Karmienie piersią przybliża Cię do orgazmu czy raczej do depresji? Bo może być i tak, i tak. I wszystko z Tobą w porządku!
I o ile jedna z moich znajomych mówi, że najlepsze orgazmy miała, jak karmiła, to inne kobiety zamiast szczęścia i radości, podczas karmienia dzieci doświadczają uczucia przygnębienia i beznadziei albo innych mało przyjemnych sensacji:
„W pierwszych miesiącach karmienia piersią miałam dziwne uczucie, jakby ktoś lub coś dosłownie wysysało ze mnie życie, byłam bliska omdlenia.”
„Mam uczucie totalnej depresji – aż mnie zbierało na wymioty.”
„Już w szpitalu się zaczęło. W ogóle moja kondycja po porodzie była marna. Płakałam i czułam ogromną niechęć zajmowania się synkiem. Karmienie to była trauma i nikt nie mógł mi pomóc.”
„Wmawiałam sobie, że karmienie to przyjemność, ale wcale tak nie było. Za każdym razem było mi niedobrze. Miałam odruchy wymiotne. […] Poza tym odczuwałam ogromny ból kanalików. Czułam, jakby ktoś wbijał mi drut w piersi, wiązał za żebra i ciągnął.”
„Kiedy córka chwytała za sutek, miałam ochotę zerwać się, biegać, wrzeszczeć…”
„Pierwsze kilka miesięcy było koszmarem, mdłości podczas wypływu mleka, zawroty głowy, nudności.”*
Okazuje się, że wszystkiemu winne są hormony… To, co opisują niektóre z kobiet, ma swoją nazwę. D-MER. A na blogu mataja.pl możemy przeczytać:
D-MER to pojawiające się bezpośrednio przed wypływem pokarmu negatywne emocje i odczucia (strach, rozdrażnienie, uczucie pustki, ściskania w żołądku, przed oczyma pojawiają się straszne obrazy itp.). Stan ten utrzymuje się od 30 sekund do 2 minut. Dysforia może wiązać się tylko z pierwszym wypływem lub też ze wszystkimi wypływami mleka w danym karmieniu. Negatywne doznania pojawiają się także podczas odciągania lub spontanicznego wypływu pokarmu. Poza tymi epizodami kobieta czuje się dobrze zarówno fizycznie jak i psychicznie.
Podłoża D-MER upatruje się w gwałtownym spadku poziomu dopaminy w momencie wypływu mleka. Dopamina to taki neuroprzekaźnik (przenosi sygnały pomiędzy komórkami nerwowymi), który przyczynia się m.in. do odczuwania przyjemności. Cała reszta to już chemia karmienia – dopamina działa hamująco wobec prolaktyny (hormonu odpowiedzialnego za produkcję mleka), w związku z tym aby mleko mogło się produkować poziom dopaminy musi na chwilę spaść. Znakomita większość karmiących tego spadku nie zauważy, niemniej u kobiet z D-MER jest on na tyle silny i gwałtowny, że kobieta odczuwa go jako nagłe uderzenie fali negatywnych emocji.
Innymi słowy D-MER ma podłoże hormonalne, fizjologiczne, a nie jak sądzi większość kobiet – psychiczne. Zresztą w nomenklaturze angielskiej określa go słowo reflex, czyli odruch. I tak samo jak nie możemy nic poradzić na odruch źreniczny (zwężanie pod wpływem światła) czy kolanowy (wymach nogą po tym uderzeniu młoteczkiem w kolano), tak samo karmiąca z D-MER nie może nic poradzić na pojawianie się dysforii. Ta świadomość istotnie poprawia komfort życia (i karmienia) wielu kobiet, bowiem zwykle przed diagnozą upatrują one źródła swoich problemów w psychice (obawiają się depresji lub zaburzeń psychicznych, obwiniają się o to, że nie kochają swego dziecka i że są dziwne bo przecież mówi się tylko o tym jak cudownie jest karmić) i przeszłości (traumatyczne doświadczenia).
Całość artykułu tutaj: https://mataja.pl/2014/04/d-mer-czyli-negatywne-emocje-w-trakcie-karmienia-piersia-nie-panikuj-nie-zwariowalas/
* Cytaty pochodzą z komentarzy pod artykułem. Dostęp z dnia 6 marca 2017.