Moim zdaniem każda kobieta ma w sobie trochę próżności. Niektóre więcej, inne mniej. Jednak żadna z nas – nie ważne jak byłaby zakompleksiona – nie lubi być postrzegana przez pryzmat innych kobiet. A jednak każda w jakiś sposób próbuje dorównać jakiemuś wzorcowi.
Są wzorcowe matki, wzorcowe karierowiczki, wzorcowe uwodzicielki, wzory kobiecości, wzory kobiet niezależnych, wzory intelektualistek, pesymistek, feministek…
Każda epoka, każdy wiek miały swój ideał piękna; w starożytnej Grecji i w europejskim renesansie czczono ludzkie ciało jako doskonałość samą w sobie. W baroku zapanowała moda na obfite kobiece kształty. W XVII-wiecznej Francji panowała moda na przypudrowane na biało twarze i wysokie utrefione peruki przypominające polukrowane torty. A od początku XX w. kanon piękna zmienia się z dekady na dekadę. Ale jeden ideał piękna trwa niezmiennie od ponad pięćdziesięciu lat..
Lalka Barbie miała swoje skromne początki w kraju „żebraka, który został milionerem i którego nikt o nic nie pytał”, czyli w USA. Została wymyślona przez Ruth Handler; amerykańską bizneswoman, prezeskę firmy Mattel i córkę polskich emigrantów Jakuba i Idy Moskowicz. Podobno zaprojektowana została dla małej córeczki Ruth, Barbary i to na jej cześć lalka została nazwana „Barbie”.
Lalka, dzięki swojej dziewczęcości i słodyczy, zaczęła zyskiwać szybko popularność. Wkrótce firma zabawkarska Mattel rozkręciła monopol na Barbie, wszelkie gadżety do niej, jej przyjaciółki no i, oczywiście, na Kena – którego nieśmiertelny wizerunek wysokiego „bruneta wieczorową porą” – jest niezmienny od początku powstania jego postaci.
Na całym świecie lalka Barbie stała się obiektem pożądania małych dziewczynek. Jak nie miało się takiej lalki, koleżanki z podwórka nie chciały się z nami bawić. Zaczęły powstawać stroje a’la Barbie i kosmetyki dla najmłodszych modniś. W końcu przyszedł czas na filmy fabularne, w których lalka wcielała się w najróżniejsze postacie, w których nieodmiennie główna bohaterka jest otoczona przez przyjaciół gotowych rzucić się dla niej w ogień, i na których zawsze spotyka swoją wielką miłość – Kena.
Chuck Norris w spódnicy?
To właśnie jest wizerunek Barbie, prawdziwej „California Girl” z długimi nogami, blond włosami, opaloną cerą i uśmiechem profesjonalnej stewardessy. Idealna matka, żona i kochanka.Bizneswoman, artystka, kobieta wszechstronna, o złotych rękach do wszystkiego. Zawsze uśmiechnięta, delikatna, kobieca i piękna nawet, kiedy jest w najgorszym dołku… Chuck Norris w spódnicy.
Oczywiście to nie jest też tak, że akurat Barbie jest pierwszym wizerunkiem kobiety idealnej. Jednak to ona utrwaliła w pop kulturze ten obraz.
W Polsce tego nie widać. Jesteśmy zajęci różnymi innymi problemami (patrz: korupcja, dziura budżetowa i strach przed staniem się drugą Irlandią). Po za tym mamy mniejszą skłonność do przesady i zajmowania się głupotami niż Amerykanie, którzy wydają mi się mistrzami w wymyślaniu dziwnych świąt, problemów oraz idei życiowych…
W USA, w którym plaże są zaśmiecone a kobiety najczęściej otyłe, panuje moda na to, żeby od najmłodszych lat prowadzać dziewczynki na konkursy piękności. Tam malutkie ślicznotki prezentują to, co zazwyczaj prezentuje się na takich konkursach, czyli „osobowość”.
Na „osobowość” składają się:
1. Wygląd: „Czy jestem w stanie utrzymać na sobie tonę makijażu, czy dobrze wyglądam w utrefionych najczęściej sztucznych, doczepianych włoskach, jak się prezentuję w świecącej sukience a’la mała księżniczka, jak leży na mnie kostium kąpielowy”… itp.
2. Erudycja: „Mówię słodko, ładnie odpowiadam, mówię o sobie, o mojej mamusi, tatusiu lub babci i o tym, jak bardzo chcę wygrać, żeby mama była ze mnie dumna. Mogę lekko seplenić lub mieć „uroczą wadę wymowy”. W żadnym wypadku nie wolno mi milczeć, chować się za mamusią, nie odpowiadać na pytania”.
3. Talent: „Umiem śpiewać, tańczyć lub grać na jakimś instrumencie. Ludzie uwielbiają, gdy śpiewam w obcym języku i jak czasem uroczo się potknę w czasie wykonywaniu układu. Mogę wyrecytować jakiś dziecięcy wierszyk, odegrać kwestię z „Hamleta”, przebrać się za Myszkę Mimi i doprowadzić wszystkich do łez śmiechu udając ją”
Co z tego mają dziewczynki? Prezenty i puchary. Zabawki, ubrania, kosmetyki…
Co mają z tego rodzice? ♪♫„Money, money, money”♫♪…
Pytanie: jak można spaczyć psychikę małego dziecka dla pieniędzy? Moja odpowiedz: dla niektórych nie ma nic prostszego…
W większości przypadków rodzice tych dziewczynek nie widzą nic złego w tym, że ich „małe księżniczki” są przez nich psute. Nie ma dla nich nic złego w tym, że dziewczynki ciągle słyszą, że jak nie wygrają, to zawiodą mamusię lub nie dostaną lalki…
W konsekwencji dziewczęta dorastają, wymagając od siebie niemożliwego („będę ideałem”) lub nie wymagając od siebie niczego („już jestem idealna”), wpadając we wściekłość lub rozpacz odkrywając, że jest ktoś lepszy od nich w nawet najmniej istotnych rzeczach.
Co robimy, by dorównać ideałowi? Próbujemy usidlić swojego nieśmiertelnego Kena, osiągnąć idealne wymiary 90-60-90, zdobyć dyplom jakiejś prestiżowej uczelni, zrobić zawrotną karierę, mieć piękne i mądre dzieci (patrzeć jak dorastają i we wspaniały sposób przedłużają tradycję i ród) i pięknie się zestarzeć, nie używając kremów przeciwzmarszczkowych…
(Pozwólcie, że przemilczę tutaj inną odmianę tych konkursów przeznaczoną dla małych chłopców…)
Nierealne, nieosiągalne, bzdurne… Jakkolwiek to nazwiemy, rzeczywistość wygląda tak, że niemożliwym jest całe życie mieć szczęście. Nie dla wszystkich, nie wszędzie, nie dla każdego!
W jednej dziedzinie polegniemy na pewno wszyscy. Nikt nie będzie w końcu żyć wiecznie…
…z wyjątkiem, Barbie, oczywiście…
autor: Sydonia
Artykuł ukazał się w ramach gorącego konkursu. Aktualnie trwa konkurs na sezon ogórkowy, a w nim do wygrania ekskluzywny masażer erotyczny Lily, napisz artykuł i go wygraj! Sprawdź szczegóły konkursu.