Voca Ilnicka na kobieta.gazeta.pl
Kim są transwestyci? Są trochę nami – kobietami. A przynajmniej bardzo starają się czasem kobietami być.
Bo cenią kobiecość, pragną kobiecości, nawet – ubóstwiają kobiety. Wszystko, co kobiece, jest dla nich piękne i ponętne – począwszy od mówienia o sobie w rodzaju żeńskim, a skończywszy na chodzeniu w nieznośnie niewygodnych i wysokich szpilkach.
Czy mężczyzna może być kobietą?
Transwestyta to mężczyzna, który w jakiejś niedużej części czuje się również kobietą. Na co dzień jest zwykłym facetem, chłopakiem lub starszym panem, ale czasem kobiecy pierwiastek , który w nim tkwi, musi zostać zaprezentowany światu. Czasem tylko światu wirtualnemu (Internet), czasem najbliższej, zaufanej osobie (dziewczyna, przyjaciółka), a czasem po prostu przypadkowym przechodniom. Tak po prostu musi być. Rezygnowanie z kobiecego pierwiastka jest dla transwestyty okaleczaniem osobowości. W skrócie można więc powiedzieć, że transwestyta to mężczyzna, który tylko bywa kobietą. Upodabnia się do kobiety, naśladuje kobiecy sposób zachowania, poruszania się itd., żeby przez chwilę uchodzić w oczach ludzi za kobietę. Jednocześnie nie chodzi tu o żadne oszustwo czy uwodzenie innych. Nie – tylko o to, żeby czasem poczuć się trochę bardziej – sobą.
Kim transwestyta nie jest?
Transwestyta nie jest transseksualistą, czyli nie chce korekty (tzw. zmiany) płci. Transwestyta nie jest fetyszystą, czyli kimś, kto potrzebuje damskich ubrań, aby móc uprawiać seks. Transwestytyzm więcej ma wspólnego ze sklepem odzieżowym, niż seksem. Słowo „transwestyta” nie jest synonimem słowa: gej, biseksualista, nie oznacza żadnej orientacji seksualnej.
Trans-kobieta wśród kobiet
Dla nas, kobiet, transwestytyzm może być bardzo dziwnym, odpychającym, ale i fascynującym zjawiskiem. Przecież to my czasem mamy dość naszej kobiecości. Wiemy, co się z nią wiąże, jakie ograniczenia, wyrzeczenia i niedogodności. A oni – mężczyźni – czasem potrafią na to wszystko spojrzeć z zupełnie innego punktu widzenia, dostrzec w czymś sens i piękno. Zazdroszczą nam prostego bycia kobietą i dzięki temu same możemy po raz kolejny kobiecość odkryć i docenić. Czasem, gdy jestem w jakimś towarzystwie, w którym jest kilka trans-kobiet, lubię przysłuchiwać się temu, co mówią, jak się zachowują, co w kobiecości im się podoba, a co jest niepotrzebne. Lubię te aż przerysowanie kobiece rozmowy, demonstrowanie paznokci, pokazywanie sobie nawzajem nowych torebek, zaraźliwą radość, którą komuś daje możliwość pochodzenia w sukience i pełnym makijażu. Przypominają mi to czasy, kiedy sama stroiłam się w mamine buty i malowałam jej kosmetykami. Czasy, kiedy stawanie się kobietą było zabawne i pożądane. Wtedy nikt ode mnie nie wymagał idealnego wyglądu i nienagannego zachowania. Teraz, przy tych nie-idealnych kobietach, mogę poczuć się podobnie. Transwestyta ma w sobie coś i z dziewczynki, i z kobiety, i z nastolatki. Oraz oczywiście – bardzo dużo z mężczyzny. Czasami to zestawienie cech wydaje mi się wprost idealne. Czasem mówi się, że gej jest najlepszym przyjacielem kobiety. Może warto się zastanowić, czy nie może być nim i transwestyta?
A co z tego wszystkiego mamy my?
Gdy transki są naszymi znajomymi i proszą nas o pomoc – możemy mieć niezłą radochę, pomagając im w metamorfozie. Chodzenie po sklepach i wybieranie dla faceta kolczyków czy pończoch – szczególnie w takich sklepach z ekspedientką – to również niezła komedia. Gdzieś w tym wszystkim pobrzmiewa wspomnienie dzieciństwa, czasy, gdy przebieranki były najlepszą z zabaw. Ktoś może powiedzieć – zabawa zabawą, ale co wtedy, gdy taki facet jest twoim mężem? Jeśli jest twoim mężem, to znaczy, że go pokochałaś, wybrała, zaakceptowałaś. I jeśli za niego wyszłaś, to widzisz w nim wiele więcej, niż tylko trans-koleżankę. Czasem w zwykłym życiu transwestytyzm trzeba zamknąć w szafie, bo ważniejsze są inne rzeczy. Można zaś po niego sięgać wtedy, gdy chcemy się powygłupiać, poszaleć, gdy jest karnawał. Większość znanych mi par nie ma z tym większego problemu. Każdy po etapie „szaleństwa transowania” trochę się tym nudzi.
Problem natomiast może się pojawić wtedy (i często jest to naprawdę wielki problem), gdy twój mąż wyznaje ci, że jest transwestytą po latach małżeństwa. Nie dziwi mnie wtedy oburzenie kobiet. Mogą się poczuć bardzo oszukane. W końcu najbliższa im osoba nie powiedziała prawdy o sobie. Na usprawiedliwienie mogę powiedzieć tylko to, że wielu transwestytów myśli, że ochota na bywanie kobietą przechodzi po ślubie. Czasem może zostać stłumiona, ale po jakimś czas znów się odezwie. Dlatego – drogie czytelniczki – gdy zaczniecie się spotykać z facetem, który nigdy nie nudzi się na zakupach odzieżowych, który zna się na modzie i potrafi doskonale doradzić wam, w co się ubrać, weźcie pod uwagę fakt, że być może jest transwestytą. A może to po prostu stylista?
Tekst pisany był na serwis kobieta.gazeta.pl i tam się ukazał.
Jeśli jesteś partnerką/partnerem transwestyty, zapraszam Cię tutaj – Partnerki.