Dlaczego potrzebujemy mężczyzn? – to był tytuł newslettera, który wysyłałam, gdy organizatorzy jednych warsztatów tantry potrzebowali jeszcze dwóch mężczyzn do harmonizacji grupy.
Zaczęłam myśleć o tym, jak głębokie jest to pytanie. I jak bardzo świat potrzebuje mężczyzn i męskości.
Sama prowadzę Seksualność Kobiet. Prowadzę warsztaty dla kobiet. Ale bez mężczyzn nie byłoby mnie w tym miejscu, w którym jestem.
I mimo że nie potrzebuję mężczyzny, żeby być kobietą i czuć swoją kobiecość, to pragnę mężczyzny, żeby się nią dzielić.
Wiem, że wiele kobiet nie potrzebuje, ani nie pragnie mężczyzn. Ale to, że pewna część nie potrzebuje mężczyzn, nie oznacza, że męskość nie jest wartością.
Ale nie myślę tu o tym, co nasza kultura uważa za męskość, czyli twardość i że „chłopaki nie płaczą”. Męskość to coś więcej, niż mięśnie i szybki samochód. Tęsknię do męskości, która chroni, ale nie ogranicza. Która obejmie kobiecość, ale jej nie stłumi. Która podkreśli logikę, ale nie przekreśli emocji. Która zapłonie pożądaniem, ale cierpliwie poczeka i wejdzie z miłością i z przyzwoleniem, zamiast brać gwałtem. Do takiej spokojnej, ugruntowanej męskości tęsknię. I widzę jej coraz więcej obok siebie. Wiem też, że nawet jeśli obok mnie jest chłopiec w ciele 40-letniego mężczyzny, to jemu też należy się szacunek i uznanie. Więc…
Cała ta „seksualność kobiet” nie jest (jak to niektórzy widzą) walką o to, żeby kobiece było na wierzchu czy lepsze… Jest po prostu afirmacją kobiecości. Ale za każdym razem, gdy afirmuje się kobiecość, afirmuje się też męskość. Bo nie ma jednego bez drugiego.