Czas płynie. Zaraz skończy się rok 2021 i zacznie 2022. Czy będzie łaskawszy, jeśli chodzi o spotkania z ludźmi i zgromadzenia? Nie wiem. Wiem tylko, że gdy w maju-czerwcu 2020 roku rozmawiałam z bibliotekarkami, które zamawiały „Uniesienie spódnicy” do swoich bibliotek, mówiłyśmy o spotkaniach autorskich w „następnym roku chyba, bo teraz się nie da”. I tak minęło półtora roku czekania na to, aż bezpiecznie i normalnie będę mogła się z Wami spotkać.
I w tym czasie – od premiery książki 5.05.2020 spotkałam się dwa razy. Tylko dwa. W ostatnim czasie, gdy wszystko zmienia się szybko, jak w kalejdoskopie. Ale zobaczyliśmy się!
Pierwsze spotkanie – oczywiście we Wrocławiu. Na zapisy, kameralnie w Akademii Przyjemności. I było niezwykle przyjemnie! Podjęła mnie w pięknym miejscu i między pięknymi ludźmi Kasia Kucharska, którą pewnie znacie z jej przyjemnościowych działań czy jogi śmiechu. Wspomniała jeszcze jeden z Latających Kręgów, który robiła 2 lata temu, na którym byłam główną gościnią. Wtedy jeszcze nie miałam książki. Teraz już mam, mogę Wam ją dać do rąk, powiedzieć, na której stronie jest jaki obrazek i – nawet jeśli nie przyjdziecie do mnie nigdy na żaden warsztat czy ceremonię – to i tak mogę Was na to zaprosić, bo jest książka. A w książce wszystko jest opisane. Podane. Wyjaśnione. Ona jest warsztatem, ceremonią, kręgiem, spotkaniem ze mną jeden na jeden i wszystkim, co tylko mogę Ci opowiedzieć o seksualności, wszystkim, czym mogę się podzielić.
Poczułam, jaka to ogromna różnica dla mnie, gdy mogę Ci dać do ręki książkę-rozwiązanie, książkę-zabawę, książkę, z której możesz dowiedzieć się wszystkiego, co być może chciałabyś wiedzieć o kobiecej seksualności, ale nikt Ci nie powiedział. No to teraz ja to mówię za pomocą książki.
A wczoraj jechałam na drugie spotkanie autorskie, tym razem do Katowic, do Sercem i Łonem, pięknej przestrzeni douli Karoliny Anweiler tuż przy dworcu głównym w Katowicach. Siedziałam w prawie pustym pociągu (bo kto chce teraz podróżować?) w Warsie, popijając herbatę i spoglądając na zaśnieżone pola. Czułam, jak całe do Piękno mnie otula i cieszyłam się bardzo na spotkanie z ludźmi. Karolina odebrała mnie z dworca i w trzy minuty byłyśmy u niej, gdzie zachwycałam się całym Sercem i Łonem. I bardzo Wam tę przestrzeń polecam, bo jest tam słodko i jonicznie. Idealna przestrzeń na spotkania. I chociaż ostatecznie na spotkaniu była nas garstka, to cieszę się, że ono się odbyło.
A wracając z Katowic, znów podziwiałam zaśnieżone pola i nawet zadymkę śnieżną. A potem włączyłam sobie własny audiobook i słuchałam, jak zawodowa lektorka, Marta Markowicz, czyta mi „Uniesienie spódnicy”.
Na chwilę schowam się w moim domu we Wrocławiu, ale czuję, że gdy tylko będzie taka możliwość, wsiądę znów w auto lub pociąg i pojadę na kolejne spotkanie. Powoli, powoli szykujemy się na spotkanie w Szczecinie w Centrum Aloha. Jeśli chcesz mnie zaprosić do swojego miasta czy miasteczka, daj znać. Chętnie przyjadę i pokażę tę książkę światu. Bo nadal wszelkie reklamy w większości kanałów „społecznościowych” mam poblokowane. Zostaje mi więc poczta pantoflowa oraz sława, którą być może zdobędzie audiobook w Empiku, na EmpikGo czy Virtualo.pl.
Dziękuję Wam za spotkania twarzą w twarz!
A kto nie może być z nami na żywo, może zobaczyć tę rozmowę: