Jest taka scena, w której pracownik seksualny mówi do swojej klientki: “Musisz się wyzwolić”.
“Ale z czego?” – pyta ona. Przecież właśnie umówiła się na seks z młodszym o 30 lat facetem! Czyż to nie jest wyzwolenie? O czym on jeszcze myśli?!
Ale widać, że on ma rację. Bo nasza bohaterka – kobieta z uporządkowanym życiem i światopoglądem – mimo że przychodzi na seks do hotelu – nadal wygląda i zachowuje się, jakby była w klatce.
Ta klatka, która ją niewoli, która przez ponad 30 lat sprawiała, że Nancy miała byle seks w byle małżeństwie – bez polotu, bliskości i komunikacji; bez orgazmów i bez świadomości – jest bardzo uniwersalną metaforą. Wiele z nas ona mocno ściska do dziś, chociaż niektórzy z nas wcale nie doszli nawet czterdziestki. Wiele to młodzi ludzi, nastolatki, dziewczyny i chłopcy uwięzieni w ciasnych gorsetach norm i oczekiwań społecznych.
Film “Powodzenia, Leo Grande” daje nadzieję, bo pokazuje, że z tej klatki można wyjść. Nawet, jeśli się od lat było skostniałą starszą panią, która swoim uczennicom zarzucała, że są zdzirami, bo noszą miniówki. Nawet jeśli jest się wdową, a wokół tylko podstarzali absztyfikanci w typie macho, którzy niewiele wiedzą o sztuce seksu i rozkoszach kobiet. Nancy spotykała się z Leo na seks, ale dostała coś więcej – dostała wolność.
Teraz można mówić, że ten film mocno lukruje całą branżę sex workingu, pokazuje przystojnego sex workera jako anioła rozkoszy i miłości, ale sedno pozostaje to samo – tak, seks wyzwala. Seks z kimś, kto jest wolny, pozwala doświadczyć wolności. To uczucie bardzo mocno nas przemienia. Dodaje odwagi, życia, kolorytu.
To dlatego na koniec Nancy przeprasza swoją byłą uczennicę i kocha się – w końcu – bez zahamowań. Bo można. Lepiej późno niż wcale!