Obejrzałam te filmy i zaczęłam się zastanawiać – co takiego w nas tkwi, że ojciec nie wierzy córce? Że wstawia się za sześcioma gwałcicielami, którzy torturowali ją całą noc i zostawili półżywą?
Kilka dni temu zachciało mi się oglądać film. I obejrzałam „Córkę generała” z Johnem Travoltą. A potem „Czas zabijania”. Co łączy te dwa filmy? Temat gwałtu. W „Czasie zabijania” dwóch pijanych mężczyzn gwałci 10-letnią dziewczynkę. Gwałci i prawie zabija. Jej ojciec zastrzeli ich, gdy będą wchodzić na rozprawę i w zasadzie tutaj rozpocznie się akcja filmu. W „Córce generała” sześciu studentów akademii wojskowej w ciągu nocnych ćwiczeń gwałci inną studentkę. Dziewczyna przeżywa, ale tylko fizycznie.Chce dochodzić sprawiedliwości, ale jej ojciec, wysoko postawiony wojskowy, namawia ją, aby zapomniała o wszystkim, bo przecież znalezienie gwałcicieli i tak nic nie da; a nawet jeśli coś im zrobią, to w akademii wybuchnie skandal, który zaszkodzi innym kobietom przyjmowanym do wojska. Kobieta, pracując w wojsku, przez kolejne lata próbuje dotrzeć do ojca tak, aby w końcu zrozumiał i uznał jej krzywdę, bo to reakcja ojca zabija w niej życie.
Obejrzałam te filmy i zaczęłam się zastanawiać – co takiego w nas tkwi, że ojciec nie wierzy córce? Że wstawia się za sześcioma gwałcicielami, którzy torturowali ją całą noc i zostawili półżywą? Co powoduje mężczyznami, którzy są w stanie zamęczyć swoją koleżankę z roku? Albo zgwałcić 10-letnie dziecko?
Przypomniały mi się jedne z zajęć Kursu samoświadomości seksualnej, na którym zajmowaliśmy się podobnymi tematami. Tym razem nie były to rozważania w oparciu o scenariusze filmowe, tylko rzeczywistość.
Zanim doszłam do jakichkolwiek wniosków, zobaczyłam wiadomość, która mną wstrząsnęła. 26-letnia kobieta – teraz, w Polsce! – gwałcona przez 10 dni przez 3 mężczyzn w Łodzi. Uciekła im, przeszła 3 operacje, ale i tak zmarła.
Co może zrobić mężczyzna, który znajdzie się w pobliżu albo w tej grupie potencjalnych gwałcicieli? Co może im powiedzieć, co może zrobić, żeby ją ochronić?
Przypomniałam sobie książkę Starhawk i podobną scenę z koszar. Ale tak naprawdę nie znalazłam tutaj dobrego rozwiązania.
[Starhawk, Piąty święty żywioł, Poznań 2001, s. 485-487.]
Nie mam żadnych odpowiedzi. Mam tylko pytania.
Czy chodzi o to, aby w końcu dotarło do naszej zbiorowej świadomości, że gwałt to nie seks, tylko tortury i zbrodnia? Czy chodzi o to, aby sędziowie i sędziny zrozumieli, że wyroki w zawiasach to potwierdzenie tego, że „tak naprawdę nic się nie stało”? Że dopóki wspólnie nie uznamy krzywdy gwałconych osób, to się wciąż będzie powtarzać?
W internecie właśnie trwa „analiza”, czy kobieta, która daje się zaprosić na imprezę nieznajomym, jest normalna, czy może niespełna rozumu, głupia i „sama chciała”. Myślę, że wszystkie te rozważania, czy naiwna, czy zbyt ufna, biorą się stąd, że
trudno jest myśleć i czuć to, co przeżyła przez 10 dni gwałcona, torturowana kobieta. Więc trzeba uciec od uczuć, bólu i współczucia w umysłową analizę.
Piszę to, a za chwilę zajmę się czymś innym. Przeraża mnie myślenie o tym, co ta kobieta musiała przeżyć. Nie chcę tego wiedzieć. Nie chcę o tym myśleć. Uciekam od tematu. Boję się. Jestem przerażona.
Kończę pisać ten artykuł i widzę informację o kolejnym gwałcie: brutalny gwałt na Polce.