Witam Cię w nowym świecie. Moim nowym świecie. Takim, w którym na górę położoną 20 km od mojej wioski, wchodzą cipkopochody. A małe dziewczynki mówią: “Mamo, ta cipka jest przepiękna!”

Tak właśnie było wczoraj.
Wczoraj strażnik patriarchatu i strażniczka patriarchatu-kobieta – płakali, bo już nie chcieli dłużej stać samotnie w oddzieleniu i pilnować reguł, które zubażąją świat. Wczoraj dzieci obrzuciły piórkami rzeźbę Iwony Demko, Wilgotną Panią, która przyjęła kształt złotej wulwy. Wczoraj ponad dwie godziny wchodziliśmy z przełęczy na górę, energia wokół nas się zmieniała a mijające nas osoby uśmiechały się do nas, robiły zdjęcia i z niedowierzaniem mówiły: “wedżajna?”.

Tak! Wedżajna! Joni, cipka, wagina, wulwa wzniosła się na 718 metrów nad poziom morza i z góry spojrzała na świat. Usłyszała wiele pięknych pieśni i opowieści. Była obsypywana płatkami róż i polnych kwiatów. Budziła zachwyt. Lśniła w świetle słońca. Złożono przed nią – rodzącym łonem, mokrą ziemią, Mokoszą – dary z ziół, kwiatów i owoców. Była uroczyście wnoszona na świętą wilgotną i słoneczną górę naszych przodków przez radosny tłum, który już się nie wstydził. Kasia Auli Barszczewska poprowadziła ceremonię, w której odwstydziliśmy wstyd, przytulaliśmy się z patriarchatem i śpiewałyśmy “Łono, moje święte łono. Łono, moje słodkie łono” a słyszeli to wszyscy: dorośli i dzieci, kobiety, mężczyźni i osoby, drzewa, chmury, niebo i ziemia, słońce i woda.

Nasz ołtarz, na którym przywołaliśmy cztery kierunki, złożony został na kamieniu przypominającym Afrykę. To nie był przypadek. Duchem była z nami Klara Wojtkowska, organizująca aktualnie w Harare Ceremonię Gwiazd – festiwal kultury zimbabwańsko-słowiańskiej, która wcześniej wystawiała na Ślęży swoją sztukę “Mokosz i góra”. Była też Marta Dzido, ciałem przebywająca w Bułgarii, i duchy przodków.
Ten performance-ceremonia-rytuał zorganizowany przez Iwonę Demko, Katarzynę Auli Barszczewską, Agnieszkę Hordyniec, Karo Akabal, mnie i wszystkie zaangażowane osoby, zaczął się lata wcześniej. Dużo wody musiało upłynąć i dużo pracy musiało zostać zrobione, zanim orszak ze złotą cipką mógł wyruszyć – tak jawnie, radośnie i bezwstydnie. Ale jesteśmy tutaj! Robimy to! Dzieje się!
Radośnie, świadomie, lekko i z śpiewem na ustach. Można. Zresztą, zobaczcie sami – YT! 🙂

Niedługo powtóreczka i to w samej stolicy! Tak na 90%. Będę informować, jak się potwierdzi. (Jeśli wszystko wyjdzie, to jeszcze przed końcem wakacji.)

PS. Szykując się do tej ceremonii, próbowałam spojrzeć na patriarchat w nowym świetle. Udało się. Zobaczyłam więcej, niż dotąd. Coś więcej niż tylko ból, ucisk i bezsensowną przemoc. Chociaż nadal się przeciw patriarchatowi buntuję, dopuszczam taką możliwość, że został nam dany po to, abyśmy wszyscy mogli zobaczyć, co w nim nie działa i co się stanie, kiedy na piedestale postawimy rozum i hierarchię niezrównoważoną czuciem i wspólnotowością. Abyśmy mogli się gruntownie nauczyć o tym, jak tworzyć świat na nowo, wychodząc poza matriarchat czy patriarchat i wykreować naprawdę lepszy system niż te dwa poprzednie. Część osób myli patriarchat z mężczyznami czy męskością. Ale patriarchat to system uciskający mężczyzn i kobiety. Wszyscy odczuwamy jego przykre konsekwencje. A jednocześnie jesteśmy już gotowi, aby pożegnać się z tą formą organizacji społeczeństw i pójść dalej. Myślę, że ta ceremonia jest jednym z kroków naprzód. Tzw. wojna płci jest nieprawdą. Spójrzcie tylko na mężczyzn, którzy niosą tę rzeźbę, dlatego że chcą. To już nie jest świat patriarchalny, to świt czegoś nowego!

























Ta książka zmieni Twoje życie. Nie tylko seksualne


















