26 sierpnia 2010 r. w Sejmie odbyło się wysłuchanie obywatelskie na temat migracji aborcyjnej Polek. Wysłuchanie zorganizowano dzięki inicjatywie posła Marka Balickiego (niezrzeszony) i przewodniczącej Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, Wandy Nowickiej.
Witając zebranych, Marek Balicki podkreślił, że obowiązująca od 1993 roku ustawa jest nieskuteczna. Ustawa regulująca dostęp do aborcji jest – mówił Balicki – najlepszą ilustracją problemu braku świeckości państwa i tego, że państwo przy tworzeniu prawa kieruje się przesłankami religijnymi, podczas gdy powinno zachować bezstronność i uznać pluralizm światopoglądu oraz wyznania i tworzyć prawo na podstawie wartości akceptowalnych dla wszystkich. Podkreślił, że ustawa najbardziej godzi w kobiety, naruszając ich prawo do wolnego wyboru odnośnie prokreacji.
Obowiązująca od 1993 r. ustawa dopuszcza aborcję tylko, jeśli ciąża zagraża życiu lub zdrowiu kobiety, gdy płód jest uszkodzony lub gdy ciąża jest wynikiem przestępstwa. To jednak tylko teoria. Legalnych aborcji jest w Polsce zaledwie kilkaset rocznie, bo lekarze często odmawiają kobietom prawa do zabiegu posiłkując się klauzulą sumienia.
Nierzetelne raporty rządowe
Jak wynika z raportu Ministerstwa Zdrowia, w 2008 r. zarejestrowano 499 aborcji. Przyczyną 32 zabiegów było zagrożenie zdrowia lub życia kobiety, a 467 przeprowadzono,gdyż badanie prenatalne wskazało na duże prawdopodobieństwo nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej życiu. Fakt, że oficjalne sprawozdanie nie odnotowuje żadnego przypadku przerwania ciąży, która byłaby wynikiem czynu zabronionego, kwestionuje wiarygodność raportu. Pamiętamy, że latem 2008 Polską wstrząsnęła historia nastoletniej Agaty z Lublina, której po wielu przejściach udało się przeprowadzić aborcję właśnie dlatego, że jej ciąża była wynikiem czynu zabronionego. Dlaczego jej przypadek nie trafił do oficjalnego ministerialnego raportu?
Skąd się wzięła turystyka aborcyjna?
Brak rzetelnych danych to tylko jeden z wielu problemów. Restrykcyjna ustawa doprowadziła do rozwoju podziemia aborcyjnego. Z szacunków Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny wynika, że rzeczywista liczba aborcji wynosi 80-200 tysięcy rocznie, z czego 30-40 tysięcy mogą stanowić zabiegi przeprowadzane za granicą. Szacunki Federacji dowodzą, że restrykcyjna ustawa nie ogranicza liczby aborcji, ale generuje nowe problemy. Jednym z nich jest właśnie tak zwana turystyka, albo migracja, aborcyjna.
Właśnie migracja aborcyjna była głównym tematem czwartkowego spotkania. Wśród zaproszonych gości znaleźli się przedstawiciele organizacji i klinik zajmujących się świadczeniem usług aborcyjnych z Wielkiej Brytanii, Holandii, Niemiec i Austrii.
Doktor Janusz Rudziński, ginekolog, szef oddziału kliniki w Prenzlau w Niemczech, podkreślił, że żadna kobieta nie poddaje się zabiegowi aborcji dla przyjemności. Do kliniki w Prenzlau przyjeżdżają na przykład Polki, których płód jest uszkodzony, np. chorobą genetyczną, i mają prawo do legalnej aborcji w kraju. Boją się jednak stygmatyzacji, często mają też trudności ze znalezieniem lekarza, który podjąłby się zabiegu w Polsce. W 2009 r. zabiegowi przerwania ciąży w klinice w Prenzlau poddało się 350 Polek. W tym roku już ponad 400 i – jak szacuje dr Rudziński – ta liczba wzrośnie do 600. Rudziński podkreślił, że pacjentki poddające się zabiegowi w jego klinice mają dobra wiedzę na temat antykoncepcji.
