Joanna Kasprowicz
Zapytała, czy zostanę u niej na noc. Odpowiedziałam, że zostanę, jeśli mi obieca, że sprawi, bym w końcu poczuła, że żyję.
W pewnym momencie położyłam dłoń na komputerowej myszce i w tym samym czasie Julia też to zrobiła, jej delikatna dłoń przykryła moją, spojrzałyśmy na siebie, obie trochę zawstydzone, jej twarz przybrała nagle wyraz powagi a w jej oczach wymalowana była tęsknota, pogłaskała mnie po ramieniu i przez dłuższą chwilę siedziałyśmy w milczeniu, nie wiedziałam, co powiedzieć i zastanawiałam się, jak wybrniemy z tej sytuacji , bo przecież nie możemy tak siedzieć do wieczora.
Uświadomiłam sobie, że ona też jest zmieszana i nie wie, jak się zachować, postanowiłam więc zaryzykować, wzięłam jej dłoń w swoją i zaczęłam ją głaskać w zmysłowy sposób, obserwując reakcje Julii, ona nie patrzyła na mnie, wzrok miała skierowany na podłogę, jednak uśmiechała się subtelnie.
Nagle przytrzymała mocno moją dłoń w swojej dłoni jednocześnie spoglądając mi prosto w oczy z tym samym uśmiechem na twarzy, a po moich plecach przebiegły dreszcze.
Przyciągnęła mnie do siebie tak, że musiałam z krzesła przenieść się na podłogę, gdzie i ona się znalazła, nigdy nie podejrzewałabym jej o posiadanie takiej siły, w jednej chwili leżała na mnie, przytrzymując moje ręce za nadgarstki a swoje usta namiętnie zatapiając w moich.
Wsunęła mi język do ust w taki sposób, że dała mi tym jednym gestem do zrozumienia, jak bardzo jest spragniona cielesnej intymności z drugą kobietą. A i ja poczułam nagle obezwładniające pożądanie, miałam ochotę rozerwać na niej jej białą wizytową koszulę, którą miała pod rozpiętym żakietem, żeby poczuła, jak bardzo jej pragnę, marzyłam o tym, żeby móc natychmiast poczuć na swoich ustach dotyk jej rozpalonych piersi, by poczuć ich smak i zapach jej ciała.
W pośpiechu rozebrałyśmy się i Julia zaprowadziła mnie za rękę do pokoju obok, gdzie stało duże łóżko z kremową atłasową pościelą, która była chłodna w dotyku, aż dostałam gęsiej skórki. Jednak moja kochanka bardzo szybko mnie rozgrzała, ocierając się o mnie swoim gorącym ciałem, miałam wrażenie, że w jej żyłach płonie żywy ogień i widać było tak w rzeczywistości, bo w ułamku sekundy poczułam, jak ten pożar rozprzestrzenia się i w moim wnętrzu, nasze dłonie szukały rajów ukrytych na naszych ciałach, stałyśmy się dwoma krzemieniami krzeszącymi iskry i to te iskry były przyczyną pożaru.
Zapytała, czy zostanę u niej na noc. Odpowiedziałam, że zostanę, jeśli mi obieca, że sprawi, bym w końcu poczuła, że żyję.
Przemykałyśmy się jedno ciało ocierające się o drugie, jak delfiny w swym miłosnym tańcu pod wodą, przenikałyśmy się w sobie jak woda i powietrze. Gdy byłam dzieckiem moim największym marzeniem było móc oddychać pod wodą i unosić się w powietrzu, teraz myślę, że tak naprawdę to ja sama chciałam być tymi dwoma żywiołami.
Julia była niezwykle czuła i delikatna, jakby chciała mnie ze sobą oswoić, jednak czułam przez skórę, że w głębi duszy miała ochotę pokazać mi, jaka jest naprawdę, lecz obawiała się by mnie nie przestraszyć, jej wargi były ciepłe i słodkie, jej skóra miękka i gładka pachniała jakąś niezwykłą tajemnicą.
Kochałyśmy się długo i namiętnie, nasze wprawne palce sprawiły, że drżałyśmy obie z rozkoszy, tuląc się do siebie, nasze twarze znajdowały się tak blisko jedna drugiej, wpatrywałyśmy się sobie wzajemnie w oczy, jedynie od czasu do czasu zamykając je, gdy już nie posiadałyśmy się z tej szalonej przyjemności, miałam wrażenie, że lada moment roztopię się jak śnieg w przedwiosennym słońcu, które nagle mocniej przygrzało.
Gdy już osiągnęłyśmy cel naszych starań, zemdlone ze zmęczenia, ale odprężone i szczęśliwe leżałyśmy może z godzinę albo dwie. Przytulone, rozmawiając szeptem. Ona opowiadała mi o swoim dzieciństwie i o wakacjach na wsi, o koloniach nad morzem, na które jeździła z klasą w podstawówce. Przyznała, że tęskni za tamtymi czasami.
Ja za swoim dzieciństwem także tęskniłam. Fakt, że odchodząc, zabrało ze sobą wiele fajnych rzeczy, ale na to miejsce przyszły wraz z dorosłością nowe, jeszcze fajniejsze. Jak na przykład to, co przed chwilą robiłyśmy.
Teraz gładziłam jej włosy, wodziłam opuszkami palców po jej pięknej twarzy, jakbym sprawdzała, czy ta niezwykła istota jest realnym bytem, całowałam kąciki jej ust i jej powieki, na co ona reagowała uśmiechem pełnym czułości i również mnie całowała.
Moje poślinione teraz palce pomału zeszły niżej, najpierw błądziły przez chwilę po szyi, by za moment znaleźć się w okolicy wspaniałych piersi mojej ukochanej i masować ich brodawki. Te początkowo miękkie szybko stwardniały pod wpływem tych czułych pieszczot, ale prawdziwa rozkosz wymalowała się na jej twarzy, gdy zaczęłam lizać je koniuszkiem języka, wtedy zauważyłam, że zamknęła oczy, zaczęła szybciej oddychać i zaciskać uda.
Nie przerywając, ponownie pośliniłam palce, które instynktownie powędrowały w jej najczulsze miejsce, by, pocierając je coraz intensywniej, dać jej zaspokojenie, o które prosiła mnie szeptem, cichutko pojękując z rozkoszy.
Gdy dochodziła, jej coraz głośniejszy jęk zamienił się w krzyk.