się z danymi osobami wg własnego scenariusza.
Czasem dzielimy salę na kilka części i tak w jednej jest np. kącik masażu, do którego przychodzi każdy, kto chce zostać wymasowany. Często jest to masaż na 4 ręce, albo i więcej. Uwielbiam, gdy jedna osoba masuje mi nogi, inna plecy, a dwie kolejne ręce i głowę. Dwadzieścia minut takiej przyjemności – i jesteś w niebie! I tutaj też decydujesz, czy w ogóle masz na to ochotę. Czy chcesz aby to Ciebie wymasowali, albo czy Ty chcesz kogoś wymasować. Czy zostajesz w dżinsach i golfie, czy rozbierasz się do bielizny lub do naga – każda wersja jest mile widziana. Dodatkowo zdradzę, że często na przytulanki przychodzi kilku masażystów i masażystek.
W innym kąciku jest np. przytulanie. Tutaj wszyscy zajmują wspólną przestrzeń i po prostu leżąc, czasami się głaszcząc, czasem coś szepcząc, ale najlepiej jest, gdy jest po prostu cisza, w której można czuć, czuć, czuć… Akceptację, życzliwość, to że jesteś OK i po prostu unoszącą się w powietrzu miłość. Z sali na pewno słychać jakieś jęki przyjemności i mruczenie wydawane przez aktualnie masowane osoby. 🙂
Inny kącik to kącik par. Jeśli przyszłaś ze swoim ukochanym albo poznałaś kogoś na spotkaniu, możesz go tam zaprosić i będziecie tylko we dwoje. Nikt Wam nie będzie przeszkadzał.
Kolejny kącik to często kącik medytujących.
Albo spożywających późną kolację składającą się ze składkowej gorzkiej czekolady i ciastek domowego wypieku – o ile ktoś takie akurat przyniósł. 🙂
Czasem wszystko dzieje się jakoś samo, nikt nie dzieli sali na kąciki, a i tak wszystko się dzieje. Ktoś tańczy improwizację w kontakcie, ktoś się gdzieś całuje, jakaś grupa się wspólnie masuje.
Najfajniejsze jest to, że przez te 3 godziny improwizacji bez prowadzenia, można naprawdę robić wszystko – trochę się poprzytulać. Trochę się pomasować. Trochę pogadać. Trochę pomedytować. Można też oczywiście robić różne praktyki tantryczne, które pokazujemy na zajęciach. A może takie, które już znasz – z innych zajęć lub warsztatów. Jeśli nie masz nikogo, z kim je robisz na co dzień, tutaj możesz je komuś chętnemu pokazać i porobić chociaż „od święta”. Naprawdę, jest na to przestrzeń.
Jest przestrzeń na wszystko – na bliskość, życzliwość, masaż i medytację, na zawieranie przyjaźni, a może nawet czegoś więcej niż przyjaźni. A dla tych, którzy czytają do ostatniego słowa z wielką obawą o to, czy tutaj jest seks, napiszę teraz jasno i wyraźnie: nie ma.
Dla jednych stety, dla innych niestety.
Jeśli kiedyś będzie wydarzenie, na którym będzie seks, na pewno Cię o tym poinformuję.
Tymczasem zapraszam na nasze głaskanki-przytulanki o lekko tantrycznym zabarwieniu, na których seksu nie ma. 🙂
Podsumowując:
-spotkanie jest prowadzone w cz. 1, która zwiera integrację, nauczkę określania granic oraz jakiejś tantrycznej praktyki,
-w drugiej części odbywają się „improwizacje” – na kanwie tego, co już było, można się wzajemnie zapraszać do tego, na co macie ochotę. Może któraś grupa ma ochotę na kolejny koncert życzeń? Może jakaś para chce się masować? Może jakiś masażysta chce wymasować wszystkich – takie rzeczy też się zdarzają! 🙂
Jeśli nadal się wahasz, czy przyjść, bo nie wiesz „co się tam dzieje” i „czy będziesz pasować” albo „czy sobie poradzisz”, po prostu do mnie zadzwoń. Nr znajdziesz w aktualnym ogłoszeniu. Najbliższe spotkanie 25 marca o 18.00. We Wrocławiu.
Dzięki i do zobaczenia!
Tak, wiem, nie ma żadnych zdjęć z wydarzenia… Ale nie każdy chce, żeby mu robić zdjęcia oraz… zazwyczaj jest zbyt błogo, żeby podnosić się z materaca, na którym Cię wszyscy pieszczą, aby zrobić tzw. „zdjęcie promocyjne”. 😛