Nastja Kamińska
Jestem ja i ja. Ja jestem naga i ja jestem naga. Ja leżę na plecach na materacu i ja klęczę nad sobą, między swoimi nogami, wsparta na kolanach i na łokciach.
Ustami pieszczę swoje piersi, dobrze je znam, a jednocześnie sama siebie zaskakuję, nie można samej siebie połaskotać, ale ja właśnie to robię, drażnię swoje sutki, obficie je ślinię, liżę, trącam sztywnym językiem.
Znam ich zmarszczki i rosnące na nich włoski. Liżąc lewą pierś, drugą ręką gładzę prawą pierś, kreślę kręgi wokół jej nasady, sprawdzam jędrność, wciskam palce w miękkość, aż dochodzę do szczytu – sterczącego, pomarszczonego sutka, wokół którego palcem wskazującym zataczam małe kółka.
Ja na dole poddaję się swoim własnym pieszczotom, leżę rozluźniona, z rozrzuconymi na boki rękami, czasem tylko głaszczę siebie na górze. Czuję swój dotyk na swoich piersiach, a jednocześnie czuję bliskość ciała siebie na górze koło mojego krocza, chcę, by to ciało się zbliżyło, by mnie dotknęło, wiem że się to stanie i to mnie podnieca.
Podwójnie sprawiam sobie przyjemność, powoli pocierając o sztywny sutek delikatnym, napiętym wnętrzem rozpostartej dłoni. Ustami pieszczę drugą pierś, obśliniam palce i ręką schodzę niżej, aż do cipki, drażnię wnętrze swojej dłoni o włosy wzgórka łonowego, przesuwam palcami po włosach rosnących na wargach, aż zanurzam mokre palce pomiędzy nie i przesuwając po wejściu do cipki sprawdzam, jak bardzo jest wilgotna, zanurzam w nią palce, zwilżam je śluzem. Palcem wskazującym i serdecznym otwieram wargi, środkowym pieszczę łechtaczkę, zataczam wokół niej kręgi, toczę ją, naciskam najpierw wolniej, potem coraz szybciej.
… …, …!
Reka wraca na górę, a moje usta kropeczkami pocałunków wyznaczają szlak w dół, spomiędzy piersi. Trawersując brzuch i omijając pępek docieram na prawe biodro siebie na dole, zapowiadam kierunek ruchu przeciągając czubkiem nosa pionowo w dół po skórze, zanurzam głowę między nogami siebie na dole, i powoli, całując i łaskocząc nosem delikatne wnętrze uda, zbliżam się do cipki.
Czuję podniecenie, tym bardziej, im wolniej odbywa się ruch, a jest tym wolniejszy, im niżej schodzi głowa. Drżę. Rozszerzam uda.
Rozszerzam uda podwójnie – ja na dole za pomocą mięśni, i ja na górze – rękami. Cipka jest wilgotna, otwarta. Teraz, gdy wargi nabrzmiały krwią, jeszcze wyraźniej widać jej asymetrię, prawa wewnętrzna warga jej znacznie większa od lewej, wystaje poza wargi zewnętrzne.
Czuję, jak pulsuje w niej krew.
Liżę cipkę, jest wilgotna, a ja ją jeszcze obśliniam. Liżę ścianki wokół wejścia do cipki, smakuję siebie, idę wyżej, do łechtaczki. Naciskam ją sztywnym językiem, zataczam wokół niej kółka, naciskam…
Napinam pośladki, podnoszę biodra, podsuwam sobie do ust swoją własną cipkę.
Wkładam ręce pod podniesione pośladki, podtrzymuję je, podaję sobie do ust swoją własną cipkę. Moje pośladki są wypięte w tył, moja cipka i mój odbyt są otwarte, gdyby przyszła teraz trzecia ja, chciałabym, by się nimi zajęła. Pieszczę swoją cipkę. Potem podnoszę się i siadam sobie cipką na twarzy, pozwalam rękom mnie na dole kierować moimi pośladkami.
Sadzam sobie siebie na górze mocniej na języku, pieszczę nim łechtaczkę, wchodzę nim do środka, sztywnym językiem wyczuwam ścianki.
Siebie na górze kładę na plecach, góra zamienia się z dołem. Liżąc łechtaczkę, palcami gładzę wejście do cipki, zataczam kręgi, coraz głębiej wchodząc w cipkę, aż zanurzam w niej środkowy palec do drugiego zgięcia i powoli pocieram karbowaną powierzchnię na górnej ściance cipki.
Opuszczam pośladki, dłonią chwytam za głowę i przyciskam mocniej do swojego krocza, czuję ruszający się język, czuję nos. Czuję, jak zgięty palec napiera na ścianki cipki i ją wypełnia, nie czuję pocierania w środku, ale czuję podniecenie. Zanurzam ręce w swoich włosach. Drugą ręką gładzę się po piersiach.
Wychodzę ze swojej cipki, odsuwam usta od łechtaczki, przesuwając językiem i zaznaczając kolejny szlak pocałunków po prostej linii przez brzuch i pępek, pomiędzy piersiami, docieram do swoich ust, całuję się, zasysam dolną wargę, obśliniam górną, językiem wypełniam usta siebie na dole i przyjmuję język w usta siebie na górze.
Zlizuję ze swoich ust śluz ze swojej cipki, smakuję go, rozszerzam uda, łapię siebie na górze za pośladki. Chcę wciągnąć siebie do środka.
Mam teraz penisa, sztywnego z podniecenia. A może to łechtaczka urosła do takiej wielkości? A może to dildo? Jest tak mokry jak moja cipka, cały w śluzie. Pocieram nim o mokrą cipkę siebie na dole. Pomagając sobie ręką, wchodzę powoli w siebie. Sama siebie powoli wypełniam. Sama siebie powoli przyjmuję, kręcąc biodrami, unosząc je delikatnie do góry.
Jestem jednocześnie bierna i aktywna, dynamiczna i omdlewająca; płasko na plecach. Moje biodra pracują – zadają pchnięcia, moje biodra pracują – ślizgam się cipką po swoim penisie.
Sama siebie rucham. Sama sobie unieruchamiam ręce. Sama sobie zatykam usta, przyciskając do nich moje własne wargi.
Fantazje o przemocy budzą poczucie winy. A co, jeśli sama sobie zadaję przemoc i sama sobie od siebie ją biorę?
Czuję, że nabrzmiewam. Wstrząsają mną skurcze. Tryskam w siebie ja na górze.
Tryskam na prześcieradło ja na dole, ja – masturbująca się.
Tekst ukazał się w ramach konkursu z Lelo.