Naszą seksualność kształtują doświadczenia i wspomnienia z dzieciństwa. Prawdopodobnie nauczono nas, że seks jest wstydliwy, zły, brudny, grzeszny i zakazany. Wiele dzieci i dorastających młodych osób zostało seksualnie wykorzystanych przez dorosłych.
W rodzinach nie rozmawia się otwarcie o seksie, nie szanuje granic i nie dostrzega potrzeb dzieci. Kiedy dorastamy, a nasze ciała się zmieniają i stają się dla nas tajemnicą, odbieramy te zmiany jako przerażające. Narażone na wpływ mediów postrzegamy siebie przez pryzmat obowiązujących modeli atrakcyjności.
Przez te wszystkie oddziaływania wiele z nas traci szacunek do indywidualnego wymiaru naszych ciał – ich kształtów, zapachów, odruchów i zmysłowych reakcji. Często czujemy się z tym wszystkim samotne, odizolowane, niedopasowane, dziwne. Oczekując pomocy od najbliższych nam kobiet – naszych matek – nie dostajemy jej, gdyż one same często źle się czują ze swoją kobiecością. Potrzebujemy czasu – często kilku lub nawet kilkudziesięciu lat – i pozytywnych doświadczeń, aby pozbyć się tych negatywnych odczuć. Potem, jako matki, staramy się nauczyć swoje córki lepszego stosunku do ciała i seksualności, choć często tak trudno przekroczyć dziedzictwo naszego wychowania.
<<Pewnego dnia kąpałam się z moją trzyletnią córeczką. Leżałam w wannie, a ona siedziała między moimi nogami. „Mamo, nie masz fiutka” – stwierdziła moja córka. „To prawda” – odparłam – „mężczyźni mają penisy, a kobiety łechtaczki”. Zapadła cisza. „A gdzie masz łechtaczkę, mamusiu?” – zapytała. No dobrze, i co teraz? Co mam robić – przyznaję, że spanikowałam. Wzięłam głęboki oddech, pomyślałam, że nie chcę się zaczerwienić, rozchyliłam wargi płciowe i pokazałam jej łechtaczkę. Nie było tak strasznie.
„Chcesz zobaczyć swoją?” – zapytałam. „Tak” – odpowiedziała. Nie było dla niej wcale takie proste zobaczyć swoją małą łechtaczkę spod fałd brzuszka. Moja córka zaczęła się śmiać, kiedy delikatnie dotknęłam jej łechtaczki – „Tutaj”.>>
W Polsce bardzo niewiele matek potrafi rozmawiać ze swoimi dorastającymi córkami na temat seksualności i życia seksualnego. Nic dziwnego – jako nastolatki same często nie doświadczyły takiego kontaktu ze swoimi matkami. Jeśli czują bliskość ze swoim dzieckiem, mogą nie wiedzieć, jak rozmawiać, są pełne obaw, czy nie powiedzą „za dużo” i czy będą umiały odpowiedzieć na wszystkie pytania. Dlatego też rozmowy dotyczące seksu, jeśli już się pojawiają, obracają się wokół miesiączki i higieny. To bardzo ważne tematy, ale są i inne, równie ważne.
Dziewczynki potrzebują wsparcia i akceptacji dla ich zmieniającego się ciała. Gdy nie zrozumieją tych przemian, trudno będzie im je zaakceptować. Wtedy rodzą się kompleksy i zahamowania. Inny ważny temat to poczucie własnej wartości, w którego kształtowaniu tak wielką rolę odgrywają najbliższe osoby, zwłaszcza matki czy starsze siostry. I tak naprawdę nie liczy się to, czy posiadamy fachową wiedzę z zakresu biologii czy seksuologii. Ważne jest, czy uświadomimy naszym córkom, że posiadają siłę, że są mocne. Do tego potrzebna jest miłość oraz umiejętność jej okazywania.
Dzięki własnemu rozwojowi, lekturom i rozmowom z przyjaciółkami i partnerami niektóre kobiety są w stanie przekazać swoim córkom pozytywny stosunek do ich ciał i do seksualności. I nie powinny się tego bać. To może być nowe, fascynujące doświadczenie. Przecież nasze „dojrzewanie” seksualne nigdy się nie kończy.
Cytowany fragment pochodzi z książki „Nasze ciała, nasze życie”. Książka „Nasze ciała, nasze życie” jest dostępna w księgarniach w całej Polsce. Może także zostać zamówiona w biurze wydawcy: Fundacja Współpracy Kobiet NEWW-Polska, ul. Miszewskiego 17/100, 80-239 Gdańsk, Polska
Dobrze napisane ekstra 😉