Zdaniem lekarzy i lekarek
W podobnym tonie wypowiadał się dr Christian Fiala, dyrektor Kliniki Antykoncepcji i aborcji Gynmed Clinic w Wiedniu i Salzburgu, z której usług korzysta około 200 Polek rocznie. Doktor Fiala podkreślił, że kobiety są płodne przeciętnie przez 35 lat. – Nam, mężczyznom trudno zrozumieć, jak trudno jest się właściwie przez cały ten czas zabezpieczyć. Wiemy, jak trudno jest jeździć bezwypadkowo samochodem przez 35 lat, więc możemy zrozumieć, jak trudno przez 35 lat bezwypadkowo stosować antykoncepcję – mówił. Doktor Fiala podkreślił, że aborcja jest najczęściej wykonywanym zabiegiem chirurgicznym w ginekologii i położnictwie, niezależnie od tego, czy jest legalna czy nie. Delegalizacja aborcji prowadzi do powstania podziemia, natomiast wcale nie wpływa pozytywnie na liczbę urodzeń, bo dzieci rodzą się zazwyczaj z ciąż chcianych. Także w Polsce zdelegalizowanie aborcji nie przyczyniło się do wzrostu urodzeń. Fiala zwrócił uwagę, że najniższa liczba aborcji jest w tych krajach, gdzie powszechne są antykoncepcja i edukacja seksualna.
Doktor Olga Loeber z holenderskiej kliniki Mildred Rutgers Huis przedstawiła ostatnie przypadki polskich pacjentek, m.in. niesłyszącej 20-latki, która ma już jedno dziecko i boi się, że nie poradzi sobie z następnym, a także 22-letniej ofiary gwałtu. Do tej kliniki przyjeżdża 80-100 obywatelek Polski rocznie.
Ann Furedi z brytyjskiej organizacji BPAS komentowała niedawne doniesienia międzynarodowej prasy na temat exodusu aborcyjnego Polek na wyspy. Mimo że poddanie się zabiegowi w prywatnej brytyjskiej klinice jest raczej kosztowne, Polki znalazły sposób, aby obejść to utrudnienie: uzyskanie numeru ubezpieczenia zdrowotnego umożliwia skorzystanie z bezpłatnego zabiegu. Ann Furedi dodała, że podlegające BPAS szpitale były w przeszłości inwigilowane przez polskie organy ścigania, podkreśliła jednak, że szpitale nie udzielają żadnych informacji na temat pacjentek korzystających z ich usług.
Poseł Balicki zwrócił uwagę na fakt, że na bezpieczne i legalne zabiegi w prywatnych klinikach europejskich mogą sobie pozwolić tylko osoby dobrze sytuowane. Aborcja kosztuje od 280 euro w Holandii do nawet 1,2 tysięcy funtów w Wielkiej Brytanii. Przeciętna stawka – 400 euro – to i tak mniej niż cena nielegalnego zabiegu w Polsce (5-10 tys. zł).
Panelistki i paneliści jednogłośnie podkreślali, że migracja aborcyjna nie jest rozwiązaniem i fakt, że Polki nie mają prawa do wyboru, godzi w międzynarodowe konwencje na temat praw człowieka i jest złamaniem rezolucji Rady Europy (numer 1607) w sprawie dostępu do bezpiecznego i legalnego przerywania ciąży. Porównując regulacje dotyczące aborcji w różnych krajach, uczestniczki i uczestnicy panelu podkreślali, że prawo kobiet do wyboru należy do uniwersalnych praw człowieka i relacjonowali przykłady katastrofalnych konsekwencji kryminalizacji aborcji w różnych krajach. Zastanawiano się nad przykładem Kanady, gdzie nie ma oddzielnej ustawy regulującej dostęp do aborcji, która jest traktowana na równi z innymi procedurami medycznymi. Były minister zdrowia Marek Balicki skrytykował powszechną w Polsce wąską interpretację klauzuli o “zagrożeniu zdrowia i życia” i stwierdził, że gdyby polscy lekarze postępowali tak jak brytyjscy, aborcja byłaby w Polsce dostępna. Balicki podkreślił konieczność zmiany obecnego prawa, bo obowiązujące przepisy są nieskuteczne. Temat nie jest zamknięty, on jest otwarty i ta ustawa musi zostać zmieniona – konkludowała przewodnicząca Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny Wanda Nowicka.
Wszystkie zdjęcia są autorstwa Marty Szostak
Artyuły, które ukazały się w innych serwisach po wysłuchaniu: Polskie aborcje w klinikach całej Europy, Dlaczego państwo robi to swoim kobietom?, Aborcja to wyraz szacunku dla decyzji kobiety.