W babskim gronie łatwo mówić o seksie, o własnych doświadczeniach. Często wyolbrzymiamy ich ilość, by poczuć się ”lepsze”, ”rozchwytywane”, ”doświadczone”. Ile razy przyrównywałyście wielkości penisów obecnych i byłych partnerów, wymieniałyście się poglądami? Temat goni temat, każdy wątek przechodzi w kilka kolejnych.
Więc dlaczego tak trudno przychodzi rozmowa o własnej seksualności z partnerem/partnerką? I dlaczego tak często „nie mam ochoty” jest odbierane nie jako zwykły brak ochoty, ale jako „już mnie nie podniecasz, nie chcę Twojej bliskości”?
Często dopasowanie temperamentów może być trudne. Problem leży w zrozumieniu potrzeb drugiej osoby.
Czasem to zwykłe „nie mam ochoty” ma głębsze podłoże, niż tylko gorszy dzień w pracy, czy głowa, która boli od słońca? Sama wiem, jak mój jednorazowy brak ochoty przerodził się w bardzo sporadyczną ochotę… Potrzeby zaczęły zanikać, właściwie niezauważalnie. Dopiero po kilku miesiącach partnerka zapytała mnie, co tak na prawdę się dzieje, dlaczego z osoby z ogromnym apetytem na seks nagle stałam się tak zamknięta. Powoli próbowałyśmy dojść do tego, co się wydarzyło, co tak wpłynęło na mój temperament.
Odpowiedzią okazały się leki. Odstawione już kilka miesięcy wcześniej, a efekty pojawiły się z opóźnieniem. Zaczęły się kłopoty z nawilżeniem, suchość. Dotyk, zamiast przyjemność, sprawiał dyskomfort i ból. Ciężko było mi to wytłumaczyć, niejednokrotnie pojawiały się spięcia, że to nie ból, a niechęć. Nie wpływało to pozytywnie…
Jednak udało się to zmienić. Niepotrzebne było leczenie; otwartość w końcu dała efekty. Długie rozmowy, potrzeba delikatności, dłuższej niż kiedyś gry wstępnej… Jeszcze nie jest idealnie, bo ciężko przełamać strach przed bólem, ale dążymy do tego. I co najważniejsze – dążymy do tego razem.
Wniosek z tego jest krótki – zanim seks, to poznanie. Czy to będzie pierwszy raz, czy kolejny… Zrozumienie jest konieczne.
Tekst ukazał sie w ramach konkursu Orgazmy dla dwojga.