Dziś każdy może nakręcić porno, ale bez artyzmu, bez wizji – mówi z żalem Riccardo Schicchi, właściciel agencji Diva Futura, która łącząc działalność artystyczną z erotyczną i pornograficzną, dążyła do wolności seksualnej we Włoszech. I trochę o tym ten film jest. O końcu porno jako narzędzia proseksualnej przemiany społecznej i pójściu w masówkę ostatecznie niszczącą seksualność – zarówno aktorów, jak i oglądających.
Riccardo kocha kobiety, seks i erotykę. Wraz z bliskimi tworzy wręcz rodzinę-pornokolektyw, który nie tylko kręci filmy, ale i realizuje misję oswajania mas z seksualnością. Rzecz dzieje się we Włoszech na przełomie lat 80. i 90. a aktorki z pornoagencji Diva Futura nie tylko grają w filmach, ale też mają ambicje polityczne, artystyczne, dziennikarskie, filmowe. Mają apetyt na rewolucję seksualną i zmianę świata dzięki miłości.

Kręcimy pornola, ale w latach 80.
Fabuła przenosi nas 30-40 lat wstecz. Pornografia istnieje, ale nie jest bezpłatną masówką dostępną dla wszystkich przez internet. Konkurencja jest mniejsza, ambicje twórców większe. Świat erotyki i porno nie jest zepchnięty do jedynie sfery prywatnej, do ukradkowej masturbacji przy losowym filmie z telefonu. Najsłynniejsze aktorki z agencji Diva Futura są gwiazdami popkultury. Są na plakatach, w radiu, telewizji, kinie, interesuje się nimi prasa, są osobami znanymi – nie tylko z tego, że grają w filmach dla dorosłych, ale także ze swojej działalności poza pornograficznej. Moana Pozzi wcześniej była prezenterką w telewizji dla dzieci, grała w komediach, pracowała jako modelka. Ilona Staller prowadziła program radiowy, była modelką, grała w filmach, śpiewała. Obie nie trafiły z pornografii do popkultury, tylko z popkultury do pornografii. W 1992 roku założyły też polityczną Partię Miłości (Partito dell’Amore). Z takim zapleczem i ideami można było zmieniać świat, a nie tylko zarabiać pieniądze na taśmowej produkcji filmów.

Diva Futura chciała robić etyczne porno
Zresztą, produkcja firmy Diva Futura nie była taśmowa. A Riccardo Schicchi stawiał nie tylko na jakość filmów, ale i komfort zespołu. W filmie dostajemy kilka scen, w których odsyła za młode dziewczyny do domu, do nauki, martwi się o młodą aktorkę, której pornodebiut odbył się w filmie, w którym została nadużyta na planie. Schicchi nie chce wypuszczać na rynek filmów, na których kobiety krzyczą z bólu, odraża go pomysł, że miałby produkować porno pełne przemocy, ze złością mówi o tym, że nie będzie sprzedawał filmów, w których ktoś wpycha głowę kobiety do sedesu, i nawet jeśli widownia chce oglądać takie treści, on nie będzie ich tworzył.
Pokazany jest jako człowiek, który nie chce wykorzystywać innych, nawet jeśli miałby na tym zarobić, nie chce też wykorzystywać seksualności jako takiej, bo to, co robi, robi aby seksualność wyzwolić z więzów kultury, ale nie po to, aby ją niszczyć.
“Diva Futura” to nowy film o starym świecie. Jeśli zestawimy go np. z filmem “Przyjemność” (Pleasure) sprzed kilku lat, w którym główna bohaterka, młoda Szwedka, marzy o karierze “gwiazdy” porno i w tym celu wyjeżdża do Kalifornii, możemy zobaczyć, jak ogromna przepaść dzieli te dwa przedstawione światy. Reżyserka Ninja Thyberg w “Przyjemności” pokazała brzydki, brudny świat, ohydne dzielnice Los Angeles, tandetne stroje; biedę i desperację ludzi związanych z przemysłem porno, szczególnie młodych dziewczyn, które mają wielkie marzenia i wielkie złudzenia, a ostatecznie za marne dolary są molestowane, maltretowane i gwałcone na planach “filmowych”.
„Diva Futura” to zaś film błyszczący brokatem, kolorami i cekinami. Ujęcia są piękne, świat przedstawiony pełen barw, życia i energii. Nawet napisy, które pojawiają się na ekranie, są złote i błyszczące. Nasze bohaterki – od recepcjonistki Debory aż po gwiazdy takie jak Moana i Cicciolina – są niezależne, wolne, mają swoją podmiotowość i godność. Nikt ich nie molestuje i nie wpycha na siłę penisów do gardła. Słowem – porno-utopia.

