Lucyna
Pierwszą zabawką, jaką pamiętam, były kuleczki do chłodzenia napojów. Może miałam z osiem lat, gdy zauważyłam, że to ciekawe. Tylko dziecko mogło wpaść na pomysł, że ta plastikowa kulka z zamrożonym płynem w środku, może stanowić źródło wspaniałych doznań.
Następny był marker, ten z tych grubszych.
W podstawówce przeszłam przez etap banana i ogórka, ale nie była to moja bajka i było tylko raz.
Hitem okazały się świece i przy nich zostałam na dłużej.
Idąc dalej z wiekiem i zarobkami, kupiłam sobie na studiach kulki gejszy. Niestety, nie podobała mi się ich nieruchliwość. W końcu skusiłam się na prawdziwy wibrator, a wkrótce kupiłam dildo, ale było za duże, więc kupiłam drugie. Firm nie podam, bo zwyczajnie nie pamiętam. Zawsze kupowałam zabawki na portalach aukcyjnych.
Kiedy byłam w związku, stwierdziłyśmy z partnerką, że musimy kupić strapon. Niestety, nie był to udany zakup, gdyż szelki były za luźne, i właściwie i tak był używany jako dildo. Szczerze odradzam te, które skonstruowane są jako kawałek plastiku, pokryty gumą i na czarnych gumkach. Po tym doświadczeniu kupiłam strapless strapon, ale cóż, prącie też okazało się za krótkie, nie pomyślano o osobach, które mają większą miednicę, to zabawka dla drobnych kobietek. Ostatecznie zostałam przy wibratorze na
łechtaczkę plus dildo w kształcie naboju i chyba to najlepsze połączenie z mojego punktu widzenia.
Artykuł ukazał się w ramach
Konkursu ekskluzywnego. Weź udział w konkursie i wygraj ekskluzywne gadżety erotyczne!