I co wspólnego ma to z tym, w co się bawisz w dzieciństwie?
Dlaczego jedni mężczyźni chcą opiekować się dziećmi, a inni pozostawiają to kobietom, bo to „babskie czynności”?
Skąd biorą się mężczyźni, którzy zostawiają partnerkę/dziewczynę/żonę samą i są głęboko przekonani, że dom, gotowanie, sprzątanie, zajmowanie się wspólną przestrzenią, domowym ogniskiem, opieką nad dziećmi, wychowywaniem dzieci itp. – to domena kobiet? I że oni wręcz NIE POWINNI się tym zajmować… Może nawet nie dlatego, że są macho, ale dlatego, że jako mężczyźni się do tego po prostu nie nadają, mają dwie lewe ręce, przy zmywaniu wszystko potłuką, opiekując się niemowlakiem – skrzywdzą go, a gotując – przypalą garnki i narobią mnóstwo bałaganu?
Skąd bierze się przekonanie, że mężczyzna nadaje się do seksu i do sportu, a kobieta „do garów i macierzyństwa”?
Co to oznacza żyć w kulturze patriarchalnej i jako kobieta – być strażniczką patriarchatu?
Historia, którą znalazłam na FB, idealnie ilustruje to, kiedy i jak uczymy dzieci, co wypada, a co nie wypada chłopcom i dziewczynkom. I kto tego uczy? „Źli mężczyźni”?:P Czy może po prostu mimochodem i zupełnie przy okazji „życie” nas uczy tego… Tego, że jeśli jesteś chłopcem i Twoja matka nie chce, żebyś się bawił wózkami i lalkami, to tym samym koduje się w Tobie przekaz, że „to nie dla chłopców”. Tego, że jeśli jesteś dziewczynką, a cała rodzina jest przeciwna temu, żebyś się bawiła resorakami czy wchodziła na drzewa i grała w piłkę… albo nakazuje, żebyś zamykała oczy, kiedy w telewizji jest scena erotyczna – to tym koduje się w Tobie, co jest absolutnie zabronione dla dziewczynek.
Cieszę się jednak, że świat idzie do przodu, a chłopcy chcą się bawić i bawią się lalkami, wózkami i w dom. Bo mężczyźni – równie dobrze jak kobiety – nadają się do opieki nad dzieckiem. 🙂
Rośnie nowe pokolenie mężczyzn.
Takie, które ma inne podejście do życia, niż to, że „babskie czynności” są hańbiące, kuchnia i dzieci to sprawa kobiet, a różowy to „gejowski kolor”, hurra!
3-letni synek pani Rheann MacLaren wybrał sobie w sklepie z zabawkami prezent – różowy wózeczek dla lalek.
Jego mama opisała to na Facebooku tak:
„Widziałam, jakim wzrokiem patrzyła sprzedawczyni na mojego synka, jak tylko zaczął w sklepie jeździć tym wózkiem. Po chwili podeszła do niego i powiedziała: „Oj, ale chyba nie chcesz tego wózeczka? To jest dla dziewczynek, nie dla chłopców. Cały jest różowy, dziewczyński. Mamy dużo dinozaurów i samochodów, tam sobie coś możesz wybrać, dlaczego chciałbyś zabawkę dla dziewczynek?”
Już miałam się odezwać i zrugać sprzedawczynię, gdy mój synek sam się odezwał:
„Bo ten wózek mi się podoba”
I tyle. Tak, to właśnie jest takie proste. Nie chodzi o kolor ani o „płeć” wózeczka. Chodzi tylko o to, że ta zabawka spodobała się mojemu dziecku. Potem szczęśliwy pchał ten wózek całą drogę do domu i opowiadał mi, że jak tylko dotrze, to włoży do wózeczka swoją lalę. Bo, owszem, to dla niektórych pewnie już zupełny horror, mój synek ma lalkę i się nią bawi. Jego ulubione zabawki to ciężarówki, potwory i jeden autobus. A najbardziej lubi taplać się w błocie. Ale czasem lubi też bawić się kuchnię albo w prasowanie, albo w dom. Różowy kolor mu się podoba, zawsze z fascynacją obserwuje też, jak robię sobie makijaż.
Czy mnie to martwi? Ani trochę. Nigdy nie będę uczyła mojego dziecka naginać się do stereotypów płci.
Naprawdę żałuję, że sprzedawczyni nie widziała go, jak z dumą pchał ten wózek do domu. Powinna się zastanowić, zanim zrobi podobne uwagi kolejnym dzieciom.”
(za portalem pinknews.co.uk)