Mam 26 lat. Mojego męża poznałam przypadkiem, kiedy kolega przyprowadził go na moje urodziny. Wstawiłam się nieźle a że jestem kobietą, która lubi seks i jest świadoma swojej seksualności, postanowiłam zrobić sobie prezent urodzinowy w postaci miłych chwil z tym przystojnym nieznajomym. I tak zostaliśmy parą.
Po 9 miesiącach odbył się ślub i kameralne wesele, wspaniała podróż poślubna nad Bałtyk. Już przed ślubem zdecydowaliśmy starać się o dziecko. Dziś kończy się 15 cykl starań. Początkowo starania sprawiały nam radość, seks był namiętny i spontaniczny. Po pół roku jednak brak efektów zaczął mnie niepokoić, wycentralizowałam stosunki na okres okołoowulacyjny, seks stał się seksem na zawołanie, machinalny nastawiony tylko na poczęcie… Tak funkcjonujemy już rok.
Spontaniczny seks zdarza nam się już tylko po miesiączce, w trakcie której ja nie mam ochoty na seks oraz jakiś tydzień po owulacji, ponieważ w okresie okołoowulacyjnym współżyjemy dużo i na zawołanie, później mamy dość na jakiś tydzień…
Przestałam myśleć o swojej pochwie, macicy prawie w ogóle. Stała się ona jedynie źródłem niepokonanego problemu, miejscem gdzie stało się ciemno, tajemniczo, owiała ją jakaś tajemnica, której nijak nie możemy rozgryźć.
Te 15 miesięcy sprawiło, że moje narządy rodne postrzegam nie jako źródło swoistego piękna, ogromnej przyjemności, którą znam tylko ja, ale jako jałową ziemię, na której nic wyrosnąć nie chce. Nie szukam w niej już tej przyjemności, którą dawała mi dawniej, a jedynie pod koniec cyklu szukam w niej zalążku życia.
Kiedy nadchodzi miesiączka, płaczę w poduszki, często nawet mąż nie potrafi temu zaradzić. Żal, poczucie braku spełnienia nie pozwalają mi postrzegać swojej kobiecości tak jak dawniej. Oglądam się dookoła i widzę koleżanki, które jedna po drugiej zachodzą w ciążę albo rodzą dzieci. Płaczę kiedy słyszę o aborcji, o dzieciach, które rodzice katują. Czuję się pusta w środku, mniej kobieca niż inne, gorsza, jałowa a nawet chora. Życie przestało mnie cieszyć, wszystko krąży dookoła starań o dziecko łącznie z naszym życiem seksualnym. Straciło ono swój żar i spontaniczność a to, co w stosunku najważniejsze to śluz, pozycja, leżenie z pupą do góry „po”, uważanie „żeby nie wypłynęło”…
Wiem, że wiele par stara się dużo dłużej – my 15 miesięcy. Dla mnie to już wieczność, która wymęczyła moją psychikę, to prawie jak wojna z rzeczywistością, z którą nie można się pogodzić…
Gdzie w tym wszystkim jestem ja? Ta młoda kobieta z przed dwóch lat, która cieszyła się życiem i brała je garściami? Czy starania o dziecko pochłonęły mnie całą? Gdzie się podziałam ja i moja seksualność? I jak ją z powrotem odnaleźć? Jak w tym wszystkim odnaleźć siebie? Zadaję sobie te pytania prawie codziennie: jak wyrwać się z tego obłędu jakim jest staranie się o dziecko?
Lekarz zaproponował mi badanie HSG. Zapoznałam się z procedurą tego badania jak i z wrażeniami, kobiet które je miały. Ból przy wstrzykiwaniu kontrastu podobno rozrywa od środka, pochwa rozszerzana jest do granic możliwości, jak gumowa dziura, z którą można zrobić wszystko. Czy warto na własne życzenie poddawać się takim torturom, i takiemu obnażeniu wnętrza swojej intymności? Nie wyobrażam sobie, jak można metalowe przyrządy zaczepiać o delikatne ciałko mojej pochwy, rozciągnąć ją, zrobić z niej wielką czarną dziurę i wlać tam coś, i nie wyobrażam sobie bólu, który mam znosić właśnie po to, by zostać matką. Pytanie jeszcze na jakiego lekarza się trafi, bo w polskich szpitalach wszystko jest możliwe, można wpaść równie dobrze i na rzeźnika, który potraktuje moją pochwę tak, że rozciągnięta pewnie nie wróci do swoich słodkich rozmiarów…
Jak w całym tym bólu – fizycznym i psychicznym odnaleźć z powrotem siebie? Czy JA zaginęłam pod priorytetem mojego instynktu? Przecież ten instynkt nie wynika z mojej macicy – tam przecież rodzi się życie – ale z mojego mózgu. A jeśli to w macicy zaczyna się życie, to może i moje JA zostało tam gdzieś na dnie zakopane pod stertą niespełnionych pragnień? Czy żeby siebie odzyskać wystarczy przestać się starać? Te i inne pytania pozostają dla mnie wciąż bez odpowiedzi….