Turyści odwiedzający dziś ruiny Pompejów mogą bez trudu kupić albumy przedstawiające „Pompeje dla dorosłych”, choć jeszcze przed kilkudziesięciu laty do niektórych domów pompejańskich nie wpuszczano pań ze względu na tematykę zdobiących ściany malowideł. W Grecji kupić można pocztówki z fotografiami antycznych naczyń czerwonofigurowych ozdobionych scenami erotycznymi, malowanymi tą samą subtelną kreską, co znane powszechnie arcydzieła ceramiki greckiej przedstawiające „poważne” sceny mitologiczne. Są to wszystko mniej znane, a czasem wstydliwie przemilczane aspekty kultury antycznej, bez których jednak jej obraz pozostaje niepełny.
Należy do nich także Priap — bóg wygnany ze szkolnych podręczników mitologii, a to z powodu wielkiego członka będącego jego główną cechą. W starożytnym świecie pogańskim, w którym ciało było czymś naturalnym (jego grzeszność to wynalazek późniejszy), Priap nie był jedynym bóstwem fallicznym.
W Grecji wystarczy wspomnieć Hermesa, który był nie tylko opiekunem kupców, złodziei i wędrowców, ale i bogiem płodności. Przedstawiano go w postaci herm — posągów w kształcie słupa z brodatą głową, na których umieszczano także członek w stanie erekcji. Hermy ustawiano wzdłuż dróg i na skrzyżowaniach, przy granicach, przy bramach i w palestrach. Hiparch władający Atenami w VI wieku p.n.e., umieścił je wzdłuż dróg prowadzących do miasta, polecając wyryć na nich maksymy o treści moralnej, co, jak widać, nie słało w sprzeczności z formą monumentów.
Domy rzymskie były często zdobione fallusami ze złota, srebra, brązu i drewna w formie statuetek, lampek i dzwonków, mających niekiedy groteskowo wymyślną formę fantastycznych zwierzątek. Mężczyźni, kobiety i dzieci nosiły przy sobie amulety w formie fallusa, który pełnił funkcję apotropaiczną — miał zabezpieczać przeciw złemu spojrzeniu i przynosić szczęście. Podobny apotropajon znajdował się nawet pod rydwanem zwycięskiego wodza odbywającego pochód triumfalny, podczas którego żołnierze śpiewali o triumfatorze sprośne piosenki mające odwrócić od niego zazdrość bogów. Płaskorzeźba z fallusem opatrzona napisem Hic habitat felicitas (Tu mieszka szczęście) znajdowała się również na pompejańskim domu publicznym. W antycznym świecie śródziemnomorskim, znającym ponadto różne lokalne bóstwa falliczne, bóg taki jak Priap z pewnością więc nie szokował nikogo swoim wyglądem.
Ojczyzną Priapa było miasto Lampsakos na południowym wybrzeżu Hellespontu, gdzie był on początkowo lokalnym bóstwem. Wśród bogów wymienianych przez Hezjoda nie ma Priapa. Późniejszy mit w swej najbardziej rozpowszechnionej wersji głosi, że Priap był synem Afrodyty i Dionizosa. Hera, zawsze nieprzychylnie nastawiona do bogini miłości, sprawiła, że dziecko urodziło się brzydkie i z ogromnym członkiem. Chłopiec dorastał w Lampsakos, miejscu swego urodzenia, opuszczony przez matkę. Kiedy osiągnął dojrzałość, zaczął wzbudzać żywe zainteresowanie wśród mieszkanek miasta swymi szczególnymi cechami. Nawet jego brzydota przeszkadzała Lampsacenkom licznie odwiedzającym boga. W końcu zdesperowani mężowie, wbrew woli kobiet, postanowili wygnać z miasta bożka, który narażał ich honor. Rozwścieczone czcicielki wśród modłów rzucały na nich przekleństwa, których skutkiem była epidemia wstydliwej choroby szerząca się wśród mężczyzn. Ci wyprawili posła do wyroczni Dodone, aby dowiedział się, jak położyć kres nieszczęściu. Odpowiedź brzmiała: należy sprowadzić z powrotem do ojczyzny wygnanego Priapa. Choć wbrew woli, Lampsaceńczycy zastosowali się do polecenia wyroczni, uznając, że obcowanie ich kobiet z bogiem nie stanowi dla nich hańby, a jest wyrazem pobożności przynoszącym ich domom błogosławieństwo i pomyślność.
Cyt. za: Priapea, tł. Jerzy Ciechanowicz, Warszawa 1998, s. 5-7.