Cały ten blask niknie, gdy jedna z aktorek trafia na plan porno masówki na Węgrzech. Tam nie ma artyzmu i delikatności, jest szantaż i wykorzystanie. Ale to już nie agencja Diva Futura lat 80., ale prawdziwy przemysł filmowy naszych czasów, bo scena rozgrywa się gdzieś na przełomie lat 90. i 2000. Tam też możemy zobaczyć typowy dialog między dwoma dziewczynami. Jedna czuje się zgwałcona i chce uciec, dlatego też przerywa nagrywanie sceny, druga mówi coś w stylu “Rozumiem, jak się czujesz, ale jeśli nie skończysz tej sceny, nikt z nas nie dostanie za nią pieniędzy”. Wszyscy, którzy oglądali jakikolwiek dokument o współczesnym przemyśle porno, znają to zdanie.
Czy Diva Futura to dobry film? Recenzja
Jak widzicie, wszystko to, co powyżej, to nie jest recenzja. To jest tło. Coś, co potrzebujemy wiedzieć, aby połapać się w fabule, bo „Diva Futura” wygląda bardziej na film wspominkowy dla grona wtajemnicznonych, pełen anegdot i wyrwanych w kontekstu historii, niż spójną opowieść. Pełno tu przeskoków czasowych, niby-rozdziałów, ogólnie odniosłam wrażenie chaosu. Na szybko próbowałam sobie przypomnieć to, co 25 lat temu czytałam o Cicciolinie i jej pracy w Radio Luna czy parlamencie itp. Jej spójnej historii w tym filmie nie dostaniemy. Coś miga w tle. Podobnie jest z Moaną, widzimy, że kandyduje na urząd burmistrza, ma ambicje polityczne, ale wszystko to jest krótkie, urywkowe i niepogłębione.

„Diva Futura” może się podobać przez swój nastrój, kolory, komediowy charakter i „kontrowersyjną” tematykę, ale dla osób, które nic nie wiedzą o Ilonie Staller czy Moanie Pozzi, które nie znają tej włoskiej odsłony rewolucji seksualnej, którą próbowano przeprowadzić za pomocą popularyzacji etycznego i artystycznego porno, zrozumienie fabuły może być trudne.
Ten film jest reklamowany jako film od kobiet dla kobiet. I opowiadający o kobietach silnych, wyzwolonych. Nie wątpię, że Cicciolina i Moana Pozzi takie były. Ale nie dowiaduję się tego z filmu, tylko raczej z tego, co sama pamiętam i co doczytuję na Wikipedii. Może dlatego, że główną publicznością miała być ta włoska, która coś jeszcze pamięta sprzed lat? A może dlatego, że to film na postawie książki Debory Attanasio, która pracowała w tej agencji jako sekretarka?

Tak samo linia narracyjna nie jest poprowadzona przez kobietę, tylko przez mężczyznę – Schicchiego, którego losy od dzieciństwa aż do śmierci spajają poszatkowaną fabułę. Żałuję, że ta fabuła nie była skupiona bardziej na dwóch gwiazdach Divy Futury – Moanie i Cicciolinie, bo najciekawsze dla mnie były ich losy i decyzje. Dlaczego weszły do pornografii, skoro mogły rozwijać się w innych branżach? Co nimi powodowało? Co więcej mogłyby powiedzieć, oprócz tego, że „kochają seks”? Jakie poglądy polityczne miały? Dlaczego wolność seksualna była dla nich tak ważna i dlaczego chciały wejść z nią do polityki? Chciały to zrobić na serio czy był to tylko heppenig, aby zyskać większy rozgłos? Widzę tutaj zmarnowany potencjał i niekoniecznie film „od kobiet dla kobiet”. Raczej film dość hermetyczny, dla „starszych Włochów”, albo lekką komedyjkę o upadku porno z poszarpaną fabułą. Albo, jak pisałam wcześniej, film wspominkowy, laurkę i epitafium dla nie istniejącej już agencji porno.
Na polskim zwiastunie jest też napisane: „To nie jest film dla facetów” – i znów nie wiem, dlaczego. Dlatego, że faceci chcą oglądać… co? Nie mogą zobaczyć komedyjki o aktorkach porno i polityczkach? Dlatego, że nie zidentyfikują się z głównym bohaterem, fotografem, który robi porno, lubi seks i szanuje kobiety? Byłby dla mężczyzn, gdyby Schicchi był bezwzględnym człowiekiem, robiącym pieniądze za wszelką cenę, kosztem swoich przyjaciółek i aktorek? Czy może gdyby w filmie było mniej cekinów i kwiecistych wianków, a więcej golizny? Czy gdyby litery nie były złote, ale czarne lub we wzór moro? Nie sądzę, żeby ktoś mi to wyjaśnił, wiem tylko, że marketing używa takich chwytów, zapominając o tym, jak mocno społeczeństwo jest ostatnio spolaryzowane we względu na płeć. Jeśli ktoś tego nie zauważył, serdecznie polecam obejrzeć serial „Dojrzewanie” na netfliksie. Całość ma 4 godziny, ale można o tym serialu rozmyślać i rozmawiać przez 4 tygodnie, a i tak temat nie zostanie wyczerpany.
Diva Futura, reż. Julia Louise Steigerwalt, 2024.
Ilona Staller dzisiaj. Co teraz robi była polityczka i aktorka porno Cicciolina?
Na koniec przenieśmy się ze świata filmu do rzeczywistości. Zobaczmy jedną z bohaterek filmu po latach. Ilona Staller (Cicciolina) żałuje, że nie została ministrą do spraw miłości we włoskim (lub węgierskich) parlamencie, o czym mówi w wywiadzie dla polskiej telewizji w 2019 roku. Kilka lat temu ukazał się też film dokumentalny o Cicciolinie pt. Matka chrzestna skandalu. Gdy byłam nastolatką w gminnej bibliotece znalazłam książkę o życiu i pracy Ciccioliny, chyba ona była jej autorką, bo prawdopodobnie były to jej „Wyznania”. Napisała też kolejne książki.