On jest przystojny.
Cholernie mi się podoba: brunecik, wysoki i te niebieskie oczy.
Już na samą myśl robi mi się mokro w majtkach.
Ale coś mówi: kategoryczne stop!
Dosyć, nic z nim nie zrobisz!
Pomyśli, że jesteś łatwa! Bądź porządna. Przecież tylko „dziwki” tak robią.
A ty jesteś porządną kobietą.
Cholera, te sprzeczności.
Mam na niego ochotę.
Ale ciąża.
Albo HIV.
Pęknie guma i po tobie – mamusia z AIDS.
I w dodatku bez ojca.
Będą cię wytykać palcami i obgadywać na mieście.
Puszczalska, łatwa, niemoralna.
Ale mi się tak strasznie chce! I on też jest chętny.
Co wygra? Moralność czy mój zwierzęcy instynkt?
Już na samą myśl o bliskości z nim, robi mi się gorąco. Całuje moją szyję, schodzi coraz niżej, aż kończy na moim kroczu. Rozkosz, gdy wkłada swojego dorodnego członka we mnie i na początku powoli, delikatnie, coraz głębiej, a następnie bardzo przyspiesza i doprowadza mnie do szaleństwa. Połączone, rozgrzane ciała kołyszące się w swoim rytmie. Ta dzikość. Ta rozkosz, przyjemność. Tak wiele pozycji. Oralnie, analnie. Klapsy w pośladki, pejcze, kajdanki, śmietana, lubrykanty, zabawki, gadżety erotyczne. Tylko on i ja. Czysty seks. Żadnych zobowiązań.
Cholera. Mam ochotę podejść i powiedzieć, że marzę tylko o tym, żeby mnie wyruchał do nieprzytomności
Nie chcę iść na kawę.
Ani do kina.
Ani na basen.
Żadnych randek!
Tylko seks.
Artykuł ukazał się w ramach konkursu Książki i seks.